Gdzie te kobiety?

Tak Rodzinie 1/2013 Tak Rodzinie 1/2013

Największym i najtragiczniejszym w skutkach błędem żon jest rezygnacja z budowania pięknej, choć trudnej, komunii w małżeństwie. To właśnie przykład pięknej i wiernej miłości dawany dzieciom przez rodziców jest najskuteczniejszą metodą wychowania.

 

Trochę mi niezręcznie pisać o błędach kobiet. Nie chciałbym, by było to odczytane: „Facet się czepia”. Znacznie łatwiej byłoby mi pisać o błędach mężczyzn, które mógłbym wymienić jednym tchem. Są to:

– nieobecność i brak zaangażowania w wychowanie dzieci;

– nieklarowny i niepociągający przykład dla dzieci, zwłaszcza w dziedzinie seksualności i wolności od uzależnień;

– niewłaściwa (zwykle zawyżona) ocena aktualnych możliwości dziecka na aktualnym etapie rozwoju;

– odsunięcie na „bezpieczną” odległość dojrzewających córek;

– zerwanie więzi z dojrzewającymi (krnąbrnymi) synami;

– brak dojrzałości w ogóle, a dojrzałości w wierze w szczególności.

Listę można by wydłużać. W końcu w kwestii błędów mężczyzn jestem (jako ojciec trójki dzieci) praktykiem, a w kwestii błędów kobiet jedynie teoretykiem i obserwatorem.

Największym błędem i zarazem tragedią „nowoczesnych” kobiet jest ucieczka od macierzyństwa. Te jednak nie zostają matkami i nie wyrządzają bezpośrednich krzywd dzieciom. Nie chcę pisać o patologii i zdarzających się przypadkach całkowitego zaniedbania dzieci, ale o typowych błędach uczciwych i dobrych kobiet, porządnych matek.

Pierwszym błędem jest niewycofywanie troskliwej opiekuńczości wraz z rozwojem dzieci. Ostatnio była w poradni mama w sprawie „synka, który się trochę pogubił przez złych kolegów. Ale to dobry chłopak, on tu do poradni przy kościele nie przyjdzie, ale gdyby pan przyszedł do nas do domu i mu powiedział, to on na pewno by się zmienił, bo to dobry chłopak”. „A ile synek ma lat?” – zapytałem. „Czterdzieści sześć” – padła odpowiedź. I ani roku nie dodałem!

Błędem drugim jest pewna zachłanność i niedopuszczanie męża do wychowania dzieci. „Serce matki najlepiej podpowiada, czego dziecko potrzebuje”. Przy małym dziecku zdanie to jest niepodważalne, natomiast przy dorastającym staje się wątpliwe, a przy dorosłym – niebezpieczne i szkodliwe.

Trzecim błędem jest narzekanie na męża i krytykowanie go (nawet słuszne) przy dzieciach i tym samym podważanie jego autorytetu. Zwykle towarzyszy temu brak wspólnego frontu mamy i taty wobec dzieci, co te ostatnie potrafią po mistrzowsku wykorzystać i wprost genialnie manipulować rodzicami.

Kolejnym błędem jest nadmierna ilość wydawanych dzieciom poleceń. Efektem jest niekonsekwencja i brak możliwości ich wyegzekwowania, a nawet zapamiętania.

Piątym jest brak zgody na to, żeby dziecko mogło uczyć się na własnych błędach i nabitych guzach. Taka postawa nie pozwala dzieciom osiągnąć samodzielności i odpowiedzialności za własne czyny.

Największym i najtragiczniejszym w skutkach błędem żon jest rezygnacja z budowania pięknej, choć trudnej, komunii w małżeństwie. To właśnie przykład pięknej i wiernej miłości dawany dzieciom przez rodziców jest najskuteczniejszą metodą wychowania.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...