„Wolność jest w nas”

Cywilizacja 40/2012 Cywilizacja 40/2012

Ci z naszych Czytelników (a zapewne jest ich niemało), którzy oglądali film poświęcony bł. ks. Jerzemu Popiełuszce, zapewne pamiętają scenę mającą swe źródło we wspomnieniach Katarzyny Soborak, w której wyniesiony na ołtarze kapelan Solidarności odbiera życzenia od znajomego małżeństwa: „Obyśmy doczekali wolnej Polski”. Składający życzenia słyszą w odpowiedzi: „Ale ja jestem wolny”.

 

Toruńska rozgłośnia szybko stała się miejscem, w którym głoszono treści, jakie nie mogły być wcześniej włączone do powszechnego obiegu, np. przełamujące „jedynie słuszną” opinię o integracji europejskiej, co spowodowało początek częściowego przeorientowania opinii publicznej. Dzięki politycznie niepoprawnym audycjom coraz większa grupa Polaków zaczęła zauważać, że opinie wiązane z ich – wydawałoby się – wąskimi środowiskami, uznawane za „oszołomskie”, „skrajne” są zdroworozsądkowymi poglądami na rzeczywistość. Wiele osób po raz pierwszy z anteny radia kierowanego przez o. Tadeusza Rydzyka usłyszało o R. Dmowskim, F. Konecznym i wielu innych postaciach ważnych dla naszego narodu, celowo przemilczanych przez publiczne i komercyjne media. Powołanie do życia najpierw codziennej gazety, a później telewizji wzmocniło ten przekaz. Niszowe wcześniej środowiska zaczęły mówić coraz donośniejszym głosem, co pozwoliło na przełamanie postkomunicznych rządów. Ten pierwszy wyłom w libertyńskim spojrzeniu na świat pozwolił na wypłynięcie na powierzchnię wielu podziemnych strumyków zachowujących polskie rozumienie wolności. Nic więc dziwnego, że dziś Radio Maryja i TV Trwam padają ofiarą szykan ze strony tzw. „rządów miłości”.

Paradoksalnie internet stał się miejscem, gdzie „wolność będąca w nas” wydostała się na zewnątrz. Początkowo ton w internetowej sieci nadawały przede wszystkim portale informacyjne głównych mediów, które urabiały swych odbiorców na podobną modłę jak ich papierowe, radiowe czy telewizyjne odpowiedniki, ale internauci o patriotycznym spojrzeniu na rzeczywistość bardzo sprawnie zaczęli wykorzystywać nowinki techniczne. Materiały, wcześniej znane jedynie wąskiemu gronu osób, zyskały dużo większą liczbę odbiorców. Zaczęły powstawać portale społecznościowe wraz z forami internetowymi, których uczestnicy poznawszy się w sieci, zaczęli ze sobą współdziałać w rzeczywistości, platformy blogerskie skupiające obywatelskich dziennikarzy, którzy zaczęli opisywać rzeczywistość w sposób uczciwy, bo nieskrępowany przymusem uprawianej przez różne redakcje zasady „poprawności politycznej”. Informacje „podłapane” poza oficjalnymi mediami zyskały możliwość upowszechniania się, a ich masowy odbiór zaczął powodować, że media komercyjne i publiczne, niechętne niezależnym głosom, musiały też niewygodne dla siebie tematy podejmować.

W ostatnich dwóch latach obserwowaliśmy niemało przykładów demonstracji z udziałem Polaków ukazujących swe przywiązanie do wolności. Sprawiła to katastrofa smoleńska i związane z nią wydarzenia: indolencja organów państwa, brak jasnych i klarownych odpowiedzi na temat przyczyn tragedii, w której ofiarami padło kilkadziesiąt osób reprezentujących elitę naszego kraju – stały się przyczyną reakcji daleko wykraczających poza samo dochodzenie do prawdy o tym wydarzeniu. Namiot Solidarnych 2010 stał się miejscem, w którym tuż przed pałacem prezydenckim odbywało się wiele debat i paneli na rozliczne tematy, rozwinęła się także sieć klubów „Gazety Polskiej”, która organizuje liczne imprezy już niezwiązane bezpośrednio z tragedią smoleńską.

Na szczególną uwagę w rozważaniach o polskim poczuciu wolności zasługują oddolne działania młodzieży i to niekoniecznie tej najgrzeczniejszej. Od paru lat trybuny polskich stadionów stały się miejscem, w którym za pomocą tzw. opraw stadionowych, czyli wielkich transparentów, kartonów układających się w hasła, choreografii obejmujących całe trybuny zaczęto przypominać o ważnych wydarzeniach historycznych, a nawet komentować wydarzenia polityczne, zaś patriotyzm fanów piłki nożnej wyszedł poza stadiony. Kibice Lecha Poznań regularnie dbają o mogiły powstańców wielkopolskich, kibice Legii Warszawa prowadzą szereg akcji upamiętniających bohaterów powstania warszawskiego itd. Młodzież przyznająca się do tradycji narodowych od 2010 r. zaczęła organizować w dniu 11 listopada Marsz Niepodległości, do którego zaprosiła szereg środowisk i postaci życia publicznego. I tak marsz w 2010 r. zgromadził około 5 tys. uczestników, a rok później już pięciokrotnie więcej i to mimo bezpardonowej medialnej nagonki. Młodzi ludzie w głównej mierze byli też organizatorami i uczestnikami wielu demonstracji w 30. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Nieco groteskowe mogą wydawać się okrzyki „Precz z komuną” skandowane przez dwudziestolatków, ale połączone z hasłem np. „Kłamstwa Michnika wyrzuć do śmietnika” itp. ukazują jednak, że ci młodzi ludzie wiedzą, kto stał za bezprawiem w grudniu 1981 r., ale wiedzą też, kto kazał „odpieprzyć się od generała” i kto jest główny beneficjentem przemian ustrojowych. 

Jak widać, A. Mickiewicz miał rację pisząc: „Nasz naród jak lawa, / Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa, / Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi; / Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi!”[1]. Potwierdzają to m.in. ostatnie protesty, jakie przetoczyły się przez nasz kraj w związku z podpisaniem przez rząd D. Tuska porozumienia ACTA dającego możliwość ograniczenia wolności w internecie. Mimo iż wielu ich uczestników protestowało z powodu obaw, że trudniej będzie pobrać z sieci filmy i muzykę, to na demonstracjach przeciw ACTA pojawiło się wiele haseł dających do zrozumienia, że licznym uczestnikom tych protestów chodzi nie tylko o dostęp do taniej i łatwej rozrywki. Jeśli dodamy, że protesty, których skutkiem było powstanie Solidarności zaczęły się od podwyżki ceny żywności w stołówce, a zaskutkowały stworzeniem wielomilionowego ruchu społecznego, który doprowadził do upadku totalitarnych rządów nie tylko w naszym kraju, okaże się, że pozornie powód, który z wolnością niewiele ma wspólnego, może stać się powodem walki o nią, bo „wolność jest w nas”, w naszym narodowym charakterze – trzeba ją jedynie obudzić.

Piotr R. Mazur - współpracownik Fundacji Servire Veritati, działacz Towarzystwa Gimnastycznego Sokół, publicysta.

 


[1] A. Mickiewicz, Dziady, cz. III, Gdańsk 2000, s. 101.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| WOLNOŚĆ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...