Magister rehabilitacji, menadżer w branży farmaceutycznej, aktywnie uprawiający sztuki walki, który sportową pasją zaraził synów, a aktywność fizyczną uczynił sposobem na ich wychowanie.
Od kilkunastu lat pracuje w branży farmaceutycznej – kieruje zespołami sprzedaży. Żona pracuje w dziale HR jednego z największych polskich banków, a w wolnym czasie angażuje się w działalność fundacji Humanites – Sztuka Wychowania, której jest współzałożycielką. Fundacja działa od września 2010 r.. Powstała z „zaobserwowanej potrzeby informacji i wymiany doświadczeń na temat budowania zdrowych relacji w rodzinie, ze szczególnym uwzględnieniem relacji z nastolatkami”. Jej głównym celem jest „wsparcie rodziny w kontekście budowania zdrowych, trwałych więzi w rodzinie oraz wychowania dzieci, biorąc pod uwagę szereg wyzwań dzisiejszego świata takich jak zalew informacji, konsumpcjonizm, wszechobecna agresja i ciągłe życie w biegu”. Humanites prowadzi m.in. portal www.mamrodzine.pl.
Budowanie relacji i wychowanie przez sport są domeną rodziny Przemysława i Jolanty Jakóbczyków. Mają troje dzieci – Macieja (15 lat), Bartosza (12 lat) i Zuzannę (4 lata). Gdy urodzili się synowie, razem z żoną, zabierali ich na basen. Mogłoby się wydawać, że wtedy była to ekstrawagancja, ale dziś Jakóbczykowie zbierają owoce tamtych decyzji wychowawczych. Synowie nie wyobrażają sobie wakacji bez pobytu nad morzem czy jeziorem.
Obaj reprezentują swoje szkoły w różnych zawodach sportowych. Maciek bierze udział w biegach przełajowych. Bartek gra w piłkę ręczną i koszykówkę. Tato przekazuje im też na bieżąco informacje ze swoich treningów. Czasami się trochę „szturchają” w domu. Starszy syn nawet trenował trochę karate. Ale to piłka nożna jest rdzeniem ich codziennej aktywności fizycznej. Maciek jest kapitanem drużyny swojego rocznika w Warszawskiej Akademii Piłki Nożnej. Bartek gra w młodzikach Markovii. Trenują trzy razy w tygodniu a w weekend grają mecz. – Sport uczy cierpliwości i pokory. Daje pozytywnego kopa – powtarza ojciec piłkarzy. Podkreśla, że ruch ma duże znaczenie dla zdrowia psychicznego i fizycznego. Jako magister rehabilitacji przekonuje, że chłopcy, którzy unikają lekcji WF-u i spędzają godziny przed komputerem zamiast na boisku o wiele częściej mają problemy z nadwagą, kręgosłupem i ogólną odpornością organizmu.
Rywalizacja i gen optymizmu kształtują charakter, które później bardzo przydają się w życiu. – Wśród nastolatków, którzy uprawiają sport nie znajdzie się takiego, który narzeka na wszystko i na wszystkich, wiecznego malkontenta. Młodzi sportowcy są optymistycznie nastawieni do życia – przekonuje Jakóbczyk. Z perspektywy rodzica zapewnia także, że sportowa pasja i wymagające treningi sprawiają, że młodzież nie ma już czasu i ochoty na „przyjemności”, które proponuje dzisiaj ulica – alkohol, narkotyki. Sport uczy sumienności. – Oni obserwują swoich kolegów, którzy już osiągnęli sukces. Wiedzą, że to jest okupione ciężką pracą i wytrwałością. Są świadomi, że nie ma drogi na skróty i trzeba zasuwać, żeby osiągnąć wymarzony cel. Mam nadzieję, że tę naukę wykorzystają też w swoim dorosłym życiu – mówi.
Piłka nożna jest grą zespołową. Uczy myślenia w kategoriach grupy – współdziałania w zespole. – To nie jest miejsce dla indywidualistów. Messi czy Ronaldo też muszą umieć wkomponować się w drużynę, żeby być jej integralną częścią. Umiejętność współdziałania z kolegami z boiska zaowocuje też w przyszłości. Nikt nie jest samotną wyspą – twierdzi z przekonaniem i dodaje, że dzieciaki, które uprawiają sport lepiej będą radziły sobie w życiu. Trudne sytuacje nie wprowadzą ich tak łatwo w stan rozstroju nerwowego.
Jakóbczykowie często wspólnie kibicują na meczach synów. Znajdują też czas na odwiedzenia kina czy muzeum.
Survivalowe urodziny
Doświadczenie z treningów GROM Combat i miłość do synów zaowocowały pomysłem survivalowych urodzin dla nastolatków. Aktualnie Jakóbczyk przygotowuje urodziny dla młodszego syna. Nie będzie to „standardowa procedura urodzinowa”, czyli zabawa w „małpim gaju”, tarzanie się w „kulkach”, gra w kręgle, a potem tort, chipsy, pizza i napoje gazowane, ale dwudniowy wyjazd pod namiot z elementami survivalu. Chłopcy nauczą się zachowań w trudnych sytuacjach, bez wody, w zimnie, ale bez zbytnio stresujących momentów. Osiemnastogodzinne szkolenie będzie zawierało także trening sztuk walki, pogadanki survivalowe, ognisko, a w nocy „zespół bojowy” będzie „odbijał cywila z rąk terrorystów”. – To mój autorski scenariusz, który opieram o moje doświadczenia i wiedzę o GROM-ie. Chciałbym w tych dwunastoletnich chłopcach zaszczepić wiedzę – mam nadzieję nigdy im niepotrzebną – którą mogliby wykorzystać w sytuacji ekstremalnej radząc sobie wtedy bez nadmiernego stresu czy wpadania w panikę – opowiada z wyraźnym zaangażowaniem.
Imprezę organizuje dla syna i jego dziewięciu kolegów. Wszyscy rodzice zgodzili się na to, by ich dzieci były „narażone” na kilkanaście godzin wysiłku fizycznego, podniesionego poziomu adrenaliny i wrażeń, których nie zapomną do końca życia. Podobne imprezy organizował dla kolegów z klasy starszego syna i rodziców, a także dla syna znajomych.
Jakóbczyk czerpie ogromną satysfakcję z obserwacji dzieci w trakcie imprezy. – Feedback od nastolatków jest natychmiastowy i klarowny. Jeśli coś będzie źle przygotowane, dzieciaki od razu pokażą swoje znudzenie i brak zainteresowania. Dzieci są o wiele trudniejszym odbiorcą tego typu imprez niż dorośli – przekonuje i od razu dodaje, że radość jest wprost proporcjonalna do włożonego wysiłku w przygotowanie imprezy. – Trzeba to lubić i trzeba też lubić przebywać z dziećmi. Ja lubię – zapewnia.
Artykuł pochodzi z Kwartalnika eSPe nr 102/2013 – W dobrych zawodach występuję http://www.mojepowolanie.pl/1705,a,espe-102-w-dobrych-zawodach-wystepuje.htm
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.