O wierze w młodzież i jej wierze opowiada Michał Niemiec, młody krakowski katecheta.
W Krakowie natomiast jest trochę inaczej. Dziesięć procent uczniów nie przychodzi na lekcje katechezy. Są różne powody. Do wiary podchodzi się bardziej intelektualnie – to też jest dobre. Uczniowie oczekują, że ktoś im pokaże inny lepszy świat, że nie będzie żył sprzecznie z wartościami, które wyznaje, po prostu potrzebują człowieka, autorytetu i przyjaciela, który im może towarzyszyć w poszukiwaniu Prawdy.
Z jakimi prawdami wiary uczniowie mają najwięcej problemów?
Z prawdami wiary generalnie nie mają problemów. Ufają i przyjmują je tak, jak podaje Kościół. Choć czasem zdarza się, że na zadane pytanie: „Czy Duch Święty jest Bogiem i czy Jezus jest Bogiem?” ktoś odpowie: „Nie, bo Bóg jest tylko jeden…” Ale zaraz kilka osób z klasy poprawia błąd kolegi/koleżanki, odwołując się do „sześciu prawd wiary” i już jest wszystko dobrze.
Jednego razu uczeń przyniósł Biblię i mówi do mnie: „proszę pana, udowodnię panu, że Jezus nie jest Bogiem”. Z zaciekawieniem zacząłem słuchać. Zaczął wymieniać fragmenty Biblii mówiące o tym, że Syn jest zależny od Ojca (co wg niego świadczyło o Jego niższości). Odwoływał się przy tym również do różnych źródeł, jak np. Encyklopedia Teologii Katolickiej, co mnie bardzo cieszyło, że tak dzielnie poszukuje. Po chwili inny uczeń z klasy wyjaśnił koledze, że trzeba brać pod uwagę wszystkie fragmenty Biblii dotyczące tego zagadnienia – zacytował hymn o kenozie z Listu do Filipian i problem się rozwiązał.
Katecheta może nauczyć się czegoś od młodzieży?
Oczywiście, że i ja ciągle się uczę. Jestem wiecznym studentem (śmiech). Katechizując sam jestem katechizowany. Przygotowując katechezę, niejednokrotnie dowiaduję się czegoś nowego – np. z okazji lekcji o objawieniach maryjnych odkryłem, że rok mojego urodzenia był rokiem maryjnym ogłoszonym przez Jana Pawła II. To nie musi, ale może być budujące dla mojej osobistej pobożności i duchowości. Takie ciągłe odnajdywanie czegoś nowego jest fascynujące w pracy katechetycznej. Dlatego m.in. że ma się świadomość prawdziwości i niezwykłości wszystkiego, co związane z tematyką Boga.
Czasem młodzi ludzie zadają pytania, na które nie znam odpowiedzi. Wówczas mówię im uczciwie, że poszukam, dowiem się od bardziej doświadczonych – oni to rozumieją. Wówczas szukam i też się uczę.
Poza tym od młodzieży każdego dnia uczę się czegoś nowego. Szczególnie w rozmowach, które dzieją się poza lekcjami. Uczę się życia, ich dzielności w walce o Dobro i Prawdę.
Archiwum prywatne
Michał Niemiec
Co jest owocem pracy katechety?
Moim zdaniem owocem pracy katechety powinna być lepsza jakość relacji (to jest owoc dotyczący zarówno katechety jak i uczniów) z Tym, którego się głosi; świadomość pewnych niewidocznych dla oczu, ale istniejących rzeczywistości, których odkrycie na nowo pomaga w różnych sferach życia człowieka, szczególnie człowieka młodego. Owoce nie zawsze widać od razu. Czasem są szybko (np. po katechezie o Duchu Świętym i Jego działaniu uczeń zapytał o możliwość przystąpienia do sakramentu bierzmowania), ale czasem ich wcale nie widać, nie ma nawet logicznych przesłanek, że takowe będą. Można wtedy pomyśleć: „i po co ten mój trud?”. Ale skoro Pan Bóg przemówił nawet przez oślicę Balaama, jak podaje Księga Liczb, to i w żadnym innym przypadku nie powinien mieć problemów z dotarciem do drugiego człowieka. Czasem owoc może się „wykluć” za kilka lat, czasem „po sześćdziesiątce”, a czasem ktoś sobie przypomni coś z lekcji katechezy na łożu śmierci i będzie jednak chciał wybrać Boga. Zawsze warto walczyć, nawet gdyby miała z tego skorzystać choćby tylko jedna osoba.
Jakieś wskazówki od młodego katechety dla przyszłych katechetów?
Jestem za młody, żeby móc głosić jakieś mądrości życiowe. Mam niewiele doświadczenia i ciągle się uczę. Ale z tego co widzę i co do tej pory jeszcze nie zawiodło to: więcej słuchać niż mówić i mieć do uczniów szacunek. Być dla nich, po prostu. Oczywiście to nie znaczy, że mogą wejść człowiekowi na głowę – nie. Trzeba zachować zdrowy dystans, pewne zasady muszą być, ale wszystko ma być „ludzkie”. Niech to będzie wg biblijnej zasady – tak jakby katecheta chciał być traktowany, niech tak traktuje swoich podopiecznych, pamiętając, że są to jego młodsi bracia i siostry.
Rozmawiał Przemysław Radzyński
Artykuł pochodzi z Kwartalnika eSPe nr 103/2013 – Wiara czyni cuda
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.