We współczesnej Polsce nieufność wobec władzy, zwłaszcza państwowej, jest niezwykle silna. Na współczesne trendy myślenia nakłada się skumulowana wiedza i emocje z przeszłości, zwłaszcza z autorytarnego systemu PRL-owskiego. Władza to „oni”. W sondażach CBOS od lat jedynie niewielki odsetek ankietowanych (10–15%) wierzy, że rządy działają dla dobra Polaków. Czujemy się przez władzę ignorowani.
To jednak nie wszystko. Istnieje także trzeci, specyficzny rodzaj posłuszeństwa, o którym najczęściej nie mówi się wprost, a który jest konieczny, by taniec się udał. Partner, mimo iż prowadzi, musi także być w ściśle etymologicznym znaczeniu tego słowa do pewnego stopnia po-słuszny partnerce, co oznacza, że prowadząc, musi nasłuchiwać sygnałów płynących od niej i zostawiać jej odpowiednią przestrzeń. Musi być niczym antena nastawiony na informację zwrotną, tak aby oboje mogli płynnie poruszać się w rytmie. Prowadzenie w tańcu bowiem nie może odbywać się na zasadach przemocy lub przymusu. Nie chodzi tu tylko o fakt, iż takie działanie nie mieści się w zasadach społecznego współżycia. W momencie zastosowania przez partnera przemocy taniec przestaje być tańcem.
Przykładem tego trzeciego rodzaju posłuszeństwa jest figura popularna w wielu klasycznych i latynoskich tańcach towarzyskich – obrót pod ramieniem partnera. Partner nie obraca partnerki dosłownie – komunikuje jej jedynie rozpoczęcie tej figury przez podniesienie ręki, odpowiedni ruch ciała, przeniesienie jego ciężaru na drugą stronę. Wtedy partnerka sama wykonuje obrót. Konieczna jest tu czujność wobec ruchów partnerki, gdyż to na podstawie sygnałów płynących od niej partner będzie wiedział, jak wiele miejsca musi jej zostawić. Gdyby próbował zmusić ją do obrotu, kontrolować ten obrót, skończyłoby się to wypadnięciem z rytmu, a co najmniej – utratą płynności poruszania. Bez trzeciego rodzaju posłuszeństwa obie osoby tracą przyjemność płynącą z dwóch pierwszych rodzajów.
Taniec a władza
Jak metafora ta ma się do społecznych struktur władzy? Jak opisywałem powyżej, do tańca potrzeba osoby prowadzącej i osoby prowadzonej, rytmu (muzyki) i wymienionych trzech rodzajów posłuszeństwa. Osoba prowadząca – partner – symbolizuje władcę, lidera, przełożonego; osoba prowadzona – podwładnego. Oboje tańczą do rytmu, a więc musi być pewien zewnętrzny element, któremu są posłuszni. Gdy mówimy o władzy, rytm symbolizuje więc sygnały dochodzące ze świata zewnętrznego, ale przede wszystkim – świat wartości. To wartości wpływają na kształtowanie prawa, a pośrednio – procedur i sposobów sprawowania władzy. Prawo nie będzie efektywne bez pewnej wspólnoty wartości między rządzącym a rządzonym. W sytuacji sprzeczności zwierzchnictwo wyradza się w dyktaturę. Co prawda, to prowadzący w tańcu jest przede wszystkim odpowiedzialny za słuchanie rytmu, jest w pewnym stopniu przekaźnikiem tego rytmu dla prowadzonego – ale ostatecznie muzykę, do której będą tańczyć, wybierają obie strony. Tylko w przypadku minimalnej wspólnoty wartości możliwe jest czerpanie pozytywnych emocji z przebywania w stosunku władzy.
Posłuszeństwo – jak mówiłem wcześniej – wymaga zaufania. Bez niego prowadzeni będą stawiać opór lub unikać tańca (w przypadku władzy rodzicielskiej może to być bunt dziecka lub jego ucieczka z domu, w przypadku zarządzania w przedsiębiorstwie – uchylanie się od pracy, a w przypadku władzy politycznej – bierne lub czynne formy oporu). Zaufanie to nigdy nie będzie całkowite, ale na jego wystarczające minimum można sobie zapracować cierpliwością i konsekwencją. W tańcu między nieznajomymi, kiedy istnieje konieczność „dotarcia się”, partner wykonuje konsekwentnie swoją sekwencję ruchów tak długo, aż partnerka dopasuje się do niej. Inicjując taniec, przekazuje jej także energię możliwą do dalszego poruszania się. Sprawujący władzę także muszą przekazać swoim podwładnym odpowiednią energię. To ona bowiem jest kluczem do zaufania.
Jedną z ról władzy jest zapewnienie bezpieczeństwa. Podczas pracy w krajach leżących na wschód od Polski zadawałem nieraz ich obywatelom pytanie: dlaczego godzą się na nieco dyktatorski sposób sprawowania władzy? Odpowiedź była praktycznie zawsze taka sama: bo dzięki temu jest porządek i bezpieczeństwo. Aby zapewnić porządek i bezpieczeństwo, trzeba mieć siłę – wynikającą z osobowości, dobrej organizacji, posiadanych zasobów. Dlatego władzę dobrze sprawować będą jedynie ci, którzy – jako osoby lub instytucje – posiadają pewien nadmiar tych życiowych zasobów. Osoba pogrążona w lęku i depresji lub wewnętrznie dysfunkcjonalna grupa będzie zawsze sprawować władzę w sposób nieefektywny, gdyż nie wzbudzi zaufania u podwładnego.
Dobre sprawowanie władzy wymaga wreszcie trzeciego wymienionego powyżej rodzaju posłuszeństwa. Zwierzchnik musi nasłuchiwać sygnałów płynących ze strony podwładnego. Mimo wiodącej roli jednej ze stron, dobrze sprawowana władza jest więc dialogiem, nieustanną wymianą pytań i odpowiedzi. A skoro władza ma być odpowiedzią na pytanie ze strony podwładnego (a jest to przede wszystkim pytanie „Jak żyć?”, w dramatyczny sposób zadane także w polskich warunkach), to musi być też odpowiedzialnością.
Podsumowując, rola prowadzącego w tańcu jest potrójnie trudna – z jednej strony musi on być posłuszny rytmowi, z drugiej samodzielnie dobierać kroki, z trzeciej wreszcie musi być nieustannie czujny w interakcji z prowadzonym. Taka sama jest sytuacja sprawującego władzę – musi on konsekwentnie trzymać się wartości i celów, które mu przyświecają, musi samodzielnie i świadomie wybierać metody i narzędzia realizacji tych wartości i celów, ale także prowadzić niekończący się dialog z podwładnymi, wyczuwając ich potrzeby i ograniczenia. Bez tego elementu nieuchronnie dojdzie do przemocy lub bierności prowadzącego i wynikającego z niej chaosu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.