Dziewięć lat bez Jana Pawła II

Niedziela 14/2014 Niedziela 14/2014

Żyjemy zbliżającą się kanonizacją Jana Pawła II i inne daty idą jakby w zapomnienie, dlatego dobrze, że „Niedziela” przypomina datę 2 kwietnia 2005 r. Właśnie minęła dziewiąta rocznica śmierci naszego wielkiego Rodaka

 

Bliskość tych dwóch dat przypomina nam zawrotne, niespotykane w dziejach Kościoła tempo procesu beatyfikacyjnego – już niespełna sześć tygodni po odejściu Jana

Pawła II do Domu Ojca jego następca Benedykt XVI ogłosił, że nie widzi przeszkód, aby proces ten rozpoczął się natychmiast, bez upływu wymaganych pięciu lat od śmierci kandydata na ołtarze. Tak więc ledwo obeschły nam łzy po żałobie, a już płakaliśmy z radości, bo pocieszył nas nowy Papież, dając nadzieję, a właściwie niemal pewność, że beatyfikacja jego Poprzednika będzie kwestią najbliższej przyszłości.

Wymowny lapsus Papieża

Kiedy w Bazylice św. Jana na Lateranie podczas spotkania z duchowieństwem Rzymu Benedykt XVI osobiście odczytał dokument dyspensujący od określonego przez kodeks kanoniczny czasu oczekiwania na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego, popełnił sympatyczny i jakże wymowny lapsus językowy. Powiedział o „naszym umiłowanym Ojcu Świętym”, podczas gdy w tamtej chwili to przecież on był papieżem, a Jan Paweł II „jego umiłowanym Poprzednikiem”.

Dla dorosłych ta rocznica to wciąż świeże i piękne wspomnienie, bo pamiętamy – to było tak niedawno – że choć płakaliśmy po odejściu Papieża, to jednak w tych dniach, dzięki niemu, „byliśmy jedno”. I chociaż trwało to krótko, były to piękne, niezapomniane dni.

Został z nami

Tytuł „Dziewięć lat bez Jana Pawła II” nie jest do końca właściwy. Wprawdzie „niesamowity” Franciszek wypiera nieco z przestrzeni medialnej Jana Pawła II – o co nie powinniśmy być zazdrośni, bo każdy papież jest „nasz” – jednak Jan Paweł II żyje wśród nas. „Nas” – tu chodzi nie tylko o Polaków, ale o lud katolicki na całym świecie. Jego obecność ma wymiar pozaziemski. Do postulacji ludzie nadal przysyłają listy pisane do niego, zwracając się tak jak do osoby żyjącej. Dochodzą nawet te, które na kopercie mają zapisane jedynie imię Papieża Polaka. Z powodu nieustającej korespondencji, wśród której są także cenne świadectwa, postulacja kierowana przez ks. prał. Sławomira Odera nie zaprzestanie działalności po kanonizacji Jana Pawła II.

Jednym z przejawów realnej obecności Ojca Świętego są jego relikwie, rozsyłane, najczęściej w postaci kropli krwi papieskiej, do kościołów w różnych częściach świata. Dają one początek sanktuariom Jana Pawła II, które gromadzą wielkie rzesze wiernych. Nie są to sytuacje rodem ze średniowiecza, gdzie relikwie traktowano w sposób magiczny i każdy chciał je posiąść na własność (dochodziło nawet do drastycznych scen, że na zmarłego w opinii świętości rzucał się tłum, gdyż każdy chciał wydrzeć na własność kawałek odzieży, a nawet palce, włosy czy zęby dla zapewnienia sobie przychylności Niebios). Dziś kult relikwii ma zdrowe korzenie, nie należy się go wstydzić i zważać na krytyki „oświeconych” umysłów, wytykających katolikom okrucieństwo i zacofanie. Relikwie pobudzają do modlitwy i naśladowania świętych.

Wie o tym dobrze postulator procesu kanonizacyjnego Jana Pawła II – ks. Sławomir Oder. W opublikowanej ostatnio przez Wydawnictwo „Niecałe” książce pod wymownym tytułem „Zostałem z wami”, która stanowi zapis jego rozmów z włoskim dziennikarzem Saverio Gaetą, Ksiądz Prałat wskazuje na owoce pielgrzymek relikwii bł. Jana Pawła II po świecie i fantastyczny ich rezonans wśród wiernych, nie tylko katolików. „Dziś tysiące osób, które oddają hołd relikwiom Wojtyły (...) nie odczuwają żadnego dystansu fizycznego z Janem Pawłem II. Papież ten przekroczył barierę ludzkiego wymiaru życia, a mimo to jego nauczanie nadal jest żywe, ludzie łakną jego obecności” – mówi ks. Oder. I dodaje, że dotarło do niego wiele świadectw o duchowej przemianie i dowodów uzdrowień po bezpośrednim kontakcie z relikwią Jana Pawła II.

Papieża uobecniają też liczne (choć nie zawsze udane) pomniki i miejsca związane z jego posługą. W Ekwadorze np. nie rozebrano ołtarzy, przy których Jan Paweł II odprawiał Msze św. podczas pielgrzymki do tego kraju w roku 1985. Stoją, jak stały, opatrzone napisem: „To miejsce święte, gdyż tu sprawował Mszę Ojciec Święty Jan Paweł II”.

Wojtyła nie do końca poznany

Oczywiście, byłoby niedobrze, gdyby obecność Jana Pawła II uzewnętrzniała się jedynie w jego relikwiach i pamiątkach po nim. Konieczna jest obecność jego słów i myśli, dlatego tak ważne są publikacje poświęcone Papieżowi. Kto sądzi, że o Janie Pawle II napisano już wszystko, jest w wielkim błędzie. Świadczy o tym choćby znakomita książka prof. Stanisława Grygiela pt. „Na ścieżkach prawdy. Rozmawiając z Janem Pawłem II”, wydana niedawno przez „Flos Carmeli”. Profesor, od ponad 30 lat znakomity przewodnik po nauczaniu papieskim, jak gdyby kontynuuje rozmowy z Karolem Wojtyłą, które prowadził na górskich lub leśnych ścieżkach. „Grygiel oferuje nam niepowtarzalny wgląd w życie, filozofię, teologię i duchowość jednej z największych osobowości naszych czasów i jednego z największych świętych” – rekomenduje książkę Carl A. Anderson, Najwyższy Rycerz Zakonu Rycerzy Kolumba.

Papież śmiał się Gromyce w twarz

Prof. Grygiel często zaskakuje, kiedy swoje refleksje okrasza ujawnianiem rewelacyjnych faktów z życia Karola Wojtyły/Jana Pawła II, których był jedynym świadkiem. Fakty te, nigdzie dotychczas niepublikowane, mogą być bezcenne dla biografów papieskich i z pewnością zainteresują czytelników. To Stanisław Grygiel w latach 70. ubiegłego wieku przyprowadził nocą do kard. Wojtyły pewnego Rosjanina, syna bohatera Związku Radzieckiego, jednego z zastępców osławionego szefa NKWD Ławrientija Berii. Niebezpieczne rozmowy zakończyły się błogosławieństwem udzielonym klęczącemu Rosjaninowi, ochrzczonemu w tajemnicy przed matką, która, dowiedziawszy się o tym, dostała zawału serca.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...