W mediach często mówi się o duchownych, niestety, przede wszystkim dlatego, by przedstawić fakty skandalizujące lub napiętnować zbyt surową postawę Kościoła. Stosunkowo rzadko mówi się o osobistej trosce Kościoła, jaką ten wykazuje wobec duchownych. Przegląd Powszechny, 9/2007
W latach 1967-2006, a więc jeszcze w okresie, gdy sprawy rozpatrywała Kongregacja ds. Wiary, odnotowano 438 próśb o ponowne przyjęcie. Pozytywnie rozpatrzono 220 z nich, 104 – negatywnie, natomiast 114 oczekiwało na uzupełnienie dokumentacji. Aby móc wnieść o ponowne przyjęcie do służby kapłańskiej, oprócz podania zainteresowanego potrzebna jest deklaracja „przychylnego” biskupa lub wyższego przełożonego religijnego, który zadeklarowałby swoją wolę osadzenia tej osoby w swojej diecezji (lub przyjęcia do swojego seminarium po złożeniu ślubów tymczasowych), dając tym samym gwarancję, iż nie występuje niebezpieczeństwo zgorszenia w przypadku przyjęcia wniosku. Składający wniosek musi być wolny zarówno od zobowiązań wynikających z sakramentu małżeństwa, jak i od obowiązków cywilnych wobec żony oraz nieletnich dzieci. Warunek ten zakłada, iż dzieci muszą być pełnoletnie, niezależne finansowo i nie mieszkają razem z ojcem. Jeśli kandydat był żonaty, musi dostarczyć zaświadczenie o śmierci współmałżonki lub orzeczenie o nieważności małżeństwa. Poza tym wymaga się, by wiek osoby był, zgodnie z rozsądkiem, niezbyt zaawansowany, a także wymagane są zeznania wiernych świeckich i duchownych świadczące, iż kandydat nadaje się do ponownego przyjęcia kapłaństwa. Niezbędne jest też co najmniej sześciomiesięczne przygotowanie z zakresu teologii. W końcu, w przypadku byłego księdza, który wnosi o ponowne osadzenie go w diecezji, wymagane jest zaświadczenie o braku przeszkód wydane przez uprzedniego przełożonego duchownego.
Jak widać, praktyka Kościoła, bez potrzeby modyfikacji obowiązującego prawodawstwa w zakresie celibatu, uległa szerokim zmianom i wychodzi dziś na przeciw potrzebom osób, które z różnych przyczyn opuściły swoją służbę, a teraz pragną podjąć ponownie misję, do której zostały przez lata przygotowane i której wartość oraz znaczenie wciąż dostrzegają. Obowiązująca dawniej sztywność zasad, które w sposób jednoznaczny osądzały i potępiały każde odejście od kapłaństwa, została złagodzona przez pasterską praktykę, z pewnością bardziej wyrozumiałą i „macierzyńską”. Świadczy o tym fakt, iż (szczególnie w czasach Pawła VI) dyspensa udzielana jest każdemu, kto pragnie opuścić pełnioną służbę z powodu przeżywanego kryzysu wewnętrznego lub zorientuje się, po bolesnych przemyśleniach, iż wybrał drogę, do której po prostu się nie nadaje lub na którą został niewłaściwie skierowany. Ta nowa postawa pasterska, jeśli zachodzą ku temu przesłanki kanoniczne i kapłańskie, objawia się również w stosunku do osób, które odkryły ponownie swoje pierwotne powołanie i chcą na nowo podjąć misję kapłańską. W tym kontekście dość znaczący jest fakt, iż w ciągu 30 lat zostało ponownie przyjętych do pełnienia służby kapłańskiej 11 213 duchownych, którzy z różnych przyczyn odeszli od kapłaństwa. Jest oczywiste, iż każde odejście od kapłaństwa jest dla Kościoła wydarzeniem ważnym i bolesnym. W pewnym sensie jest to akt poddania się, upadek życiowego planu oddania wszystkiego Panu, który nie mógł się spełnić pomimo mocnych postanowień.
Dlatego, mimo całego szacunku dla tych, którzy, gdy zrozumieli, iż nie nadają się do życia w stanie duchownym, postanawiają w najlepszy sposób służyć Panu, obierając inną drogę życiową, powrót do służby kapłańskiej nie może nie cieszyć całego Kościoła, który odzyskuje osobę gotową na całkowite oddanie na rzecz wspólnoty kościelnej oraz sprawie Ewangelii.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.