Narodziny zawsze kojarzą się ze zmaganiem, bólem i krzykiem. Nie dokonuje się ono na zasadzie przemiany z poczwarki w motyla, ale w tym czasie mogą zdarzać się przedziwne sytuacje, w których popełniając różne błędy, młody człowiek szuka swojej tożsamości. Głos ojca Pio, 55/2009
Jak pomóc młodym ludziom, którzy doświadczają alienacji?
Jeśli w jakikolwiek sposób uda nam się z taką osobą zbudować relację, jest to już wygrana. Więzi te można tworzyć przez grupy rówieśnicze skoncentrowane na konkretnej aktywności, np. nauce tańca albo grze w kosza. Chodzi o to, żeby młody człowiek spotykał się z innymi.
Druga sprawa to budowanie relacji z rodzicami poprzez rozmowy, próbę bycia razem z dzieckiem. Jeżeli ojciec spędza z dzieckiem w tygodniu przeciętnie około godziny (tak pokazują badania dotyczące Polski), jest to przecież kropla w morzu potrzeb. Relację z dzieckiem buduje się od samego dzieciństwa. Gdy ojciec wspiera dziecko w nauce jazdy na nartach albo cieszy się, że zaczęło grać na gitarze, wówczas ta relacja tworzy się niejako automatycznie. Wszelkiego rodzaju wspieranie młodego człowieka w odkrywaniu zainteresowań i ich podsycaniu, w wyciąganiu go z domu, przynosi dobre skutki.
Między patologią a hiperpoprawnością
Z jakimi problemami spotykają się młodzi ludzie w kontaktach z rodzicami?
Problemy z rodzicami można podzielić na dwie grupy. Alienacja na pewno pojawia się w rodzinie patologicznej, np. tam, gdzie jest alkohol albo rozbicie rodziny. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wielkie problemy rodzi sytuacja, kiedy w jakiejś rodzinie następuje poważne pęknięcie.
Oczywiście nie można twierdzić tego nazbyt kategorycznie, ale już sam brak relacji matki z ojcem – mimo że oboje mieszkają razem – może powodować alienację dziecka i trudności w porozumieniu się z nim. Nie wspominam nawet o sytuacjach, w których ojciec bije córkę, zabrania jej wszystkiego albo na każdym kroku chorobliwie ją kontroluje...
W takich przypadkach patologia jest oczywista i wiadomo, że dziecko potrzebuje fachowej pomocy. Wiadomo też, że na jego rodzinę nie można liczyć. Sytuacja zatem jest jasna.
Istnieje jednak i druga grupa rodzin, których sytuacja jest bardziej skomplikowana. Weźmy np. rodziców, którzy na wszystkie sposoby starają się, aby dziecko rozwijało się w sposób prawidłowy. Wydaje się im, że dają dziecku miłość, a okazuje się, że coś nie gra. W tej grupie często występuje brak zrozumienia procesów zachodzących w czasie dojrzewania. Mierzy się ten etap własną miarą osoby dorosłej.
Nieraz rodzice nie stawiają dziecku wymagań. Ich brak sprawia, że nie pojawiają się też pewne ważne cechy charakteru czy zdolności. Czasem matka mówi: – Ponieważ my tego nie mieliśmy, chcielibyśmy, żebyś ty miał wszystko... Taka postawa nie ma jednak nic wspólnego z prawdziwą miłością, bo ona wiąże się z wymaganiami.
Bywa, że nie daje się dziecku żadnej możliwości rozwoju albo jego działania ogranicza się tylko do realizowania planu nakreślonego przez rodziców: np. oni chcą, żeby dziecko ukończyło najlepszą szkołę i sami, bez porozumienia z nim, ją wybierają: – My chcemy, żeby tobie było dobrze. My wiemy najlepiej, co dla ciebie jest najlepsze. Dziecko staje się wtedy marionetką w rękach rodziców.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.