Przez długi czas powtarzaliśmy sobie tę przysięgę codziennie. Pamiętam, że była to trudna decyzja, by się zgodzić na małżeństwo. Był to krok, który pieczętował niewiadomą. Ale była też duża pewność, że to jest droga, której Pan Bóg dla mnie chce. Czas serca, 101/2009
Gdybyście mieli opisać swój dom… Jaka jest Wasza rodzina? Czy dzielicie się obowiązkami i rolami?
Anna: Ja bym powiedziała, że nasz dom, nasza rodzina jest trochę podobna do domów wszystkich rodzin dookoła, bo jest to taka rodzina „atomowa”. Nie w takim sensie, że jesteśmy: mama, tatuś, jedno dziecko, bo tak nie jest, ale że chwilami pędzimy z prędkością atomu po naszych orbitach. Energiczna bardzo, tak mi się kojarzy nasza rodzina. Dużo się dzieje. Życie występuje w obfitości w naszym domu.
Tomasz: Dom tętni życiem…
Anna: Może wynika to z tego, że mamy czwórkę dzieci, które bardzo napędzają to życie.
Tomasz: Życie bardzo obficie się wylewa z tego domu (śmiech).
Anna: Jesteśmy tacy sami i trochę inni. Inne rodziny też się spieszą, mają mało czasu, doświadczają tego, że życie pędzi, ale widzę też, że jesteśmy inni: po pierwsze z racji tego, że mamy więcej dzieci niż przeciętna polska rodzina, a po drugie, że nasze wartości są inne i to widać: jest więcej czasu dla Boga, na Kościół. I to jest właściwie oś naszego życia rodzinnego, co niekoniecznie się zdarza u innych.
Tomasz: I też inni ludzie są ważni, czyli relacje z nimi…
Anna: Mieszkamy z rodzicami pod jednym dachem, moimi rodzicami. To też jest trochę inne. To była świadoma decyzja, by się „zejść” razem do jednego domu z dwóch odrębnych. I to też jest trochę niespotykane, bo raczej ludzie się rozchodzą „na swoje”. Trochę jesteśmy podobni, a trochę jesteśmy inni – tak bym to powiedziała.
Aniu, jakim mężem i ojcem jest Tomek?
Anna: To też nie jest łatwe pytanie. Tomek się zmienił ostatnio jako mąż i człowiek.
Tomasz: Ostatnio, czyli przez te ostatnie kilka lat... (śmiech).
Anna: Nie potrafię tego określić w granicach czasowych. Widzę przełom. Przedtem Tomek był mężem i ojcem bardzo zapracowanym, skupionym na swoich obowiązkach służbowych, a ostatnio jest takim mężem i ojcem dostępnym dla nas, wypoczętym i wyluzowanym. Ostatnio zadbaliśmy o to, by odpoczywał, bo uznaliśmy, że jest to bardzo ważne. Ostatnio powiedziałam mu nawet taki komplement, że niebezpiecznie się zbliża do ideału męża (śmiech), bo to coraz bardziej czuć, że to jest mężczyzna, który odkrył, że także w domu jest jego serce i miejsce. My to czujemy, że jesteśmy dla niego wartością. Myślę, że wielu rodzinom tego brakuje, żeby było czuć, że mąż i ojciec chce być w domu i czuje się jak w domu, a nie jak w hotelu. U nas tak właśnie jest i to jest fantastyczne.
Tomku, a jaką żoną i matką jest Ania?
Tomasz: Myślę, że jest dobrą żoną i matką i że ze świecą by szukać takiej żony i matki. To nie jest jeszcze chodzący ideał, w takim znaczeniu, że też ciągle pracuje nad sobą aby nim być. Są też i jakieś wady, np. przez dwa tygodnie jest zmęczona, bo nie potrafi sobie zorganizować czegoś tam tak, żeby dało się odpocząć (śmiech). Ale gdy na całokształt patrzę, to cieszę się, że jest moją żoną i matką moich dzieci.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.