„Eluana zasługuje na wyraz wielkiej miłości – ona mówiła do nas i stawiała nam pytania”. Najważniejsze pytanie, które pozostawiła, jest chyba takie: czy w ten sposób powinno zakończyć się jej życie? Tygodnik Powszechny, 22 lutego 2009
Czy prawnicy, filozofowie, moraliści są w stanie określić precyzyjne granice pomiędzy eutanazją a przerwaniem uporczywej terapii?
JH: Uporczywa terapia jest określeniem pejoratywnym. Odnosi się ono do działania lekarza, więc tym samym podpada pod kategorię błędu lekarskiego. Nie musimy, a nawet nie możemy wyznaczać takich granic. Tak czy inaczej jest to przecież zawsze kompetencja lekarza. Nawet sąd, który będzie musiał się zmierzyć z określeniem granicy uporczywej terapii, będzie musiał zasięgnąć opinii lekarza.
Co do „eutanazji”, to bardzo różnie używa się tego słowa. Np. w języku angielskim nie ma ono aż tak pejoratywnych skojarzeń, więc często się mówi po prostu o „biernej eutanazji”, oznaczając tym terminem zachowania zupełnie legalne i całkowicie rozsądne.
AZ: W polskim prawie używamy dla biernej eutanazji pojęcia „ortotanazji”. Oznacza to zaniechanie dalszego sztucznego utrzymywania przy życiu. Chodzi o uzyskanie organów do transplantacji, które muszą być pobrane od funkcjonującego organizmu. Zatem, gdy już stwierdzono śmierć mózgu – prawo określa takie procedury – sztucznie podtrzymuje się organizm przy życiu. Odłączenie po zabiegu aparatury oczywiście nie będzie eutanazją.
AB: O ile wiem, pojęcie uporczywej terapii też nie jest wszędzie jednakowe...
AZ: Oczywiście, bo samo pojęcie uporczywości jest niezmiernie trudne do zdefiniowania.
JH: Ważne jest wywodzące się z anglosaskiej kultury prawnej rozróżnienie środków zwyczajnych i nadzwyczajnych: tego, co obowiązkowe, czyli nakazane przez reguły dobrej praktyki bądź przez prawo, i tego, co nadobowiązkowe, z wyboru. Z kolei zwrot „uporczywa terapia” – bardzo cenny, bo bardzo intuicyjny – jest wprowadzony do bioetyki akurat przez środowiska konserwatywne.
Kryje się za nim prosta intuicja: że od pewnego momentu nie ma już sensu stosowanie środków terapeutycznych, gdyż będzie to dręczenie umierającego i przedłużanie raczej jego agonii niż jego życia. O tym, w którym momencie przerwać terapię albo czy ją w ogóle podjąć, decyduje lekarz. Wgląd państwa, ustawy, sądu w praktykę lekarza będzie zawsze tylko cząstkowy i pośredni, bo oparty na opinii innych lekarzy.
AB: Ważne jednak jest pytanie, czy w przypadku karmienia przez sondę człowieka w takim stanie, jak Eluana, w ogóle można mówić o uporczywej terapii.
JH: Z punktu widzenie medycznego podawanie rozmaitych substancji – czy to substancji odżywczych, czy leczących – jest jedną z procedur, które mogą mieć bądź nie mają już sensu ze względu na skuteczność w podtrzymywaniu życia, w jego przedłużeniu bądź w leczeniu.
AB: Eluana nie była w agonii. Nie miała odleżyn, nie brała antybiotyków...
AZ: Niemowlę, aby mogło przeżyć, też musi być odżywiane.
JH: Osoba leżąca bardzo długo w stanie wegetatywnym jest oczywiście innym przypadkiem niż umierający znajdujący się w stanie śpiączki przedśmiertnej, kiedy wiadomo, że zgon nastąpi w przewidywalnym czasie. Natomiast ważne jest, by sobie uświadomić, że jest to różnica jakościowa wynikająca z różnicy ilościowej.
Ma ona podstawę – jak to się w filozofii mówi – przygodną, gdyż chodzi o czas. Stan terminalny osoby w śpiączce wegetatywnej jest w nieokreślony sposób bardzo długi. Gdyby taki stan zwykle trwał kilka tygodni, byłby zapewne uważany po prostu za stan terminalny. Natomiast dziś okazuje się, że jesteśmy zdolni utrzymywać u pacjentów taki stan latami. Trudno nam więc dostrzec w nim stan terminalny niechybnie kończący się śmiercią.
aktualna ocena | 1,0 |
głosujących | 2 |
Ocena |
bardzo słabe
|
słabe
|
średnie
|
dobre
|
super
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz