Partnerstwo zamiast oczekiwań

Odbudowa dialogu z Niemcami wymaga zbiorowego wysiłku. Ważny jest nie tylko charakter oficjalnych kontaktów. Liczą się język i klimat spotkania. Polska toczy rozmowy z przedstawicielami państw, sąsiaduje jednak ze społecznościami. Znak, 05/2007






Największą słabością polityki wobec Niemiec jest niedostrzeganie jej kontekstu europejskiego. Akcentowana od początku nieufność do Unii w obawie przed utratą suwerenności, sprzeczność żądań i oczekiwań: „tak” dla poszerzenia, „nie” dla pogłębienia integracji, odrzucenie wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa i jednoczesne żądanie solidarności w kwestiach ważnych dla Polski, lekceważenie dotychczasowych instrumentów i gremiów współpracy w ramach Unii, takich jak chociażby Trójkąt Weimarski, wszystko to osłabia, a nie wzmacnia tak często zaklinaną „odpowiednią” pozycję Polski. Oczekiwania, iż zasługi historyczne uczynią nas beneficjentem klauzuli specjalnego uprzywilejowania, nie znajdują zrozumienia u partnerów europejskich. Normą jest bowiem, iż autorytet międzynarodowy zdobywa się dzięki obecnym zasługom. Tym bardziej iż toczona jeszcze przed kilku miesiącami w Polsce debata wokół polityki historycznej, z której wynikała potrzeba eksponowania na zewnątrz polskich zasług w walce z nazizmem i komunizmem, pokazała jeszcze raz obliczoną na doraźny, polityczny efekt akcyjność działania. Mało oryginalne pomysły zainteresowania Niemców polską produkcją filmową i muzeami pozostały wyłącznie w sferze deklaracji i pobożnych życzeń. Zabrakło konsekwencji i długofalowych polsko-niemieckich programów współpracy w tym zakresie. Promocją polskiej kultury zajmują się nadal na co dzień najczęściej regionalne ośrodki i fundacje, rzesze entuzjastów skazanych w większości na samotne borykanie się z biurokratycznymi i finansowymi trudnościami.

Doraźność działań, brak wizji zbliżenia odmiennych interesów oraz mechanizmów przezwyciężania sytuacji konfliktowych i wspomagania roboczych kontaktów uzupełniają listę deficytów. Zaordynowana podczas spotkania prezydiów Sejmu i Bundestagu w Berlinie w marcu tego roku, przewidziana na wrzesień wspólna polskoniemiecka konferencja w Krzyżowej nie może stanowić panaceum na polsko-niemieckie bolączki. W Polsce i Niemczech odbywają się w ciągu roku dziesiątki konferencji z udziałem przedstawicieli obu społeczeństw. Stanowią one od dawna element normalności we wzajemnych kontaktach. Pozostaje jednak pytanie, jak ma przebiegać wymiana opinii, skoro na co dzień padają ze strony władz oskarżenia pod adresem tych, którzy krytycznie wypowiadają się na temat strategii politycznej wobec niemieckiego sąsiada. Żądanie solidarności i jednomyślności z rządem stanowi zaprzeczenie reguł demokracji i wolności słowa.

Polityka wobec Niemiec będzie w coraz większym stopniu polityką europejską. Jej skuteczność będzie zależeć w dużym stopniu od gotowości polskich władz do dialogu najpierw z własnym społeczeństwem. Warunkiem powodzenia musi być rezygnacja z języka wojennego, języka konfrontacji i nieufności. Bez względu bowiem na charakter argumentacji i sposób postrzegania Niemców wszystkim środowiskom w Polsce, bez względu na barwę orientacji, zależy na dobrych relacjach z największym naszym sąsiadem. Wykluczanie przez pomówienie największych autorytetów Polski w Europie nie przysporzy chwały rządowi polskiemu. Naszym dotychczasowym atutem w Europie była większa niż gdziekolwiek indziej wiedza na temat Niemiec i na temat wschodnich sąsiadów. Jej wykorzystanie dzisiaj w kształtowaniu wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa UE mogłoby stanowić największy nasz wkład w dzieło integracji.

Unia Europejska znalazła się bowiem na takim etapie rozwoju, na którym dochodzi do coraz większego zróżnicowania opcji i wizji nie tylko starych i nowych członków. Wynika to z nieprzewidywalności, kompleksowości i natury nowych wyzwań, np. terroryzmu, katastrof, zmian klimatycznych, polityki energetycznej, problemów migracji. W nowej sytuacji liczyć się będzie przede wszystkim fachowość, kompetencja, wiedza ekspercka. Nie „twardość” i „siła”, lecz umiejętność równoważenia narodowych, europejskich i globalnych interesów rozsądzać będzie o przydatności i atrakcyjności państw członkowskich. Stawianie na bezkompromisowość w sytuacji, gdy 27 państw szukać musi wspólnych rozwiązań, nie będzie dobrym znakiem firmowym Polski. Niemcy nie są i nigdy nie były jedynym partnerem i sojusznikiem Polski. Z uwagi jednak na położenie i historię dobra współpraca z nimi stanowić może nasz największy atut w UE. Wymagają tego również dobre relacje ze Stanami Zjednoczonymi i Rosją, dla których RFN pozostaje jednym z najważniejszych partnerów europejskich.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...