Wiele uregulowań zawartych w przyjętej w 1991 roku ustawie o systemie oświaty bez zbędnego kamuflażu, a wręcz tak zwanym otwartym tekstem informuje, że na ich podstawie niewielkie są szanse na zbudowanie jakiegokolwiek istotnego oświatowego sukcesu. Znak, 06/2007
Dla funkcjonowania kadry kierowniczej, czyli kuratorów oświaty i dyrektorów szkół, a także dla tego, co wzniośle określa się jako „dobro oświaty”, decydujące znaczenie ma tryb, w jakim są oni powoływani. Jeśli chodzi o kuratorów, to ów tryb dowodzi ich całkowitej zależności politycznej (dyrektorów szkół dotyczy to w mniejszym stopniu). Sporadyczne wszak są wyjątki od reguły zwalniania ich kilka tygodni po wyborach do parlamentu. Przy obsadzie funkcji kuratora kluczowe znaczenie ma prosty przepis określający skład komisji konkursowej. Zasiada w niej po trzech przedstawicieli ministra edukacji i wojewody, dwaj przedstawiciele sejmiku województwa i po jednym działaczu nauczycielskich związków zawodowych o zasięgu ogólnokrajowym. Administracja rządowa ma więc w komisji co najmniej sześciu przedstawicieli, co daje jej swobodę w wyborze własnego kandydata, a z konkursu czyni atrapę demokracji. Rozwiązanie takie – jako zakłamane i droższe – jest gorsze od zwyklejszego, arbitralnego mianowania kuratorem tego kandydata, który zdaniem ministra powinien pełnić tę funkcję. Ustawę o systemie oświaty uchwalono we wrześniu 1991 r. – skoro przeprowadzanie konkursów atrap kultywuje się tak konsekwentnie niemalże od początku budowania tej naszej – póki co, siermiężnej – demokracji, to o wszystkich, którzy od tamtej pory rządzili Polską, można powiedzieć, że postrzegali(ją) kuratora jako strażnika ideowego pionu moralno-politycznego, ergo jako polityczny łup. A że ma się to nijak do idei rozumnego budowania systemu oświaty, tego nie wypada w tym miejscu dowodzić.
W wypadku przepisów dotyczących obsady stanowiska dyrektora szkoły wprowadza w zdumienie to, że… w całkiem sporej liczbie wypadków funkcję tę pełnią osoby twórcze, dynamiczne, mające wizję i chęć rozwijania swej firmy, dostrzegające potrzebę przeprowadzenia zmian kadrowych, organizacyjnych, a do tego lubiące dzieci i szanujące ich rodziców. Stoi to w rażącej sprzeczności z jasno wyrażoną intencją ustawodawcy, który skonstruował przepisy w taki sposób, aby dyrektor szkoły był układny (najlepiej z układu), nijaki, pasywny, akceptujący zastaną sytuację w szkole, słowem, spragniony bardziej piastowania stanowiska aniżeli twórczego kreowania szkolnej rzeczywistości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.