Przez cały okres komunistyczny, my, Polacy, byliśmy beneficjentami systemu ochrony uchodźców opartego na Konwencji Genewskiej. Teraz przyszedł czas spłaty zaciągniętego wtedy długu. Znak, luty 2008
Słabą stroną systemu opartego na Konwencji jest kontrola przestrzegania przepisów przez poszczególne państwa. Sprawuje ją UNHCR, który może sygnalizować rządom zauważone nieprawidłowości, lecz jego zdanie nie ma charakteru wiążącego. Brakuje dobrego, międzynarodowego mechanizmu kontrolnego, który w kompetentny sposób oceniałby postępowanie z uchodźcami. To ważne zwłaszcza dla nas, członków Unii Europejskiej. Niektóre pomysły dotyczące przyszłej europejskiej polityki imigracyjnej idą dość daleko – pojawiają się na przykład propozycje, żeby wnioski o status uchodźcy rozpatrywać jeszcze poza granicami Unii. Moim zdaniem, takie rozwiązanie byłoby całkowicie sprzeczne z filozofią ochrony praw człowieka!
Podał Pan przykład Kameruńczyka prześladowanego ze względu na odmienną orientację seksualną. Zgoda na kompromis w określeniu, czy takim ludziom należy się status uchodźcy, czy nie, może być trudna do osiągnięcia, skoro między państwami występują różnice ideologiczne lub religijne.
To prawda. I w związku z tym, o ile kiedyś byłem zwolennikiem stworzenia nowej konwencji dotyczącej uchodźców, tak teraz widzę, że jest to niemożliwe. „Lepsze” może się okazać wrogiem „dobrego”. Są państwa, którym Konwencja Genewska bardzo się nie podoba. One na pewno skorzystałyby z okazji, żeby „popsuć” nowe przepisy. Podobne jest zresztą zdanie UNHCR: lepiej „nie dotykać” konwencji z 1951 roku, ale szerzej interpretować istniejącą…
Przyzwyczailiśmy się do krytykowania ONZ. Tymczasem Pan bardzo przychylnie wypowiada się o działalności UNHCR…
Wiele razy miałem do czynienia z bardzo ofiarnymi ludźmi, którzy pracują w tej agencji i ich konkretnymi działaniami. Widziałem, że to, co robią, dla tysięcy ludzi było jedyną formą skutecznej pomocy, jaką otrzymali.
Oczywiście, UNHCR i cała ONZ nie spełniają wielu pokładanych w nich oczekiwań. Błędne jest jednak – a często to robimy – traktowanie tych organizacji jako tworów niezależnych. ONZ jest często narzędziem pewnych układów politycznych.
Wyobraźmy sobie niemieckie obozy dla wypędzonych
Po zamachach z września 2001 alergicznie reagujemy na słowo „terroryzm”. Uchodźstwo niektórzy przedstawiają jako potencjalny sposób „importu” terroryzmu. Weźmy za przykład choćby stosunek Kremla do uchodzących za granicę Czeczenów.
Terroryzm istniał na długo przed rokiem 2001. Na pytanie, czy terrorysta ma prawo do ochrony prawnej, zawsze odpowiadaliśmy: nie. Ktoś, kto narusza prawo nie może się równocześnie przed nim chronić. Gdybym na przykład mówił, że Żydzi powinni być zamordowani, nie mógłbym narzekać, że zabraniając głoszenia takich poglądów, odbiera się mi prawo do wolności wypowiedzi. Sam bowiem nadużywałbym wcześniej tej wolności. Podobnie jest z terrorystami.
Problem polega na tym, że pewne kraje wykorzystują teraz to zagrożenie. Rosjanie mówią na przykład, że każdy Czeczen jest terrorystą. Tymczasem walka przeciwko władzy danego kraju, tak długo jak długo przestrzega się praw i obyczajów wojennych, nie jest jeszcze terroryzmem! Konwencja Genewska wyraźnie wyłącza też spod swojej ochrony osoby, które popełniają zbrodnie wojenne. Niemniej, od ataków z września 2001 bardziej krytycznie patrzy się na uchodźców, zaostrzyło się też samo prawo imigracyjne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.