Hannah Arendt o przebaczeniu i polityczności

Podstawowym ukierunkowaniem myślenia Arendt było poszukiwanie intelektualnych podstaw funkcjonowania w rzeczywistości, pomimo – a może właśnie dlatego – że nie da się w niej żyć. Wszystkie tradycyjne podstawy upadły. Jak mogę żyć dalej? – zapytuje... Znak, 9/2008



Arendt rezygnuje więc całkowicie aspektu moralnego oceny zbrodniarzy. Rezygnuje w istocie z władzy sądzenia w sensie moralnym i polega wyłącznie na aspekcie prawnym, jej ostateczne stanowisko przypomina to, które zaprezentowała, interpretując rozmyślania Kanta na temat władzy sądzenia: „Poza poczuciem smaku, które było ulubionym tematem filozofów przez całe osiemnaste stulecie, Kant rozpoznał całkowicie nową ludzką zdolność: władzę sądzenia; jednakże, w tym samym czasie, wycofał się z jakichkolwiek ambicji moralnych, związanych z tą nową zdolnością. Innymi słowy, coś więcej niż wyczucie smaku będzie teraz decydować o tym, co jest piękne, a co brzydkie, ale pytanie o dobro i zło nie będzie rozstrzygane ani poprzez smak, ani poprzez władzę sądzenia, a tylko i wyłącznie przez rozum” [22]. I to właśnie rozum wydaje się Arendt ostatnim bastionem, który pozostał po spustoszeniu, jakim było dwudzieste stulecie.
Wiele wątków krytyki przebaczenia w polityce Hannah Arendt można poddać krytyce. Choć deklaracje pojednania rozgrywają się w znacznej mierze bardziej w błysku fleszy i subtelnej grze specjalistów od wizerunku i odpowiedniej mowy ciała, nie można jednak zaprzeczyć, że mimo wszystko mają one – powtarzane i pokazywane – niekwestionowany wpływ na wyobraźnię społeczną. Deklaracje przebaczenia mają charakter głęboko polityczny – przez to, że budują społecznie wyobrażoną wspólnotę, i przez to, że opierają się na sposób Kissingerowski wyobrażonej dyplomacji, w której technika przeplata się z wiarą w wartości. Przez ów element moralny są pożądanym uzupełnieniem raczej chłodnego oblicza państwa liberalnego.

Podobna krytyka nie usprawiedliwia jednak, w moim przekonaniu, odrzucenia argumentacji Arendt. Jest to bowiem argumentacja wypływająca z takiego rozumienia polityki, które ma swoje źródło nie w myśleniu o budowaniu wielkiej wspólnoty, nie w myśleniu o dyplomacji czy o państwie liberalnym, ale w nieustannym trudzie zaakceptowania przez człowieka swojej kondycji. Źródło polityczności według Arendt tkwi w tej najbardziej osobistej – i osobnej – sferze ludzkiego istnienia, która w istocie czyni go człowiekiem – w myśleniu. Człowiek jest bowiem i zwierzęciem politycznym, i trzciną myślącą i jako taki musi tkwić w bezustannym napięciu, próbując odpowiedzieć sobie na pytanie: „Dlaczego mam żyć dalej?”.



***

KAROLINA WIGURA, historyk idei, socjolog, doktorantka w Zakładzie Historii Myśli Społecznej Instytutu Socjologii UW.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...