O zdrowiu duszy i ciała

Okazuje się, że do dobrego samopoczucia czy braku choroby potrzebne są elementy transcendentne. Medycy często nie widza, że zdrowie to nie tylko sfera cielesności (soma), ale także psyche – a wiec subiektywne poczucie braku szczęścia. Zeszyty karmelitańskie, 3/2006





Tytuł tego numeru „Zeszytów” brzmi: Stworzeni do zdrowia. Zakładamy bowiem, że zdrowie jest pierwsze, a choroba to pewien brak. Mówiliśmy o modzie na fitness, siłowniach, sportach ekstremalnych – wszystko to jest dla wielu osób dostępne, a jednak rośnie liczba samobójstw, zdrad, rozwodów, ucieczek do sekt. Czy w takiej sytuacji wolno nam myśleć, że aby uznać kogoś za zdrowego, wystarczy uwzględnić stan jego ciała i umysłu? Co właściwie oznacza dziś określenie „normalny, zdrowy człowiek”?

Myślę, że wiąże się to z pewnym chaosem aksjologicznym współczesnego świata. Zło i dobro nie są jasno określone, dotychczasowe, tradycyjne systemy wartości zostały podważone, zrelatywizowane, skutkiem czego przeciętny człowiek ma olbrzymie problemy z ustaleniem, co jest, a co nie jest normą. Oczywiście, w naukach społecznych od dawna wiadomo, że normy zależą od kontekstów kulturowych i społecznych, niemniej współczesna kultura zachodnia, kultura popularna, która wpycha się wszędzie, nie zaproponowała, jeśli chodzi o pojecie zdrowia, jakiegoś katalogu zasad. Dlatego człowiek, który „rzeźbi swoje ciało” i rozbija w domu meble, bo musi gdzieś swoja ekspresje wyrazić, zdaniem wielu ludzi jest normalny, mimo że z punktu widzenia psychologii czy psychiatrii przekroczył już pewne normy zdrowia psychicznego. Myślę wiec, że mamy tu niesłychany pluralizm postaw, zachowań, przekonań o tym, co jest zdrowe, a co takie nie jest. A wiec i kłopot z określeniem, kto to jest normalny, zdrowy człowiek.

Zostaliśmy stworzeni do zdrowia - jako mężczyzna i kobieta. Obecnie często ten aspekt natury ludzkiej jest podważany. Czy Pan Profesor przewiduje, jak daleko jeszcze możemy pójść w tych zmianach, często demokratycznie ustalanych?

Dotykamy tu kolejnej kwestii, z jaka także współczesna medycyna musi się zmierzyć - pytania o to, kim jest człowiek. Medycyna na naszych oczach przekracza kolejne granice - granice tworzenia nowego życia (klonowanie) i granice śmierci. Współczesna biomedycyna zaczyna wiec grac role Pana Boga, skutkiem czego wielu ludzi pyta, gdzie Bóg jest. Ludzie tracą orientację, są wyprowadzeni z równowagi, ponieważ dotychczasowa, tradycyjna etyka medyczna jest wypierana przez nowe koncepcje etyczne czy - jak się to dzisiaj mówi - bioetyczne; przede wszystkim przez koncepcje utylitarystyczne, dla których podstawowa miara jest jakość życia ludzi. Liczy się nie to, że jest się człowiekiem, ale to na jakim poziomie się żyje.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...