Teczka Izajasza

Rozmowa z o. Janem Andrzejem Kłoczowskim OP, o. Józefem Puciłowskim OP i o. Andrzejem Kamińskim OP

publikacja 19.06.2007 17:54

Odnowa zawsze zaczyna się od zwykłych ludzi, nie od hierarchii, ale żeby być reformą w kościele, musi uzyskać błogosławieństwo biskupów. Trzeba więc budować dialog pomiędzy jednymi i drugimi na różnych poziomach... List, 6/2007




o. J. A. Kłoczowski: Ojciec Józef bada wnikliwie dokumenty IPN na temat dominikanów w Małopolsce, regularnie ogląda moją teczkę.

o. J. Puciłowski: Najbardziej podobała mi się charakterystyka o. Jana Andrzeja, sporządzona przez jednego z oficerów: „Inteligentny, niebezpieczny, ma powodzenie u kobiet". I dopisek: „Włosy: na tyle".

o. J. A. Kłoczowski: To mi przypomniało historię, której pewnie nie ma w mojej teczce. Zostałem pewnego dnia wezwany na komendę i po przesłuchaniu dostałem protokół do podpisania. Czytam go sobie, a tam za każdym razem słowo „papież" napisane jest przez „rz". Wyjąłem więc czerwony długopis, poprawiłem wszystkie błędy ortograficzne i oddałem oficerowi. Nie zachował się?

o. J. Puciłowski: Nie ma takiego dokumentu. Przesłuchujący pewnie wstydził się przełożonych i wyrzucił protokół do kosza. To potwierdza, że należy z krytycyzmem podchodzić do zawartości teczek. Nie można traktować ich jak Biblii.

A co na pewno można powiedzieć na podstawie tych materiałów?

o. J. Puciłowski:
Chociażby to, że UB miało bardzo dobrą orientację w tym, co działo się w Kościele. Na przykład na każdym spotkaniu „Beczki" obecne były dwie, czasami nawet cztery osoby, które donosiły. Nic o sobie nawzajem nie wiedziały. Dopiero na podstawie tych kilku meldunków ubecy sporządzali potem raport.

Dlaczego tak interesowali się „Beczką"?

o. J. A. Kłoczowski: Oficerowie wyższych szczebli opracowywali całą politykę inwigilacji. W różnych okresach mieli różne priorytety. Od lat siedemdziesiątych główny atak skierowany był na duszpasterstwa akademickie, bo zorientowali się, że studenci i inteligencja sąw Kościele najbardziej niebezpieczną grupą. W biurze politycznym uznano, że państwo powinno działać: pokazać siłę i wszystko zniszczyć. Zaczęło się to jednak jeszcze w latach sześćdziesiątych od ataku na dominikańskie duszpasterstwo akademickie w Poznaniu.


aktualna ocena | - |
głosujących | 0 |
Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super

Reklama

Reklama

Autopromocja