Teczka Izajasza

Odnowa zawsze zaczyna się od zwykłych ludzi, nie od hierarchii, ale żeby być reformą w kościele, musi uzyskać błogosławieństwo biskupów. Trzeba więc budować dialog pomiędzy jednymi i drugimi na różnych poziomach... List, 6/2007




o. J. A. Kłoczowski: Porno? Oprócz własnych pokus, nie pamiętam żadnego porno! A byłem wtedy klerykiem w Krakowie. Wiem jednak, że próbowano też wykorzystać wewnętrzną debatę, jaka toczyła się w polskim Kościele po II Soborze Watykańskim. Próbowano skłócić dominikanów z prymasem Wyszyńskim. Byliśmy na przykład za jak najszybszym wprowadzeniem nowej liturgii, prymas z różnych powodów to wstrzymywał. Próbowano też wzbudzić niechęć Kościoła do ludzi wykształconych. Co ciekawe, z akt IPN wynika, że wbrew potocznej opinii, to wcale nie inteligencja była grupą, która najczęściej kolaborowała z systemem. Pokazuje to przykład „Tygodnika Powszechnego". Tam współpracownikami UB okazali się nie redaktorzy, ale ludzie pełniący funkcje administracyjne.

Tajni współpracownicy nie tylko więc dostarczali informacji o napięciach w Kościele, ale je też podsycali?

o. J. A. Kłoczowski: Zdarzało się i tak. Dzięki nim ubecy dokładnie wiedzieli również, co i kiedy dzieje się w każdym kościele, także w naszym klasztorze. Pamiętam taką historię z 13 maja 1982 r. Na Rynku Głównym w Krakowie trwają demonstracje, tłum ogromny, bijatyka z milicją. Wyszliśmy z braćmi przed klasztor zobaczyć, co się dzieje, i nagle przypomnieliśmy sobie, że w kapitularzu jest trzysta osób z odnowy charyzmatycznej, modlących się przed Zesłaniem Ducha Świętego...

o. J. Puciłowski: Czyli nielegalne zgromadzenie...

o. J. A. Kłoczowski: Właśnie. Pomyślałem sobie: przecież gdy oni wyjdą po tym spotkaniu, milicjanci ich spałują. Podjęliśmy więc rokowania z zomowcami. Ustaliliśmy, że wypuszczą modlących się, jeśli po wyjściu oni nie pójdą w stronę Rynku, ale na Planty. Ustawiliśmy szpaler od naszego klasztoru w kierunku Plant: po jednej stronie stali zomowcy z pałami, po drugiej bracia w białych habitach. Wyobraźcie sobie trzysta osób przechodzących pojedynczo przez ten szpaler! Długo to trwało. Raptem nadjeżdża w gaziku jakiś pułkownik ZOMO i wrzeszczy do nas: „To przez was te rozruchy na Rynku! To z waszego klasztoru wychodzi to całe chuligaństwo!". I odjechał. Wracając pod furtę, zobaczyłem majora Majkę, którego znałem, ponieważ mnie internował w stanie wojennym. Podchodzę do niego i pytam: „Proszę pana, dlaczego jakiś pułkownik na nas krzyczy, że z naszego klasztoru wychodzą bojówki?". A on mnie pyta: „Przepraszam, a jaki dzień dzisiaj mamy?". Odpowiadam: „Czwartek". On wtedy: „Eee, to tylko charyzmatycy". Świadczy to o jego profesjonalizmie; wiedząc doskonale, jacy ludzie spotykają się u nas w czwartki, że jest to ruch religijny, a nie bojówka, właściwie oceniał sytuację.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...