Chwila kryzysu, chwila przełomu, nowego wyzwania i nowego zadania może być chwilą przejścia do lepszej połowy życia. Dlatego wtedy szczególnie warto starannie pracować nad relacją po to, by kryzys i przełom w więzi stawał się nie końcem, ale początkiem czegoś naprawdę fascynującego. List, 12/2007
Po swoim weselu małżonkowie przyjechali do domu, w którym mieli razem zamieszkać. Zamknęli za sobą drzwi i spojrzeli na siebie - zmęczonych, spoconych, w zużytych, brudnych weselnych strojach. Potem popatrzyli na mieszkanie, które stało się składowiskiem prezentów i pomyśleli: „To już? Tak wygląda to nasze «na zawsze»? Na to tyle czekaliśmy?"
To bardzo ważny moment dla wszystkich małżeństw - rytualny początek ich nowego życia. Patrzą w przyszłość z nadzieją, ale mają też świadomość, że czeka ich bardzo ciężka praca, aby z tego, co dotąd było osobne, zrobić coś wspólnego. Muszą uzgodnić ze sobą wszystko: od spraw zasadniczych po błahostki, takie jak: o której wstajemy, kto pierwszy zajmuje łazienkę, kto wstawia wodę na herbatę, a kto wynosi śmieci... Czyhają na nich w tym wszystkim różne pułapki. Na początku chce się bowiem, aby wszystko było wspólne. Później jednak okazuje się, że to jest niemożliwe, bo każdy człowiek ma również potrzebę odrębności i intymności. Z jednej strony należy ją zaakceptować, a z drugiej uważać, aby się od siebie nie separować, nie tworzyć oddzielnych światów. Potrzeba intymności w związku małżeńskim jest ważna, ale dotyczy jedynie małego obszaru życia małżonków, bo zasadniczo obydwoje dążą do tego, żeby stanowić jedno. Dobrze, gdy mężczyzna - przynajmniej raz na sto razy - pochodzi z żoną po jej ulubionych sklepach, by przeżyć z nią jej przyjemności. Dobrze też, by ona - od czasu do czasu - np. przejrzała z nim gazetę przedstawiającą części rowerowe, zamiast narzekać, że faceci są dziecinni.
Wielu małżonków wspomina, że najtrudniejszym dla nich okresem były pierwsze dwa lata budowania więzi. Ważne jest, aby w tym czasie młodzi mogli poświęcić na to całą swoją energię. Jeśli impulsem do zawarcia małżeństwa jest pojawienie się dziecka - co dzisiaj często się zdarza - to zaburzony zostaje naturalny cykl życia rodzinnego. Brakuje wówczas tego intensywnego i niezwykle potrzebnego pierwszego etapu, którym jest budowanie związku mężczyzny i kobiety jako ich małżeństwa. Dochodzenia po bojach i kłótniach do przekonania, że naprawdę chcą być ze sobą na zawsze. Od tego, jak się dogadają na tym pierwszym etapie, zależy też to, jak poradzą sobie w następnych. Każda nowa sytuacja: narodziny dziecka, zmiana lub utrata pracy, przeprowadzka, będzie wymagała od nich ponownego przedyskutowania wszystkich dotychczasowych ustaleń. Będą z tego wynikać kolejne kryzysy, otwierające następne etapy ich wspólnego życia. Ich związek będzie dojrzewać pod warunkiem, że wytrwają w postanowieniu, że chcą przetrwać je razem, że - choćby nie wiadomo co się działo - nie zaniedbają wzajemnej relacji.
Dojrzewanie relacji jest procesem, który można opisywać dzieląc go na różne etapy. Najłatwiej jest to chyba zrobić przyglądając się etapom opieki nad dziećmi.
Po pewnym czasie bycia razem w sposób naturalny pojawia się w małżeństwie potrzeba posiadania dziecka, tego kogoś, kto - jak będzie - będzie podobny do ukochanej osoby. Następuje okres planowania poczęcia i przygotowania do narodzin. Oboje koncentrują się na tym, jak przyjmą dziecko i jakimi będą rodzicami. Wraz z pojawieniem się dziecka zmienia się zupełnie ich dotychczasowy tryb życia. Muszą sobie poradzić z trudnościami opieki nad niemowlęciem i mnóstwem innych problemów. Żona przechodzi na trzygodzinny rytm życia, charakterystyczny dla pozostającego w symbiozie z nią noworodka. Tymczasem mąż wybija się z tego rytmu, musi bowiem rano wychodzić z domu do pracy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.