Można przypuszczać, że humor towarzyszył człowiekowi od zarania jego świadomego istnienia. Stanowi on w pewien sposób o specyfice ludzkiego lub – szerzej nieco rzecz ujmując – osobowego przeżywania zdarzeń i idei. Cywilizacja, 29/2009
Ten sposób rozumienia lokuje fenomen humoru w atmosferze dobrodusznej uprzejmości. Odtąd elementem sine qua non angielskiego rozumienia humoru jest afirmacja – pogodna postawa wobec życia we wszelkich jego przejawach. To niezwykle istotny punkt zwrotny w ewolucji omawianego terminu. Najważniejszą nowością jest tu przeniesienie fenomenu humoru ze sfery przedmiotowej do przestrzeni podmiotu: humor to już nie cecha osób lub zdarzeń, lecz sposób ich postrzegania i wartościowania.
Nowe idee w refleksji nad naturą humoru znajdujemy w myśli brytyjskiego filozofa, lorda Shaftesbury, Anthony’ego Ashley’a Coopera (1671-1713). Shaftesbury zwrócił uwagę na rolę, jaką w zjawisku dowcipu i humoru (wit and humour) pełni dobry smak i dyscyplina, co współbrzmiało z antyczną ideą równowagi, stanowiącej oś jego myśli moralnej[13]. Nie zaniechał przy tym łączenia humoru z przyjazną dobrodusznością (benevolence). Bez owych wartości humor i dowcip stają się, jego zdaniem, jedynie zarzewiem społecznego nieładu.
W tym czasie wyrażenie wit and humour funkcjonowało jako związek frazeologiczny. W takiej też postaci spotykamy je w tekstach Shaftesbury’ego, który nie rozgranicza ostro ich dopełniających się wzajemnie znaczeń. Autor ten dostrzega obecność dowcipu i dobrego humoru w naturze religii chrześcijańskiej, oddając to w przymiotnikowym zwrocie: witty and good-humoured (dowcipne i pełne dobrego humoru) [14]. Warto zauważyć, jak znacząco pogląd ów kontrastuje z obrazem chrześcijaństwa kształtowanym przez wielu wcześniejszych i późniejszych myślicieli, niezależnie od ich postawy wobec tej religii[15].
Humor i dowcip, wg Shaftesbury’ego, jest także narzędziem weryfikacji lub falsyfikacji przekonań i postaw. Prawdziwe przekonania lub postawy – także sama postawa humoru – powinny bez oporów poddawać się testowi śmieszności (the test of ridicule) i jeśli nie są błędne lub udawane, ostoją się i zdobędą potwierdzenie[16]. Tu jedno ze swoich źródeł znajduje pojęcie poczucia humoru (the sens of humour), choć samo wyrażenie pojawi się nieco później.
Trzeba zauważyć, że ideę the test of ridicule odnajdujemy w rodzimym przysłowiu: „Prawdziwa cnota krytyk się nie boi”, pochodzącym z zakończenia Monachomachii Ignacego Krasickiego[17]. Wspomniany zaś utwór jest wyrazistym przykładem literackiego zastosowania szeroko rozumianego humoru, jako narzędzia krytycznej weryfikacji praktyki cnót chrześcijańskich.
Kwestię obserwowanego na przełomie XVII i XVIII w. napięcia semantycznego, obecnego w wyrażeniu wit and humour, w sposób godny szerszego zacytowania, ujmuje W. Schmidt-Hidding: „Im bardziej w oczach zwolenników humanizmu na znaczeniu tracił agresywny wit, tym większe znaczenie zyskiwały good-humour i good-nature, przy czym, good-nature, na ile to tylko było możliwe, zabarwiła znaczeniowo humour i good-humour, a wcielając się niejako w humour, przyjęła znaczenie łagodności. Good-nature i
Fragment ten bardzo plastycznie ukazuje znaczenie elementu dobroduszności: dobrego charakteru (good-nature) i dobrego nastroju (good-humour), jako składników denotacji współczesnego pojęcia humour.
[13] Zob. W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, t. 2, Warszawa 2002, s. 119.
[14] Zob. W. Schmidt-Hidding, Wit and Humour, s. 110-111.
[15] Na temat dyskusji o roli humoru w codzienności i myśli chrześcijańskiej, zob. H. Campenheusen, Christientum und Humor, „Theologische Rundschau” 1961, 27/1, s. 72.
[16] Zob. W. Schmidt-Hidding, Wit and Humour, s. 108-109 i 111.
[17] „Niech się z nich każdy niewinnie rozśmieje. Żaden nagany sobie nie przyswoi, Nicht się nie zgorszy, mam pewną nadzieję. Prawdziwa cnota krytyk się nie boi, Niechaj występek jęczy i boleje”. I. Krasicki, Monachomachia (usunięte podziały wierszy).
[18] W. Schmidt-Hidding, Wit and Humour, s. 115.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.