Potrzeby Polski są jasne. Aby je zrealizować, potrzeba - w sensie politycznym - światłej, otwartej prawicy. Prawicy myślącej konkretem, niebojącej się nowoczesności. Prawicy jednocześnie i konserwatywnej (społeczeństwo), i liberalnej (gospodarka). Więź, 7/2007
Jak przestać być prowincją, przełamując — zafundowane nam przez komunizm, a i wcześniejsze wydarzenia historyczne — wieloletnie zacofanie? Jest oczywiście wiele warunków, które trzeba spełnić, aby móc się znaleźć wewnątrz przestrzeni dającej trwały rozwój. Na pewno ważne jest dobre wykorzystanie słynnych 67 (a może i 90) miliardów euro przyznanych nam w ramach unijnego wsparcia. Do listy najważniejszych spraw dodać należy też kwestię zasobów pracy. Otóż nasz proces wpisywania się w europejską dziedzinę zależy bardzo silnie od tego, na ile skutecznie będziemy potrafili sterować zasobami pracy. Na proces ten składają się, między innymi, następujące elementy: wielka polska migracja zarobkowa, otwarcie polskiego rynku pracy, walka z obszarami wykluczenia zawodowego, wzrost poziomu aktywności zawodowej (tzn. współczynnika mierzącego, ilu z nas pracuje).
Na pewno ważny jest też styl i sposób rozmowy z Unią. Piszę o stylu, o ile bowiem co do treści naszego dialogu z europejską wspólnotą raczej nie można mieć zastrzeżeń, to styl właśnie pozostawia wiele do życzenia i niekoniecznie nas do Unii zbliża.
Nie są to wszakże sprawy najważniejsze. Znacznie istotniejsze jest to, czy będziemy w stanie integrować się z Europą, poszukując swoistej syntezy nowoczesności z tradycją. Ta synteza już drugi raz pojawia się w moich wywodach, ale ma ona naprawdę kluczowe znaczenie. Polska musi się niezwykle szybko unowocześniać. I nie może, nie powinna, tego dokonywać krok po kroku. Musi raczej wykonać skok w przyszłość, przenosząc się ponad obszarami zapóźnień.
Unowocześnianie zaś, o które mi chodzi, ma być zarówno infrastrukturalne, technologiczne, organizacyjne, jak i — przede wszystkim — intelektualne. To znaczy takie, w którym miejsca dla naszej ewentualnej przewagi będziemy szukać raczej wśród aktywności związanych z posługiwaniem się rozumem, a nie tylko wśród czynności prostych i odtwórczych.
Tego rodzaju wyzwanie jest, rzecz jasna, niezwykle trudne dla polskiego systemu edukacyjnego i dla polskiej nauki. Aby mu sprostać, i edukacja, i nauka powinny z jednej strony otrzymać znacznie silniejsze wsparcie ze strony finansów publicznych, z drugiej zaś strony przejść przez rzeczywisty proces wewnętrznej transformacji, otwierając się na zewnątrz i wprowadzając (oraz akceptując) metody pozytywnego doboru.
Tak radykalne projekty modernizacyjne nie mogą nie mieć swoich konsekwencji społecznych. Twierdzę, że mogą się one powieść jedynie wówczas, gdy realizując je, będziemy w stanie zachować to, co jest w Polsce niezwykle cenne — szacunek dla tradycyjnych wartości. Jeśli się stanie inaczej, tkanka społeczna, która i tak z różnych powodów nie jest wystarczająco gęsta, będzie bardzo szybko erodować, a proces modernizacji nie uzyska społecznej głębi, nie będzie wystarczająco solidnie — w sensie społecznym właśnie — ufundowany.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.