Historiografia polska niemal „od zawsze“ uczyła nas lekceważenia „prowincji“ i spoglądania na bieg spraw politycznych ze stołecznej perspektywy. Więź, 10/2008
Bardzo ważne są radykalne zmiany dokonujące się w sferze oświaty i kultury. Lepsze i gorsze uczelnie oferujące licencjaty są już w zasięgu 30-50 km od domu, a więc w promieniu codziennego dojazdu tanim samochodem, magisteria zdobywać trzeba trochę dalej, więc kosztują one rodzinę drożej. Aktualnych studentów lub świeżo ukończonych magistrów spotkać jednak można w bardzo wielu domach. Internet jest w użyciu prawie całej młodzieży.
Zagraniczne wyjazdy na krótkoterminowy, paromiesięczny zarobek są w modzie, emigracja na stałe zdarza się bardzo rzadko. Obecność mieszkającej tu na stałe lub niemal na stałe inteligencji najrozmaitszych zawodów i różnych generacji, po pierwsze, kwestionuje tradycyjną kulturę wsi – przez przybyszy z reguły lubianą i chwaloną, ale praktycznie – słabo znaną zarówno tym nowoprzybyłym, jak i miejscowym. Po drugie, ta nowa warstwa wnosi czasem wzorce nowe, czasem bardzo sympatyczne, czasem niesmacznie nowobogackie. Widać to wyraźnie w estetyce urządzania domu i jego przyległości, gdzie króluje zabawny eklektyzm, zapożyczany głównie z bauerskich wzorców niemieckich.
Na zakręcie
Jaka będzie ta polska wieś za lat trzydzieści? Cywilizacyjnie dobiegnie do standardów środkowoeuropejskich – właśnie niemieckich, austriackich, szwajcarskich, a na pewno czeskich. Powie ktoś, że to nadmierny optymizm? Nie wiem, ale patrząc na dynamizm polskich gospodarzy i europejskie ambicje ich dzieci i porównując je z sytą biernością wiejskich regionów prowincjonalnych w tamtych krajach, skłonny jestem prorokować daleko idące upodobnienie warunków życia codziennego.
Nie umiem natomiast wyobrazić sobie typu tej przyszłej kultury. Na pewno zmaleje, a być może zniknie kompleks niższości wobec miasta. Już dziś jest w zaniku i dotyczy tylko tychże jeszcze różniących się warunków techniczno-cywilizacyjnych. W dobie internetu mieszczuch traci monopol na nowoczesność, przestaje być autorytetem, a propaganda ekologiczna uświadamia mieszkańcowi wsi walory jego sytuacji.
Rosnąca warstwa wiejskiej ludności z wyższym wykształceniem nie oznacza, że będziemy mieć do czynienia z nową edycją tradycyjnej polskiej inteligencji sprzed stu dwudziestu lat. Inteligent oddychał miastem, wierzył Spencerowi, zmagał się z rosyjską niewolą, bratał się z proletariuszem i bardziej cenił sobie niepokorność niż pracowitość. Był dzieckiem, bardzo udanym dzieckiem – swoich czasów. Wykształcony mieszkaniec naszej przyszłej wsi będzie – tu dotykam podniesionego przez Wojciecha Wieczorka współbrzmienia naszych dwóch książek – kimś innym.
Kultura nowej polskiej wsi jest dziś na zakręcie. Będzie wyrażać dylematy rodzącej się rzeczywistości historycznej, o której można z pewnością powiedzieć jedno: nie będzie podobna do wieku dwudziestego i epok wcześniejszych. To stulecie będzie inne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.