Historiografia polska niemal „od zawsze“ uczyła nas lekceważenia „prowincji“ i spoglądania na bieg spraw politycznych ze stołecznej perspektywy. Więź, 10/2008
Jak pisze Wojciech Wieczorek – „wolno było przypuszczać, że po wygranej wojnie chłopi będą mieli w Polsce więcej do powiedzenia niż kiedykolwiek. Stało się inaczej“. Relacja z tych czasów w omawianej książce polega na zestawieniu znanych faktów kolejnych, ani uczciwych, ani umiejętnych, targów dyplomatów alianckich ze Stalinem – z tym, co dzieje się w Ratoszynie i jego sąsiedztwie, z partyzantką oddziału Zapory-Dekutowskiego, ze źle i pozaprawnie przeprowadzoną i w efekcie nie dość skuteczną pod względem gospodarczym reformą rolną, z całą „polską wojną domową“ tamtych lat.
To bardzo pouczający i potrzebny, nowatorski tekst – tyle że mający objętość jednego rozdziału, a nie potrzebnych nam dzisiaj kilku, a może i więcej, tomów.
Rzecz w tym, że kryje się w tym historia nie tylko Ratoszyna, nie tylko Lubelszczyzny, nie tylko Polski nawet, ale całego historycznego ataku sowieckiego komunizmu na Europę Środkowo-Wschodnią. Obowiązującym w tej walce hasłem programowym było wyzwalanie proletariatu z ucisku kapitalistycznego.
Program ten do rzeczywistości miał się nijak. Proletariat miejski, przemysłowy, był w tej rolniczej części kontynentu niezbyt liczny, politycznie rozproszony i słaby, a robotnik, od kiedy miał pracę, był relatywnie nieźle sytuowany. Zaś kapitalisty i kapitału – zwłaszcza po dwóch wojnach – po prostu nie było. Nie było więc z kim walczyć.
Natomiast od Łotwy i Estonii po Węgry i Chorwację wszędzie niemal na arenę polityczną od początku wieku wychodziły silne narodowe partie chłopskie. Przed rokiem 1914 walczyły o swą legalność, po 1918 – o udział we władzy politycznej. Europa Środkowo-Wschodnia ewoluowała ku temu, by stać się ludową. I tak mogło się stać w roku 1945.
Przeciw tej szansie, przeciw temu chłopskiemu wrogowi, wystąpili Sowieci. Analiza całości sowieckich operacji politycznych w tej części Europy w ostatnim okresie wojny i w latach powojennych, porównanie rozmiarów walki z chłopami z aktywnością komuny na wszystkich innych frontach społecznych potwierdza tak zarysowany obraz.
Jeśli współcześni historycy, socjologowie i badacze kultury naszej części Europy zdecydują się podjąć tę tematykę, możemy spodziewać się zupełnie nowego odczytania naszych dziejów dwudziestego wieku i całkiem innego spojrzenia na prawdziwe oblicze sowieckiego komunizmu. Książka Wojciecha Wieczorka zachęca do myślenia na ten temat.
Fiasko kolektywizacji
W latach 1944-1947 wieś politycznie przegrała – tak jak przegrał cały naród. I wieś, i naród miały zostać doszczętnie spacyfikowane i uprzedmiotowione w latach następnych. Jak ten proces wyglądał w świetle doświadczeń Ratoszyna? Powojenny aktywizm mieszkańców, sterowany przez miejscowych ludowców, eksploduje w tworzeniu szkół – od 1 września 1945 obok starej szkoły powszechnej działa już na miejscu nowe gimnazjum, a wkrótce potem i szkoła zawodowa.
Ten kierunek inicjatyw zbiorowych, zgodny z dawną środowiskową tradycją, wydaje się niemal symboliczny. Tak mają wyglądać rozwój, wzrost, unowocześnienie wsi. Już w 1948 szkoły stają się jednak miejscem walki ideologicznej i propagandy komunizmu, a niedługo potem nikną z miejscowego krajobrazu, decyzją władz oświatowych odebrane Ratoszynowi i przeniesione gdzie indziej. Wkrótce rozpoczyna się i narasta nacisk władz na kolektywizację rolnictwa – i ta walka zdominuje wszystko inne. Presja jest silna, groźby finansowe i bezpieczniackie okazują się rzeczywiste. Z drugiej strony opór też jest zdecydowany.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.