Cały czas obok pracującego od świtu do późnej nocy sztabu wyborczego toczyło się normalne klubowe życie, odbywały się przewidziane zebrania i dyskusje, spotykała się młodzież, pracowała redakcja „Więzi”. Więź, 5-6/2009
Jak wspomina Stanisław Iwan, ówczesny prezes KIK w Zielonej Górze, jeszcze przed rozpoczęciem obrad Okrągłego Stołu, na początku lutego 1989 r., w czasie wizyty członków zarządu tego Klubu w Warszawie, zostali oni poproszeni o pomoc w organizacji komitetu obywatelskiego w swoim mieście, do czego natychmiast po powrocie przystąpili. Gdy w Warszawie miało miejsce kolejne spotkanie prezesów KIK-ów, w dniu 1 kwietnia 1989 r., komitety obywatelskie już w niejednym mieście były w trakcie końcowej organizacji.
Na tym spotkaniu podjęto ważne postanowienia o pełnym włączeniu się społeczności klubowych w wybory. Prezesi KIK-ów ustalili, że kluby nie przystępują do wyborów jako osobna siła, lecz włączą się na zasadzie akcji służebnej w całość kampanii wyborczej strony solidarnościowo-opozycyjnej. Przede wszystkim zaś kluby gotowe były dla potrzeb tej kampanii użyczyć całej swej infrastruktury: lokale, biura, telefony, środki łączności, zasoby ludzkie. Trzeba podkreślić mocno, że wszystkie podjęte wtedy decyzje i postanowienia zostały w czasie wyborów przez członków KIK-ów nie tylko zrealizowane, ale i wypełnione z nawiązką.
Spinacze z „Więzi”
W piątek, 7 kwietnia 1989 r. zaczęło działać w warszawskim KIK-u Ogólnopolskie Biuro Wyborcze „Solidarności”, a w poniedziałek, 10 kwietnia, od rana rozpoczął pracę Zespół ds. Kontaktów z Regionami. Kierował nim Jarosław Śleszyński, szef Sekcji Kultury KIK, a pracowali tam wolontariusze, głównie członkowie Klubu: Dorota Mycielska, Inka Słodkowska, Elżbieta Sobolewska, Wiesława Dziewulska, Maciej Radziwiłł, Wojciech Rzewuski, oraz Anna Jakubowska (ze środowiska Batalionu AK „Zośka”) i Bartłomiej Jakóbowski (z NZS).
Jak wspominają członkowie Zespołu, w czasie pierwszego spotkania Henryk Wujec przedstawił im stojące przed nimi zadania, a potem zebrali między sobą trochę pieniędzy i w najbliższym sklepie papierniczym kupili kilkadziesiąt teczek i skoroszytów, ołówki, flamastry i długopisy. Jedna z osób pracujących od pierwszych dni w Zespole, wspomina dziś:
Dziurkacz pożyczyliśmy z biura Klubu, linijkę, klej i spinacze – z sekretariatu „Więzi”. Używaliśmy dwóch kiepsko działających telefonów klubowych i bardzo wysłużonej kserokopiarki. Po papier chodziliśmy na Uniwersytet, gdzie jeszcze działało Biuro Okrągłego Stołu. Mieliśmy jedną elektryczną maszynę do pisania, dwie pozostałe to były prawdziwe antyki. Numery kierunkowe do miast wojewódzkich były nieustannie zajęte, więc uzyskanie każdego połączenia zajmowało dużo czasu i wymagało czasem ogromnej cierpliwości.
Cały czas obok pracującego od świtu do późnej nocy sztabu wyborczego toczyło się normalne klubowe życie, odbywały się przewidziane zebrania i dyskusje, spotykała się młodzież, pracowała redakcja „Więzi”. Zarazem do Klubu, jako siedziby Biura Wyborczego „S”, zjeżdżali przedstawiciele obu „Solidarności” i Komitetów Obywatelskich z całej Polski, by poinformować o tym, co dzieje się w terenie i jednocześnie dowiedzieć się o plany centrali.
Wieczorami, gdy Klub pustoszał, pozostawali w nim dyżurni z Zespołu ds. Kontaktów z Regionami, w bibliotece debatowała wyznaczona przez Komitet Obywatelski Komisja ds. Kandydatów, a w pokojach „Więzi” pracowała Komisja Programowa. Któregoś dnia Henryk Wujec, rozejrzawszy się wokół, powiedział: „Myślę, że za dwadzieścia lat nikt nam nie uwierzy, że w takich warunkach mogliśmy robić wybory…”[1].
[1] Czytelnikom nie pamiętającym czasów PRL warto przypomnieć, że w 1989 r. nie istniały telefony komórkowe ani łączność satelitarna, komputery był luksusem, nie było internetu, e-maili, esemesów, google’a, cyfrówek, skanerów, kserografy były drogie, rzadkie i nieustannie się psuły, w sklepach nie można było kupić papieru do maszyny do pisania, a tym bardziej do ksero, itd., itp.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.