19 kwietnia 2010 r. w redakcji „Niedzieli” odbyła się debata na temat katastrofy smoleńskiej i jej wpływu na życie narodu. Prezentujemy skrót tej rozmowy, która być może zainspiruje także Czytelników do podzielenia się swoimi przemyśleniami
A. C.: – Tak się złożyło, że w momencie katastrofy pod Smoleńskiem na cmentarzu katyńskim był mój mąż i jego brat. Dowiedzieli się o tragedii, przebywając na cmentarzu rosyjskim, tuż obok polskiego. Nasz cmentarz jest przepiękny – jest jednym wielkim hołdem złożonym polskim oficerom, naszym rodakom, lecz tuż za siatką jest las katyński, który skrywa – jak mówią – 60 tys., a może i więcej Rosjan, Ukraińców, Ormian, Niemców i wiele innych narodowości, które zamieszkiwały Związek Sowiecki. Ten nierówny las katyński po stronie rosyjskiego cmentarza łączą kładki, żeby nie chodzić po grobach, które przez dziesięciolecia mnożyły się, wiele osób wykopywano i chowano na nowo.
Jeżeli mówimy, że z tej śmierci ma wyniknąć jakieś dobro, to myślę, że jest nim pojednanie narodów, w pełni znaczenia tego słowa, bo Rosjanie zawsze nas cenili, lubili. Byłam w Związku Radzieckim w 1979 r., gościła mnie niewielka grupa studentów architektury w moskiewskim akademiku. I pierwsze, co mi pokazali, to nie plac Czerwony czy inne znaczące miejsca, ale zawieziono mnie do Zagorska pod Moskwę, do znanego w Sojuzie monastyru, gdzie przyjeżdżały babuszki z różnych zakątków Rosji, spały i jadły w kącie, i modląc się, przeżywały swoją wiarę. Dla Rosjan jesteśmy bowiem przykładem czci naszej pamięci – aż delegacja z Prezydentem pojechała do Rosji, żeby uczcić naszych oficerów, rodaków.
M. K.: – Krótko po katastrofie wyświetlono w telewizji rosyjskiej film „Katyń”. Wszyscy komentatorzy mówili, że od tego momentu Rosja nabierze większej odwagi. Myślę, że Rosjanie zaczynają również szukać miejsc swojej martyrologii. Nie wiem, czy odczytywać to w kategoriach przypadku, ale 17 kwietnia agencja rosyjska podała wiadomość, że w rejonie Władywostoku w trakcie budowy drogi odkryto masowy grób tych, którzy sprzeciwiali się reżimowi komunistycznemu wprowadzonemu w latach 20. ubiegłego wieku. Cerkiew prawosławna zażądała specjalnej komisji celem wyjaśnienia. To tysiące ludzi, którzy zginęli prawdopodobnie w wyniku wygłodzenia albo wycieńczenia katorżniczą pracą w tym rejonie. Być może i Rosjanie, ucząc się na polskiej pamięci kultywowania swojej historii, zaczną odkrywać swoje męczeństwo.
KS. J. M.: – Jako naród byliśmy ciągle przez kogoś bici. Dopiero w ciągu ostatniego dwudziestolecia mogliśmy w jakiś sposób stanąć na nogach. Część społeczeństwa będzie zawsze patriotyczna, ale jestem przekonany, że jest jeszcze druga część, którą trzeba obudzić. Być może ostatnie wydarzenia do nich przemówiły. Chodzi o to, żeby wszyscy Polacy potrafili w sposób świadomy patriotycznie się zmobilizować. W tym znaczeniu wszystko, co w tych dniach przeżywaliśmy, było piękne i nie mamy się czego wstydzić.
A. C.: – Jestem dumna, że Polacy tak zachowywali się przez ten tydzień. Jestem dumna z flag, pochodów, z naszego wojska i cieszę się, że młodzi, uczniowie – ci niewychowywani w rodzinach, które mogły im przekazać pamięć przeszłości, czy w organizacjach harcerskich, które mają w swoim programie wychowanie do patriotyzmu – mogli zobaczyć patriotyczną postawę Polaków.
KS. I. S.: – Są dwa obrazy w spojrzeniu na społeczeństwo. Jeden, który dotychczas pokazywały nam media, to świat ludzi kłócących się i zacietrzewionych. Na pewno wielu spośród polityków partii spierających się ze sobą nie żywiło do siebie nawzajem nienawiści, a często byli tak ukazywani w mediach, i w etykiecie widać było Polskę skłóconą. Drugi obraz, jaki ukazał się naszym oczom także przez media, ale już media faktu, to rzesze ludzi młodych, którzy okazali się piękni, mądrzy i patriotycznie usposobieni. Można zatem powiedzieć, że nie są przegrane – jak by się wydawało – polska szkoła, wychowanie, katechizacja. Pokazała nam się inna Polska. Na tej Polsce trzeba dzisiaj budować od nowa. Co zatem należy czynić?
KS. K. S.: – Problem jest bardzo poważny. Wszyscy razem nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, w jakim teatrze gramy. Niby wszystko było jasne: dekoracje, scena, aktorzy, widzowie. I nagle okazało się, że media nie mają takiej władzy, jaką sobie uzurpowały, że nie mogą zmanipulować opinii publicznej w kierunku, w jakim zechcą.
Co robić? Jeden z młodych ludzi, zapytany, co dalej, odpowiedział: „Dalej to my, młodzi, będziemy pilnowali, żeby nie wróciło to, co było przed kilkoma miesiącami, tygodniami”.
A. C.: – Ten tydzień to piękna lekcja szacunku dla Prezydenta RP, szacunku do narodu, do państwa w ogóle. Jeżeli dzisiaj mówimy o instytucji prezydenta, to widzimy ją zupełnie inaczej teraz niż miesiąc temu.
Jeżeli więc nawet zostanie tylko to dobro, jakim jest szacunek do instytucji państwowych, i to, że dzieci będą pytały rodziców: A kto to jest ten prezydent? Co to jest Miednoje, Bykownia? Pokaż mi, mamo, gdzie te Kresy – bo z takimi pytaniami się spotykałam – jeżeli ono w nas zostanie po tym tygodniu, to ta śmierć przyniesie dobre owoce.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.