Kapłani z tupolewa

Przewodnik Katolicki 19/2010 Przewodnik Katolicki 19/2010

Dziesiątą część ofiar katastrofy rządowego samolotu pod Smoleńskiem stanowią kapłani. Duszpasterze wybitni, ale i po prostu niezwykli ludzie. Wspomnienia tych, którzy byli blisko nich, pokazują jak bardzo.

 

Ci objawili się dopiero we wspomnieniach…

W katastrofie zginęło także dwóch wybitnych przedstawicieli prawosławnych i ewangelików.

Abp gen. bryg. Miron Chodakowski i ks. płk. Adam Pilch

Arcybiskupa gen. bryg. Mirona Chodakowskiego – prawosławnego ordynariusza Wojska Polskiego, wspomina ks. Andrzej Misiejuk. – Władykę Mirona poznałem, gdy jako syn prawosławnego dziekana Sokółki uczyłem się w liceum. Będąc już w godności igumena, rozpoczynał odbudowę klasztoru w Supraślu. Jego postać była na tyle ważna, że duchowni w Supraślu poprosili abp. Sawę, by został spowiednikiem duchownych dekanatu sokolskiego. Z tamtego czasu pamiętam rekolekcje bożonarodzeniowe, jak przez ośnieżone drogi, mimo trzaskającego mrozu, przyjeżdżał swoją ładą, by odprawić nabożeństwo, wygłosić mądre kazanie. Fascynował nie tylko tym co mówił, ale też swoją otwartością, życzliwością i ciepłem. W dużej mierze jego osoba stała się dla mnie inspiracją do podjęcia drogi kapłańskiej. Umiał porozmawiać z każdym, był pełen dyplomacji, a jednocześnie nie bał się otwarcie mówić o rzeczach trudnych. Osobiście ujął mnie swoją postawą sześć lat temu, gdy późno wieczorem po mszy cerkwi w wigilię święta Opieki Matki Boskiej w Puchłach pod Narwią, gdzie znajduje się dom moich teściów, abp Miron pojechał poświęcić zbudowaną przez nas kapliczkę. Mimo mrozu i zmęczenia nie było mu ciężko…

Otwarty, mimo nadmiaru obowiązków mający zawsze czas dla drugiego człowieka był ks. płk Adam Pilch, p.o. Naczelnego Kapelana Wojskowego Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. – Nigdy nie chciał być naczelnym kapelanem ani biskupem. Był bardzo skromny i cichy. Jego żywiołem była praca duszpasterska. Na spotkaniach zawsze stawiał nam pytanie o jej jakość. Nigdy nie miał wikariusza, robił wszystko w parafii sam, z pomocą małżonki. Jako dziekan wydziału warszawskiego okręgu wojskowego często przyjeżdżał do konkretnego żołnierza, który wcześniej zwracał się z jakąś sprawą, a to związaną z rozłąką, a to aklimatyzacją w wojsku. Rozumiał drugiego. Rozmawialiśmy o wszystkim, radziłem się go. Mówił, że nadajemy na tych samych falach. Znaliśmy się 18 lat. Dziś został po nim jego ulubiony psalm 73. Teraz rozumiem, dlaczego wybrał właśnie ten – wspomina ks. ppłk Marcin Pilch, dziekan pomorskiego Okręgu Wojskowego.

Ks. Zdzisław Król, ks. Bronisław Gostomski

Księża: infułat Zdzisław Król i prałat Bronisław Gostomski to kapłani „starej” daty. Wielce zasłużeni, przesiąknięci do szpiku patriotyzmem i polskością.

Podsumowaniem ledwie części zasług ks. Zdzisława, kapelana warszawskiej Rodziny Katyńskiej, może być fragment homilii abp. Leszka Sławoja Głodzia, wygłoszonej podczas złotego jubileuszu w Pniewie: – „(…) wiele serca, troski poświęcił ks. Jerzemu Popiełuszce, swemu serdecznemu przyjacielowi, i współpracownikowi – Ksiądz infułat był wówczas Krajowym Duszpasterzem Służby Zdrowia - kiedy wokół niego zaciskała się coraz mocniej pętla zła i nieprawości. To [on] na swoje barki brał ciężar wielu dramatycznych spraw, decyzji, po tragicznej śmierci Księdza Jerzego, m.in. to on prowadził sprawę miejsca pogrzebu zamordowanego kapłana, która budziła wtedy wielkie emocje. Po latach z wielkim zaangażowaniem pełnić będzie funkcje postulatora w procesie beatyfikacyjnym księdza Jerzego – dawać świadectwo w tylu miejscach, przy tylu okazjach, o życiu, posłudze, duchowym profilu, tego Sługi Bożego, ofiary zbrodniczego systemu. (…) Wielokrotnie, przy wielu okazjach, akcentował, jak bardzo sprawa katyńska, wciąż przecież do końca nierozpoznana, nierozerwalnie związana jest z naszą przyszłością, naszym status quo w Europie, naszą narodową godnością, naszą tożsamością, patriotyzmem”.

Ks. prałat Bronisław Gostomski, kapelan stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii, proboszcz parafii św. Andrzeja Boboli w Londynie, przez lata zaprzyjaźnił się z prezydentem na uchodźstwie Ryszardem Kaczorowskim. – Księdza Bronka poznałem bliżej na początku lat 90., za pośrednictwem jego serdecznego przyjaciela, ks. Bronisława Gwiazdy. Od tego czasu wiele lat podczas urlopu odwiedzałem go w Anglii – najpierw w Bradford, gdzie był proboszczem, a od 2003 r. w Londynie. Mimo że był bardzo zaangażowany w pracę swojej parafii, w organizację uroczystości patriotycznych, funkcjonowanie zespołu muzycznego i różnych grup, w spotkania z dziećmi i młodzieżą – był ciągle w ruchu. W wolnych chwilach widziałem go często modlącego się w kościele albo na cmentarzu znajdującym się przy kościele. Żył patriotyzmem, żył Polską. Jedno z najważniejszych wspomnień, jakie zachowam po ks. Bronisławie Gostomskim, dotyczy mojego pierwszego pobytu w Bradford, gdzie podczas Mszy św. w święto żołnierza założył ornat wykonany ze zwykłego koca przez jednego z zesłańców syberyjskich, a potem przywieziony do Anglii. Ks. Bronek cenił go bardziej niż ornat z najpiękniejszego materiału… – wspomina ks. Andrzej Milewski, wicedyrektor Muzeum Diecezjalnego w Płocku.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...