O sytuacji w Polsce trzeba mówić jak o elemencie większej całości. Kryzys w Kościele dotyczący wykorzystywania seksualnego nieletnich nabrał charakteru globalnego. Problemem okazały się nie tylko przestępstwa niektórych duchownych, lecz także reakcje kościelnych przełożonych.
Co zatem warto przenieść z innych Kościołów lokalnych?
Częściowo przenoszone są już kodeksy zachowań. Niektóre diecezje czy zakony już je wprowadzają. Dalej: jasno określone procedury zatrudniania i posyłania do pracy z dziećmi. Warto przenieść np. nawyk, że każda osoba albo grupa pracująca z dziećmi i młodzieżą powinna zostać odpowiednio przeszkolona. Dotyczy to także angażowania wolontariuszy.
W Polsce pierwszy raz robiliśmy to przed Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie. Został przygotowany i opublikowany na stronach ŚDM dokument motywacyjny oraz drugi, wyjaśniający, jakie czynniki ryzyka należy wziąć pod uwagę i jaka powinna być procedura interwencji. Zarysowaliśmy pewien system. Około 1500 osób posługujących podczas ŚDM zapoznało się z kodeksem zachowań i zobowiązało się go przestrzegać. To, że taki zarys systemu powstał, zawdzięczamy wielu osobom odpowiedzialnym w swoich krajach za organizację ŚDM, które domagały się jasnej polityki w tym względzie, dzieliły się rozpoznanymi zagrożeniami na wcześniejszych Światowych Dniach Młodzieży oraz doświadczeniami w budowaniu bezpiecznych środowisk w swoich Kościołach lokalnych.
Systemu prewencji nie buduje się na zasadzie kalki. Trzeba dostosować istniejące wzory do własnych potrzeb i warunków. Pierwsza grupa, z którą pracowałam nad prewencją, to były osoby z ordynariatu polowego. Przyjęliśmy koncepcję podobną do tej, jaką zastosowała niemiecka diecezja Eichstätt. Nie ma tam systemu narzuconego z góry, ale budujemy go oddolnie. Biskup ma wyznaczyć do pracy zespół złożony z przedstawicieli różnych środowisk, od duszpasterstwa rodzin, poprzez parafie, ruchy młodzieżowe, edukację, Caritas. Te osoby uczą się wspólnie, jak uruchomić proces budowania prewencji w swoim środowisku.
Wspólnie opracowują sposoby działania?
Zastanawiają się na przykład, jak pomagać rodzinom, żeby tworzyć bezpieczne środowiska, i jak rodzice mają uczyć swoje dzieci, by umiały chronić granice własnej intymności. Wiadomo, że na początku będzie to dotyczyło głównie rodzin, które są zaangażowane w grupach katolickich. Ale w tle tej pracy od początku będzie chodziło o bezpieczeństwo dzieci w każdej rodzinie. Podobnie jest z prewencją w ośrodkach Caritas – doświadczenie uczy, niestety, że znaczna liczba osób niepełnosprawnych, głównie umysłowo, jest wykorzystywana seksualnie.
Zaproponowana metoda pracy bardzo szybko uświadamia uczestnikom, że nie chodzi tylko o napisanie kodeksu zachowań, który miałby chronić dzieci przed księdzem albo określać, jak księża czy inne osoby pracujące w Kościele mają się poprawnie zachowywać. Chodzi o budowanie świadomości troski o dzieci i młodzież oraz o takie im towarzyszenie w Kościele, żeby miały pewność, że w wypadku jakiejkolwiek formy przemocy właśnie tu, w Kościele, mogą szukać pomocy i znajdą ją.
Jak dotrzeć do dzieci?
To praca głównie z rodzicami i innymi osobami znaczącymi dla dzieci, aby umiały nauczyć je ochrony własnych granic. Na różnych etapach rozwojowych pracuje się inaczej. Właśnie kończymy tłumaczenie programu prewencji Circle of Grace, który powstał w archidiecezji Omaha i jest stosowany w 43 diecezjach Stanów Zjednoczonych i w Kanadzie. Program obejmuje okres od przedszkola do matury. Jest to program do wykorzystania głównie na lekcjach religii.
A w jakich punktach możemy spodziewać się w Polsce różnic w tej dziedzinie, jakiejś naszej szczególnej wrażliwości czy braków?
W porównaniu z krajami anglosaskimi, ale także z Niemcami całość naszego duszpasterstwa jest słabo zinstytucjonalizowana, w związku z tym jest więcej czynników ryzyka. W czasach komunistycznych duszpasterstwo dzieci i młodzieży przetrwało, a nawet się rozwinęło dzięki temu, że nie było zinstytucjonalizowane. Dlatego dziś w naszej mentalności jest w miarę naturalne, że np. ksiądz czy świecki zbiera grupę młodych ludzi i z nią wyjeżdża. Mniejsza instytucjonalizacja na pewno daje dynamikę, ale stwarza też większe zagrożenia, które płyną nie tylko od tego, kto grupę zebrał, lecz także od rówieśników.
Opiekun nie będzie umiał zapobiec krzywdzie?
Nie tylko nie będzie umiał zapobiec, ale może mu po prostu nie przyjść do głowy, że w jego grupie mogą mieć miejsce zachowania krzywdzące. Dla tak ukształtowanej polskiej mentalności trudna jest akceptacja reguł i struktur zapewniających instytucjonalizację nawet na niskim poziomie.
Kolejny temat to formacja seminaryjna. Czy tu możemy się czegoś nauczyć od innych?
W Stanach Zjednoczonych już od lat 80., zwłaszcza po adhortacji Jana Pawła II Pastores dabo vobis z 1992 r., wprowadzono wiele elementów formacji ludzkiej. Jej fundamentem jest dobre poznanie siebie, bez którego duchowe rozeznawanie powołania jest zawieszone w próżni. Temu służy porządne badanie kandydatów, tak aby oni sami i ich formatorzy wiedzieli, nad czym powinni pracować. Ta praca jest później weryfikowana powtórnym badaniem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.