Każde emigrowanie – zwłaszcza to na stałe – wiąże się z wieloma trudnościami i niesie ze sobą wiele niekorzystnych zmian. Dzieje się tak dlatego, że czynnikiem konstytuującym naród jest ziemia wspólnego zamieszkania, wspólnota krwi, język, kultura i religia. Jeśli opuszczamy ziemię ojczystą, nasze życie narodowe z pewnością ulega pewnemu „uszczupleniu”, przynajmniej o pierwszy z wymienionych elementów.
Także współczesna emigracja polska – nie tylko ta z czasów komunizmu, ale i po 1989 r. – boryka się z różnymi problemami na obczyźnie; przede wszystkim czynnikiem dyskryminującym różne społeczności polonijne rozsiane na całym świecie jest niewielka znajomość języka kraju osiedlenia (pozwala ona co prawda na nawiązywanie bezpośrednich kontaktów z osobami innych narodowości, ale uniemożliwia często wykonywanie specjalistycznych zawodów, wymagających biegłej znajomości języka i terminologii z danej dziedziny wiedzy), niedostosowany do wymagań rynku pracy na Zachodzie sposób kształcenia w Polsce (duża liczba humanistów kończących w naszym kraju studia nie może znaleźć pracy zarówno u nas, jak i tym bardziej w innych krajach, gdzie dominuje technokratyczny sposób myślenia, a na rynku pracy potrzebni są nisko wykwalifikowani, ale zdrowi przede wszystkim fizycznie robotnicy). Ważnym czynnikiem odgrywającym tutaj rolę są też niskie płace oferowane przybyszom z Polski, które nie pozwalają im w stosunkowo krótkim czasie osiągnąć pożądanego statusu materialnego i względnej stabilizacji.
Motywy, które skłaniają naszych rodaków do wyjazdu z ojczyzny, są różne, i nie tylko mają, jak się okazuje współcześnie, ekonomiczny charakter. Zwraca na to uwagę K. Knyżewski pisząc, że „Dla niektórych stan ogólnego bezładu w państwie, brak zdrowych reguł gry w życiu społecznym i politycznym, niepewność jutra, są nie do zniesienia. «Ucieczka» zdaje się być wtedy najlepszym rozwiązaniem. Powody ekonomiczne mogą w tym wypadku nie odgrywać większego znaczenia. Zastanawiać może to, że według wskazań CBOS (maj 1992) najwięcej badanych respondentów gotowych do wyjazdu za granicę wywodziło się z rodzin o najwyższych dochodach”. [15]Stąd też, jak się wydaje, ważne jest dobre zapewnienie – zwłaszcza młodzieży – godziwego (przede wszystkim moralnie) życia i pracy w ojczyźnie; wtedy z jej wysiłków oraz osiągnięć będzie mogło korzystać społeczeństwo polskie, a nie tylko starzejąca się populacja mieszkańców Europy zachodniej.
Wielu emigrantów polskich przebywających w różnych krajach świata borykało się z różnymi trudnościami nie tylko materialnymi, ale także i duchowymi. Brak należytej opieki duszpasterskiej w krajach nowego osiedlenia sprawiał, że osamotnieni i zdesperowani Polacy wpadali w sidła różnych sekt, a niejednokrotnie też całkowicie wyrzekali się katolickiej wiary.[16] Również wstępowanie do radykalnych ugrupowań o charakterze lewicowym było swoistym dowodem zagubienia i desperacji polskich działaczy niepodległościowych, którzy nie mogąc zrealizować swych marzeń o wolnej i demokratycznej ojczyźnie popadali w skrajny – nacechowany wrogością do szlachty, arystokracji i ziemiaństwa oraz duchowieństwa, fanatyzm.[17]
Osiągnięcia i niepowodzenia polskiej emigracji na przykładzie Ameryki
Istnieje w naszej, polskiej historiografii dosyć pokaźna już liczba publikacji poświęconych pozytywnemu wkładowi polskiej emigracji w rozwój gospodarczy, kulturalny, polityczny i w ogóle cywilizacyjny wielu krajów świata. Szczególne zasługi położyli nasi rodacy dla rozwoju Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Były to nie tylko osiągnięcia w zakresie wojskowości (T. Kościuszko, K. Pułaski), ale także w technice, nauce, sztuce i literaturze. Społeczność polska w Ameryce stanowiła dosyć liczną grupę już w XIX w., kiedy to udało się jej zdobyć pewną stabilizację materialną i odpowiednio zaaklimatyzować się na nowej ziemi. Jak pisał W. Fijałkowski, „w początkach dwudziestego wieku, Polacy w Ameryce przestawali być biednymi imigrantami. Przekroczyli liczebność dwóch milionów, pierwsze i drugie pokolenie urodzone w Ameryce pomnożyło dorobek ojców. Mieli 300 kościołów, 52 gazety, jedno college w Chicago, liczne związki i stowarzyszenia”. [18]Nie wszystkim jednak się powiodło; zwłaszcza Polacy w Ameryce Południowej (Brazylia) cierpieli po wyjeździe z kraju skrajny niedostatek i głód, a ich proces asymilowania się w społeczeństwie południowoamerykańskim nie pozbawiony był trudności. [19]Ale również i Polacy przybywający do USA w drugiej połowie XX w. także cierpieli biedę, a o sukcesie takim, jaki stawał się udziałem nielicznych przedsiębiorczych osób, wielu urodzonych w biednych wioskach komunistycznej Polski mogło tylko raczej pomarzyć.[20] Byli też tacy – znamy ich niekiedy osobiście – którzy po kilkuletnim pobycie w USA niczego się nie dorobili. Po powrocie do ojczyzny na nowo musieli borykać się z trudnościami życia codziennego, od których chcieli przedtem uciec.
Cywilizacje: łacińska, łacińska, bizantyńska i arabska – a emigracje
W różnych cywilizacjach światowych problem migracji mieszkańców w ramach poszczególnych państw oraz poza jego granice przedstawiał się odmiennie. Możliwość przemieszczania się była uzależniona w znacznej mierze od panującego ustroju politycznego i społecznego, stopnia zamożności mieszkańców, ich świadomości społecznej i wykształcenia, bieżących i długofalowych potrzeb oraz możliwości ich zaspokajania.
W państwach starożytnych rządzonych po dyktatorsku, gdzie władza skupiona była w rękach despotycznego króla i nielicznej grupy jego dworzan, możliwości przemieszczania się były niewielkie. Ludność zamieszkująca owe państwa miała ustalone z góry prawa i obowiązki wynikające z przynależności do określonych grup społecznych i zawodowych, a wolność podróżowania była znacznie ograniczona z obawy przed ucieczką. Tak było np. w starożytnym Egipcie, w Mezopotamii, Persji, a nawet w starożytnej Grecji i w królewskim oraz republikańskim Rzymie (opuszczenie państwa lub miasta – państwa na dłuższy okres bez uzasadnionej przyczyny skutkowało utratą praw obywatelskich, a nawet degradacją do pozycji niewolnika). Poza należącą do elit władzy grupą uprzywilejowanych osób tylko nieliczni kupcy mogli swobodniej poruszać się po kraju lub go opuszczać. Wiemy, że starożytni myśliciele: Platon i Arystoteles byli przeciwnikami przemieszczania się ludności, a szczególnie podejrzliwie ustosunkowywali się do obcokrajowców, widzieli bowiem w migracjach wielkie niebezpieczeństwo dla stabilności ustroju oraz bezpieczeństwa i morale obywateli.[21]
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.