Każde emigrowanie – zwłaszcza to na stałe – wiąże się z wieloma trudnościami i niesie ze sobą wiele niekorzystnych zmian. Dzieje się tak dlatego, że czynnikiem konstytuującym naród jest ziemia wspólnego zamieszkania, wspólnota krwi, język, kultura i religia. Jeśli opuszczamy ziemię ojczystą, nasze życie narodowe z pewnością ulega pewnemu „uszczupleniu”, przynajmniej o pierwszy z wymienionych elementów.
W dzisiejszych czasach w państwach Europy zachodniej dąży się do odciążania wielkich miast sytuując zakłady przemysłowe we wsiach. Dobrze zharmonizowana sieć komunikacji drogowej, sprawnie działająca kolej, łatwy dostęp do internetu i telefonii komórkowej – to wszystko sprawia, że nie ma konieczności ponoszenia kosztów inwestycyjnych w miastach, gdzie są wyższe czynsze oraz koszty obsługi firm, dlatego też nie ma konieczności przyjmowania nowych mieszkańców do zatłoczonych już miast. Przecież życie na wsi, jeśli tylko jej mieszkańcy mają stałą i dobrą pracę, może być równie przyjemne i wygodne, a nawet pod wieloma względami bezpieczniejsze i zdrowsze. Taka tendencja pojawiła się w krajach europejskiego Zachodu. Niestety – w wielu krajach tzw. Trzeciego Świata (np. w Meksyku), w niektórych krajach arabskich, zwłaszcza w Afryce, w Europie środkowej i wschodniej, w tym też i w Polsce, tego typu zjawiska nie mają miejsca. Wprost przeciwnie – małe i średnie miasta oraz wioski wyludniają się, a liczba mieszkańców miast – pomimo narastającego niżu demograficznego – wzrasta. Grozi to dalszymi, nieobliczalnymi wprost stratami, np. w wypadku wojny, klęsk nieurodzaju, braku dopływu energii elektrycznej i gazu oraz wody. A tego typu zagrożenie z powodu narastającego konfliktu cywilizacyjnego pomiędzy Zachodem a Wschodem, światem muzułmańskim a zlaicyzowaną częścią mieszkańców Europy i świata itp., jest stale aktualne. Tragiczne skutki owego konfliktu, którego scenariusz jest na chwilę obecną – jak się wydaje – nieprzewidywalny, mogą przecież również dotknąć i nasz kraj, w szczególności zaś duże miasta Polski.
Pozytywne aspekty podróżowania i czasowej migracji
Oczywiście przemieszczanie się ludności wiąże się nie tylko z negatywnymi zjawiskami towarzyszącymi temu zjawisku. Różnego rodzaju podróże, czy to w celach handlowych, czy też turystycznych lub innych (np. chęć podjęcia nauki w innym kraju), z pewnością poszerzają wiedzę tych, którzy się na nie decydują, niekiedy też przyczyniają się do podniesienia poziomu duchowego i materialnego życia miejsc stałego zamieszkania osób podróżujących. W czasach staropolskich wielu możnych Polaków – choć nie tylko, bowiem zdarzali się również i ubodzy mieszkańcy wsi i miasteczek – podejmowało studia na uniwersytetach – głównie włoskich, a potem pełniło wiele ważnych społecznie stanowisk kościelnych i świeckich. Dzięki temu nasz kraj pozyskał możliwość skorzystania z dorobku mieszkańców Europy zachodniej w dziedzinie prawa, literatury, architektury, itp. Wielu Polaków pozostawiło po sobie cenne z punktu widzenia poznawczego wspomnienia i diariusze. Do najcenniejszych – jak się wydaje – źródeł tego typu należy chociażby Peregrynacja po Europie J. Sobieskiego. Jest to – jak pisze B. M. Puchalska – „tekst dokumentujący sześcioletni (1607–1613) pobyt młodego szlachcica za granicą. Posiada wysoką wartość historyczną jako źródło informacji o funkcjonowaniu systemu wychowawczego szlachty polskiej i zainteresowaniach osobistych autora. W czasie długiej podróży Sobieski poznał języki obce (francuski, hiszpański, włoski), doskonalił znajomość greki i łaciny, pobierał lekcje matematyki, fechtunku, jazdy konnej, tańca oraz muzyki. Wiele czasu poświęcał też na poznawanie zwyczajów cudzoziemskich, zwiedzanie zabytków, wizyty na dworach panujących i rozmowy z wybitnymi osobistościami”.[11] Tego typu wspomnień można znaleźć w polskiej literaturze pamiętnikarskiej okresu staropolskiego dużo; świadczą one o tym, że Polacy wyjeżdżali na Zachód przede wszystkim, aby zaspokajać swoją ciekawość co do nieznanych im wcześniej krajów, a zdobytą wiedzę wykorzystywać twórczo w swojej ojczyźnie.
Polskie emigracje
Jednakże w XIX w. polskie „podróżowanie” było najczęściej wymuszone warunkami politycznymi i społecznymi, w jakich znalazła się Rzeczpospolita po rozbiorach. Najczęściej powodem wyjazdu z kraju była konieczność ucieczki przed represjami ze strony zaborców, którzy po upadku powstań narodowych, zwłaszcza powstania listopadowego oraz powstania styczniowego, mścili się za okazywaną im wrogość ze strony walczących o niepodległość narodową i państwową Polaków. Poza tym bieda, głównie we wsiach, spowodowana świadomym zaniedbywaniem gospodarczym ziem polskich przez zaborców oraz brakiem stosownych reform społecznych, zmuszała wielu do opuszczania własnych domostw w poszukiwaniu chleba i lepszych warunków codziennej egzystencji.[12]
Jak podaje S. Kalembka, emigranci polscy z tzw. Wielkiej Emigracji po powstaniu listopadowym (1830–1831) z reguły pozostawali w krajach swojego pobytu w warunkach uniemożliwiających im normalne funkcjonowanie i życie. Nie znając dobrze języka w państwach swego osiedlenia, mając trudności w zdobyciu godziwej pracy, pozbawieni duchowej opieki ze strony duszpasterzy polskich, cierpiący na różne, nieleczone od dawna choroby, popadali wielokrotnie w skrajną nędzę i umierali w samotności. Wychodźcy polscy we Francji otrzymywali co prawda przez pewien czas niewielki zasiłek rządowy, ale „odpowiadał on połowie średnich zarobków kwalifikowanego robotnika i wystarczał ledwo na skromne wyżywienie i nocleg, bez możliwości dokupienia nowego przyodziewku lub obuwia. A jeśli idzie o byłych podoficerów i żołnierzy był on wręcz głodowy. Oczywista, część emigrantów otrzymywała wsparcie z kraju, czasami pomogli Francuzi, nie przypadkiem jednak gruźlica stanowiła tak powszechną chorobę wśród wygnańców. I nie przypadkiem w samej Francji zmarło do 1842 r. co najmniej 551 emigrantów, ludzi w większości młodych, czyli około 10% ogółu wychodźców”. [13]Co prawda wiele osób znalazło pomoc ze strony działających na emigracji organizacji charytatywnych i filantropijnych założonych przez przedstawicieli arystokracji polskiej działającej głównie we Francji, ale z pewnością potrzeby Polaków na obczyźnie były niewpółmiernie większe, niż możliwości ich zaspokajania.[14]
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.