Był kapłanem wielkiej dobroci

Niedziela 22/2010 Niedziela 22/2010

Fragmenty wspomnień zapisanych w biuletynie pt. „Bóg i Ojczyzna”, poświęconym słudze Bożemu ks. Jerzemu Popiełuszce. Autorka przyjechała do Warszawy 30 sierpnia 1982 r. i podjęłam pracę zakrystianki przy kościele pw. św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. Pamięta, że był to poniedziałek, po Mszy św. za Ojczyznę.

 

Ksiądz Jerzy był kapłanem wielkiej dobroci. Jego miłość do Boga i Ojczyzny, a także do drugiego człowieka była wprost heroiczna. Nie przywiązywał wagi do żadnych ziemskich wartości. Śpiewana dziś pieśń: „Wystarczyła Ci sutanna uboga” przypomina mi Księdza Jerzego w jego ubogiej sutannie. Kiedy ubierałam Księdza do Mszy św., zauważyłam, że ma ona łatę na plecach. Gdy prosiłam, aby uszył nową sutannę, zażartował, że ta z łatą jest dobra, bo przewiewna. Myślałam o tym, co zrobić, aby przekonać Księdza Jerzego, i stało się tak, jakby proroczo, w ostatnim roku jego życia. Pewien życzliwy kapłan przynaglił Księdza Jerzego i uszyto mu dwie sutanny. W jednej pojechał do Bydgoszczy i w niej został zamordowany, a w drugą był ubrany po śmierci. Natomiast ta uboga obecnie znajduje się w muzeum jego imienia w kościele pw. św. Stanisława Kostki.

Ksiądz Jerzy wyczuwał intencje życzliwych sobie osób. Wśród wielu przyjaciół ja również cieszyłam się jego zaufaniem. Dlatego często przyprowadzałam do niego różne osoby będące w potrzebie materialnej czy moralnej. Wszyscy byli przyjmowani z wielką serdecznością. Na moją prośbę przyjął ministranta, który pragnął służyć do Mszy św. celebrowanej przez niego. Był to dorosły młodzieniec, pracujący w hotelu Viktoria, co mogłoby być niebezpieczne. Jednak ów młodzieniec, tak zafascynowany postacią kapłana, dziś jest ojcem paulinem i pracuje w Ameryce.

***

Gdy rozmawialiśmy o życiu, podziwiałam wytrwałość Księdza Jerzego w tak wielu przeciwnościach. Nikt nie wie, co kryło się w sercu tego pokornego kapłana – może Bóg dał mu pragnienie świętości, a może i męczeństwa? Kiedyś powiedział: „Jestem przekonany wewnętrznie, że nie będę długo żył”. Bardzo mnie to zastanowiło, lecz przypuszczałam, że ma to związek z jakąś chorobą, będącą jego tajemnicą, którą krył w sercu i przeżywał. Dlatego też tak często powtarzał: „Jestem gotowy na wszystko”. Na śmierć był zawsze przygotowany przez częstą spowiedź – jak sam nieraz wspominał. Nie pragnął żadnych nominacji. Pamiętam, rozmawiałyśmy kiedyś z drugą siostrą i w formie żartów namawiałyśmy Księdza Jerzego, aby się uczył i zrobił doktorat. Odpowiedział z humorem: „Mam pełno doktorów wokół siebie”. Rzeczywiście, był otoczony lekarzami jako chory i był również ich duszpasterzem.

Ksiądz Jerzy nigdy nie pragnął być wielkim tego świata, a z łaski Bożej nim został – wielkim u Boga, męczennikiem za wiarę, za prawdę, którą jest sam Bóg.

 

Mamy wypowiadać prawdę,

gdy inni milczą.

Wyrażać miłość i szacunek,

gdy inni sieją nienawiść.

Zamilknąć, gdy inni mówią.

Modlić się,

gdy inni przeklinają.

Pomóc, gdy inni

nie chcą tego czynić.

Przebaczyć,

gdy inni nie potrafią.

Cieszyć się życiem,

gdy inni je lekceważą.

 

Ks. Jerzy Popiełuszko

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...