Nie tyle o uwięzienie papieża chodzi, ile o dalsze zniesławianie Kościoła katolickiego, które w mass mediach trwa od dawna i odnosi się wrażenie, że wciąż się nasila. Zwłaszcza w ostatnich latach jest przecież czymś zwyczajnym, że Kościół jest przedstawiany jako instytucja niemal przestępcza
Richard Dawkins, znany promotor agresywnego ateizmu, oraz kilku duchowo mu podobnych Brytyjczyków i Amerykanów rozważają publicznie możliwość aresztowania Benedykta XVI, kiedy ten we wrześniu br. przyjedzie z pielgrzymką do Wielkiej Brytanii. Łatwo się domyślić, że chodzi im nie tyle o uwięzienie papieża, ile o dalsze zniesławianie Kościoła katolickiego, które w mass mediach trwa od dawna i odnosi się wrażenie, że wciąż się nasila. Zwłaszcza w ostatnich latach jest przecież czymś zwyczajnym, że Kościół jest przedstawiany jako instytucja niemal przestępcza, duchowni zaś – jako środowisko przeżarte seksualnymi perwersjami, zajmujące się szczególnie krzywdzeniem dzieci.
Już Pan Jezus zapowiedział nam, że będziemy niesprawiedliwie oskarżani: „Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą, i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne” (Łk 6,22). W tym, że na naszych oczach oskarżenia się nasilają i zaczynają sięgać granic absurdu, niektórzy dopatrują się znaku czasów ostatecznych. „Przed przyjściem Chrystusa – czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego, 675 – Kościół ma przejść przez końcową próbę, która zachwieje wiarą wielu wierzących”.
Tutaj przypomnijmy, że szczególne związanie prymatu Piotra z męczeństwem należy niejako do urody tego kościelnego urzędu i sam Pan Jezus uprzedzał o tym apostoła Piotra (por. J 21,18–19). Nawet za naszego życia nieustannie słyszało się przecież oszczercze oskarżenia pod adresem papieża Piusa XII, jakoby był sojusznikiem Hitlera i jakoby palcem nie ruszył w obronie masakrowanego przez III Rzeszę narodu żydowskiego. Obecnego papieża, który jest przecież człowiekiem nieposzlakowanie prawym i myślicielem naprawdę nietuzinkowym, zniesławia się na wiele sposobów, przypisuje mu się różne złe intencje, mijanie się ze współczesnością lub zwyczajną głupotę, nieuczciwe machinacje itp. Teraz grupa ateistycznych fanatyków pozwala sobie publicznie marzyć o osadzeniu Benedykta XVI w więzieniu.
W dziejach Kościoła nieraz zdarzało się, że papieże padali ofiarą również fizycznych prześladowań, a niejeden papież zakończył życie w więzieniu. Współczesny Europejczyk wielokrotnie był informowany o niegodnym papieżu Aleksandrze VI, wiele razy mówiono mu o czasach upadku Stolicy Apostolskiej, natomiast o kartach męczeńskich w dziejach papiestwa przeciętny Europejczyk zazwyczaj nie wie praktycznie nic. Tutaj przypomnimy kilka takich męczeńskich epizodów, nawet nie z czasów prześladowań Kościoła przez cesarzy pogańskich, bo również w czasach chrześcijańskich papieżom nieraz przyszło cierpieć za wiarę i Kościół.
Rok 355:
Papież Liberiusz w nierównej konfrontacji z cesarzem
Zachował się niezwykle ciekawy stenogram przesłuchania papieża Liberiusza przez cesarza Konstancjusza[1]. Dokonajmy krótkiej rekonstrukcji ówczesnej sytuacji. Cesarz od lat prowadził politykę popierania umiarkowanego arianizmu i chciał go uczynić głównym wyznaniem w swoim państwie. Mając ogromny wpływ na nominacje biskupów, doprowadził do tego, że większość ówczesnego episkopatu zgadzała się na to. Do ostatecznego zwycięstwa arianizmu brakowało już tylko jednego: uciszenia głównego wówczas obrońcy wiary katolickiej, biskupa Aleksandrii, świętego Atanazego. W tym celu cesarz zwołał synod w Mediolanie, który rzucił ekskomunikę na Atanazego i obwieścił ostateczne zwycięstwo arianizmu.
Trudno jednak tego dokonać bez – choćby wymuszonego – poparcia biskupa Rzymu. Toteż cesarz wydał rozkaz sprowadzenia papieża Liberiusza do Mediolanu. Papież był świadom tego, że jeśli sprzeciwi się cesarzowi, sprowadzi na siebie jego gniew. Cesarz natomiast miał w ręku potężny argument: mógł powiedzieć, że niemal wszyscy zgromadzeni w Mediolanie biskupi chcą potępienia Atanazego. Warto sobie uprzytomnić, że w tamtym momencie ten jeden człowiek – papież Liberiusz – był opoką, o którą rozbiła się tak potężna próba przeinaczenia wiary katolickiej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.