Dla pojedynczego człowieka Kościół konkretyzuje się zawsze w lokalnej wspólnocie. Nie ma prawdziwego życia duchowego w oderwaniu od wspólnoty
W ten sposób została jednak opisana tylko część rzeczywistości, jaką jest wiara. W jej konkretnym wymiarze nie można jej bowiem oddzielić od korzeni, z których wyrasta i z których czerpie siłę. Dlatego w pierwotnym chrześcijaństwie było sprawą oczywistą, że wiara w Chrystusa oraz życie, wypływające z tej wiary, może istnieć tylko we wspólnocie. Nowy Testament nie zna pojęcia wiary sprywatyzowanej. Dla chrześcijanina sprawą najwyższej wagi jest poszukiwanie oraz zachowywanie wspólnoty z siostrami i braćmi w wierze (por. np. Hbr 10, 23-25). Wiara jest zatem aktem osobistej decyzji jednostki, ale w procesie swego powstawania i rozwoju nie może się obejść bez drugiej osoby. Żaden człowiek nie posiada życia sam z siebie, zawsze zostaje mu ono dane i przekazane. Każdy zależy w tym zakresie od swoich rodziców i przodków, od społeczeństwa i od tych wszystkich, których spotyka na drodze swojego życia. Nie inaczej jest z wiarą. Nie rodzi się ona w warunkach sterylnego laboratorium, lecz w konkretnych, nieprzewidywalnych i burzliwych okolicznościach życia.
W tym kontekście jasna staje się odpowiedź na pytanie o sens istnienia parafii czy też o potrzebę zaangażowania w jej życie: parafia jest po to, by w niej uczyć się wiary. Do chrześcijańskiej wspólnoty należą ludzie, którzy nawzajem wspierają się w wierze, przekazują ją dalej, pocieszają się w czasie prób i ucisku oraz wspólnie oczekują przyjścia swego Pana w chwale. Taka wspólnota stwarza warunki, w których może wzrastać i owocować osobista wiara człowieka.
Parafia utożsamia tajemnicę całego Kościoła
Parafia uobecnia i reprezentuje w konkretnym miejscu cały Kościół. Dlatego wszystko, co możemy powiedzieć o Kościele, dotyczy w odpowiednich proporcjach również parafii. A Kościół jest czymś więcej ni tylko sumą wszystkich chrześcijan. Jest Oblubienicą Chrystusa (por. Ef 5, 21-32), która zachowuje i głosi Jego słowo. Kościół gwarantuje, że nauka o Jezusie pozostanie niezafałszowana i będzie słyszana w najdalszych zakątkach świata. Kościół daje udział w życiu Boga poprzez siedmioraki strumień sakramentów. Wstawia się w błagalnej modlitwie, gdy wina i grzech obciąża któregoś z wierzących: „Nie zważaj na nasze grzechy, lecz na wiarę swojego Kościoła”. A ojcowie pierwszych wieków chrześcijaństwa zgadzają się co do tego, że właśnie z tego powodu Kościół można nazwać– w pełnym znaczeniu tego słowa – matką: Mater Ecclesia. Ona rodzi córki i synów. Bez Kościoła, bez wspólnoty, bez parafii nie byłoby chrześcijan ani życia chrześcijańskiego.
W tym kontekście wracamy do zarysowanego na początku tych rozważań napięcia między ideałem a rzeczywistością. To, czy chrześcijanin odnajdzie w parafii piękno, które Bóg dla niej zamierzył, zależy w dużej mierze od tego, na ile realizuje ona i utożsamia tajemnicę całego Kościoła. Dla pojedynczego człowieka Kościół konkretyzuje się bowiem zawsze w lokalnej wspólnocie, choć nie w każdym jej działaniu w jednakowym zakresie. Stąd nie ma prawdziwego życia duchowego w egocentrycznym oderwaniu od wspólnoty. Bowiem tylko w Kościele odnajdujemy Chrystusa, a w Chrystusie Ojca.
Kościół nie jest jedynie twierdzą, w której można się schronić w kryzysowych sytuacjach. Nie jest tylko warsztatem, w którym można na nowo „naładować duchowe akumulatory” ani studnią, z której czerpie się wodę życia wiecznego. Chrześcijanie nie są(lub lepiej: nie powinni być) wyłącznie konsumentami lub użytkownikami Kościoła. Nie można być chrześcijaninem tylko po to, by poczuć się przyjemnie i zabezpieczyć sobie (wieczną) przyszłość. Kościół jako całość nie istnieje tylko ze względu na siebie, lecz ma do wykonania zadanie: być znakiem nadziei dla narodów i prowadzić wszystkich do wspólnoty z Bogiem. Także to jest zadaniem parafii.
ks. Artur Filipiak – prezbiter archidiecezji poznańskiej, redaktor naczelny miesięcznika „Katecheta”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.