Ten spis jest właśnie po to, aby dokładniej przyjrzeć się także takim procesom gospodarczym i społecznym na polskiej wsi, które zachodzą na marginesie i obok produkcji rolnej.
– Można by zaryzykować twierdzenie, że obecnie prowadzony spis rolny może się stać narzędziem równoważonego rozwoju Polski?
– Zapewne, choć zaznaczam, że statystyka nie odnosi się do żadnego z programów politycznych. Chodzi po prostu o to, że wieś powinna otrzymać wreszcie swoją część efektów transformacyjnych. Czy nazwiemy to rozwojem zrównoważonym, czy wyrównaniem cywilizacyjnym, czy – jak ja osobiście uważam – miasto i kraj może wreszcie spłaci swój dług cywilizacyjny wobec wsi… Musi spłacać, bo nie da się milionów ludzi traktować lekceważąco i zakładać bez końca, że mogą poczekać na swą szansę. Tym bardziej że w Polsce zdarzył się ekonomiczno-rolniczy cud – do 1989 r. nie było żywności, po czym okazało się, że mamy jej nadmiar. Tyle że sprawca tej rewolucji żywnościowej – polska wieś nie doczekała się odpowiedniej wdzięczności. Trzeba było 20 lat, żebyśmy się nauczyli szanować chleb razowy, prawdziwe masło, czyste mleko, owoce niepryskane…
– A spis w jakiś sposób pokaże, gdzie i ile zdrowej żywności można w Polsce wyprodukować?
– Tak, to tylko kwestia wyciągnięcia odpowiednich wniosków z zebranych danych. Wiemy, że na polską wieś trzeba wprowadzić wszystkie zaległe udogodnienia cywilizacyjne, ale z jak najmniejszymi stratami dla jej, prawie niespotykanego już w Europie, naturalnego charakteru. Te zmiany cywilizacyjne powinny się odbywać bez niszczenia ziemi, gleby, wody lasów i powietrza. Łatwo się wprowadza uproszczone i nieprzemyślane techniczne rozwiązania, a potem taki wiejski obszar, teren ugina się i wprost dyszy pod ciężarem cywilizacji, jak to teraz mamy w okolicy Zakopanego. Nie tędy droga.
– W jaki sposób spis pokaże tę właściwą drogę?
– Przede wszystkim pokaże stan obecny, w liczbach opisze stan cywilizacyjny polskiej wsi, wskaże braki.
– Jakie braki polskiej wsi znajdą się pod lupą?
– Te, które wynikają z naturalnej potrzeby posiadania tych udogodnień cywilizacyjnych, które są cechą współczesnych społeczeństw. Polska wieś powinna mieć wreszcie zagwarantowany dostęp do szerokopasmowego Internetu, dostępność telewizji, wodociągi, a nawet utwardzone drogi, niekoniecznie asfaltowe, jeśli zechce bardziej zadbać o środowisko. Powinna mieć system asenizacji i usuwania śmieci. Wiemy, że na polskiej wsi wciąż wielkim problemem jest odbiór śmieci, budowa wysypisk, spalarni. W mieście sobie z tym wszystkim nie radzimy, a wieś odpuściliśmy całkowicie.
– Czy może być tak, że ten spis z jakichś powodów się nie uda?
– Nie uda się, jeśli rolnicy nie podejdą do sprawy poważnie i z całą rzetelnością. Na pewno uda się natomiast wtedy, kiedy stworzymy odpowiedni front społeczny wobec wsi, kiedy ludzie bez względu na przekonania stworzą jednomyślne społeczne zaplecze spisu. Wiem, że np. ks. prof. Witold Zdaniewicz, dyrektor Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, razem z prezesem GUS będzie występował do proboszczów parafii rolnych, aby powiedzieli z ambony o ważności i znaczeniu tego spisu. Trzeba ludzi przekonać, że nie ma możliwości zabiegania o jakiekolwiek fundusze dla wsi, jeśli się nie zaczyna od dobrej informacji.
– A co, jeśli jednak rolnik, wiedziony jakąś obawą, ukryje informacje?
– To nie będzie go w tej części geograficznego, geodezyjnego, satelitarnego opisu, którą sam zataił. A to w przyszłości może się obrócić przeciw temuż rolnikowi. Rolnicy dla własnego dobra muszą w tym spisie bardzo świadomie uczestniczyć. Możemy im zagwarantować, że żadna władza nie będzie miała wglądu do jednostkowych danych imiennych, które są kodowane, szyfrowane i depersonalizowane. Niezwykle ważne jest sprawne przeprowadzenie spisu. Jeżeli do 31 marca 2012 r. tych danych nie damy, nie dostaniemy pieniędzy z UE!
– Chłopi są przekonani, że może być przeciwnie, właśnie na skutek spisu tych pieniędzy będzie mniej…
– Jeśli nie wywiążemy się dobrze ze spisu, to naprawdę może ich nie być w ogóle!
– I naprawdę nie muszą się bać, że spisowa informacja przyczyni się np. do wprowadzenia kolejnych limitów na polską produkcję rolną?
– Z całą pewnością nie! To jest mało prawdopodobne. Problemem, który zawsze pojawia się przy tak szeroko zakrojonym badaniu, jest występowanie różnego rodzaju podejrzeń i obaw. Może dobrze byłoby, aby w tej sprawie wypowiedzieli się przedstawiciele rządu… Polska jest dużym krajem i ja osobiście nie sądzę, aby chciano zaryzykować zmianę warunków polskiego uczestnictwa w UE.
Wiesław Łagodziński– socjolog, statystyk, radca generalny i wieloletni rzecznik prasowy Głównego Urzędu Statystycznego
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.