Zawsze chcieliśmy uprawiać politykę, która byłaby stanowcza i konkretna zarazem. To było główną ambicją mojego środowiska, połączonego od ponad dwudziestu lat wspólnym życiorysem politycznym. Zawsze działaliśmy, mając na uwadze tę przedwojenną krytykę Brzozowskiego, że Polska jest krajem, w którym brakuje formy…
– Podziela Pan przekonanie prezesa PiS-u o realnym zagrożeniu dla demokracji w Polsce?
– Tak, choć oczywiście nie chodzi tu o to, że Polska przestanie być krajem szanującym wolności jednostki, lecz o demokrację polityczną w znaczeniu zachodnioeuropejskim. Demokracja polityczna oznacza równowagę i możliwość realnej kontroli rządzących. Tymczasem potężna część polskich mediów stoi dziś najwyraźniej po stronie rządzących i nawet wtedy, gdy popełniają oni ciężkie błędy – np. podnoszą podatki po deklaracji ich obniżania – media tolerują i akceptują takie kiepskie rządzenie… Dlatego pilna jest potrzeba wzmocnienia opozycji.
– W jaki sposób Pana środowisko wzmocni PiS?
– Wnosimy do PiS-u przede wszystkim nasz własny dorobek intelektualny, własną inwencję i własne pomysły. Ja osobiście deklaruję chęć zajmowania się mecenatem w sferze kultury i nauki oraz kwestiami konstytucyjno-instytucjonalnymi. Obecnie pracuję nad zmianą regulaminu Sejmu, przywracającą prawa opozycji politycznej w parlamencie na wzór wielu rozwiązań europejskich. Zaznaczam, że nie chcemy budować wewnątrz PiS-u jakiejś osobnej grupy, tworzyć odrębnych tendencji – zamierzamy działać przede wszystkim na rzecz realnego wzmocnienia tej partii. Chcemy wnieść do PiS-u dużą porcję bardzo merytorycznej i popartej konkretami krytyki polityki współczesnej.
– Podziela Pan opinię prof. Jadwigi Staniszkis, że tego właśnie PiS-owi teraz najbardziej brakuje?
– Zdecydowanie tak. Myślę, że PiS musi dodać do tej swojej jednoznaczności – której podkreślanie jest wciąż potrzebne i uzasadnione – więcej wyraźniejszych inicjatyw, obnażających słabość współczesnej polityki PO. Powinien przede wszystkim uparcie przekonywać, że Polska może budować nowoczesne instytucje, szanując tradycję i wykorzystując jej żywotność. PiS musi nieustannie podkreślać, że modernizacja kraju nie wyklucza przywiązania do tradycji i nie przekreśla zachowania tożsamości. Bo jeśli nie zrobi tego PiS, to kto?...
– Trudno to robić, gdy się nie ma przychylności mediów, zwłaszcza gdy to one w dużym stopniu kreują w Polsce rzeczywistość polityczną.
– To prawda. Osobiście bardzo ubolewam nad tym, że politycy przystosowują się do wymagań mediów i próbują się posługiwać bardzo prostymi sposobami zjednywania sobie opinii publicznej… Przyznaję, że tych sposobów nigdy nie stosowałem i być może stąd część moich kłopotów politycznych… Zbyt merytoryczni politycy nie są tak atrakcyjni dla polskich mediów jak ci, którzy w sposób gorący i uproszczony (a nawet prostacki) przekazują swoje przesłanie. Ale ja się z tym godzę, bo uważam, że prawdziwą miarą polityki jest tylko to, jakie instytucje po sobie zostawiamy, i mam nadzieję, że zwycięstwo PiS-u w następnych wyborach zaowocuje wreszcie polityką treściwą.
– Droga do zwycięstwa nie będzie łatwa właśnie z powyższych powodów…
– Nic nie jest łatwe… Znamy przypadki w historii Europy – zwycięstwa przeciwko wszystkim mediom, np. De Gaulle’a w 1958 r. … Bywa tak, że większość społeczeństwa gromadzi się wokół siły zwalczanej przez wszystkie media i mam też takie wrażenie, że ci, którzy dzisiaj organizują tę kampanię eliminacji PiS-u, żyją w obawie, że przyjdzie taki moment, gdy to niekontrolowane społeczeństwo opowie się w większości za PiS-em.
– Skąd to przekonanie?
– Uważam, że mamy w Polsce do czynienia z elitą, która boi się procedur demokratycznych jak diabeł święconej wody, boi się referendum. W Polsce jest to instytucja niezwykle rzadko wykorzystywana… Wielu przedstawicieli establishmentu histeryzowało, gdy stawiano kwestie referendum przy ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Może ta niechęć wynika z obawy, że przewaga medialna jednak nie wystarczy?
– Czy jednak nie jest daleko posuniętym optymizmem oczekiwanie, że obecny establishment jakoś się rozkruszy, że w najbliższym czasie możliwa będzie w Polsce szersza fala demokratycznej wypowiedzi, sprzeciwu społecznego?
– Ja jestem konserwatystą i nigdy nie zakładam, że jednym aktem politycznym można wszystko odmienić. Wierzę natomiast w to, że PiS może wygrać wybory w 2011 r.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.