Nie suknia zdobi księdza

Tygodnik Powszechny 43/2010 Tygodnik Powszechny 43/2010

Wobec chamstwa trzeba przejść mimo. Prawo Murphy’ego głosi: „Nie kłóć się z głupim, bo ludzie mogą nie zauważyć między wami różnicy”.

 

Wierni chyba nie zawsze odbierają obecność księży jako służbę. Polski antyklerykalizm to raczej niechęć do duchownych niż w stosunku do Pana Boga.

To prawda, wydaje mi się, że więcej jest niechęci do kleru i hierarchii niż do samego Kościoła. Myślę, że jako społeczeństwo jesteśmy zmęczeni obecnością kleru wszędzie: w mediach, podczas uroczystości państwowych itd.

Duchowni często reagują na skierowaną wobec siebie krytykę słowami o „prześladowaniach”, „cierpieniach za wiarę”.

Używanie słów takich jak „prześladowanie” w kontekście sytuacji Kościoła w Polsce czy twierdzenie, że dyskusja o Komisji Majątkowej „przypomina czasy stalinowskie”, to nieporozumienie i nadużycie. Jakby otarcie palca ktoś nazwał amputacją nogi. W czasach stalinowskich księży więziono, torturowano i mordowano: to było „granicą” prześladowania. Dzisiaj jest nią napisanie krytycznego artykułu o księżach albo interesowanie się prawną stroną działania Komisji Majątkowej. A to, że działania Kościoła mogą podlegać krytyce, jest czymś naturalnym w każdym demokratycznym społeczeństwie.

Istnieją miejsca na świecie, w których chrześcijanie wyznawanie wiary przypłacają życiem. Kiedy mieszkałem w Chinach, nie miałem prawa publicznie występować jako ksiądz i spotykałem ludzi, którzy za swoją wiarę płacili wielką cenę. To tam Kościół jest prześladowany.

Problem Komisji Majątkowej po prostu trzeba rozwiązać. Państwo demokratyczne posiada do tego odpowiednie instytucje. Zamiast przerzucać się opiniami o nagonce, trzeba weryfikować zarzuty. I sprawa będzie zamknięta.

Spotkał się Ojciec z sytuacją, kiedy ludzie zgorszeni takimi sprawami odchodzili z Kościoła?

Miałem doświadczenie z kapłanem, który powiedział mi, że instytucjonalny wymiar Kościoła i sposób sprawowania w nim władzy zgorszyły go i chce odejść. W takich sytuacjach ciężko na ogół racjonalnie porozmawiać. Moja rola sprowadziła się do wysłuchania i wyrażenia opinii, że w wierze słabość instytucji nie może przysłonić osobistej relacji z Bogiem.

Inne sytuacje wiążą się z moim duszpasterzowaniem w młodzieżowym duszpasterstwie „Przystań” w Krakowie – żartując, mówię o tym jako o długim i ciągle powracającym paśmie porażek. Teraz, po latach, w gronie ówczesnych licealistów są tacy, którzy żyją niezgodnie z nauką Kościoła czy określają się jako niewierzący. Jeżeli chcą, spotykam się z nimi. Ale to dorośli ludzie, którzy dokonali wyboru. Nie mogę ciskać w nich gromami. Wolność człowieka, czy się z nim zgadzam czy nie, musi być uszanowana. I tak samo nasza relacja do Pana Boga może się dokonywać wyłącznie w wolności.

Gdy wspomnimy spotkania Pana Jezusa z faryzeuszami, czy widzimy wówczas Chrystusa antyklerykalnego?

Jezus był absolutnie przeciwny fałszywej wierze i takiemu jej zinstytucjonalizowaniu, w którym gubi się osobisty wymiar relacji człowieka z Bogiem. Faryzeusze, skądinąd ludzie religijni, popadli w tę pułapkę. Ale z Pana Jezusa nie róbmy antyklerykała...

Jezus krytykuje faryzeuszy, pragnąc dla nich dobra. Czy antyklerykał może pragnąć dobra dla Kościoła?

Może sobie tego nie uświadamia i mogłoby go to bardzo zdziwić, jeśli nie przerazić!

Może przez niego właśnie działa w Kościele Duch Święty?

No ładnie, zaraz dojdziemy do tego, że antyklerykałowie działają pod wpływem Ducha Św. i są błogosławieństwem dla Kościoła. Nie przesadzajmy.

Ale też nie lekceważmy, bo jakieś ziarno prawdy w tym jest. Kiedy popatrzymy na całą historię Kościoła, to zauważymy, że określał się on poprzez spotkanie z innymi wizjami Kościoła. Czasem przychodziły one z wewnątrz, czasem z zewnątrz. Krytyka zewnętrzna stawiała Kościołowi takie pytania, których być może nigdy by sobie nie postawił.

Patrząc od tej strony – krytyka może być jak błogosławieństwo... Kościół i każdy z nas potrzebuje nawrócenia. Bywa, że nawrócenie pojawia się w spotkaniu z tym, co podważa nasze dotychczasowe życie, co wywołuje w nas kryzys.

A po chińsku – co bardzo często powtarzam – znak „kryzys” składa się z dwóch części. Jedna niesie skojarzenie z „zagrożeniem”, a druga z „szansą”. To, co się dziś dzieje w Kościele w momencie jego kryzysu, może Kościołowi zagrażać, ale może być równocześnie szansą na oczyszczenie i pogłębioną refleksję. Szansą na nawrócenie.
 
Rozmawiali Maciej Müller i Tomasz Ponikło

O. Krzysztof Popławski OP (ur. 1964) jest od 2006 r. prowincjałem polskich dominikanów. W 1993 r. przyjął święcenia kapłańskie. Obronił licencjat kościelny z zakresu teologii duchowości (praca o św. Teresie z Lisieux). Był duszpasterzem młodzieży w Krakowie, a następnie w Poznaniu duszpasterzem powołań. Przez trzy lata pełnił urząd przeora i proboszcza w Gdańsku, po czym wyjechał na misje do Tajwanu i Chin. Autor książki „Nie taki proboszcz straszny” (Poznań 2002) i powieści „Rok taty” (Poznań 2009).
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...