Bardziej po ludzku

Tygodnik Powszechny 45/2010 Tygodnik Powszechny 45/2010

Od przyszłego roku NFZ będzie refundował porody domowe. Czy to przełom w polskim myśleniu o położnictwie, czy gest, który nie zmieni tradycyjnego schematu, ze szpitalem w roli głównej?

 

Maria Kołodziejczyk: – Poród stał się w ostatnich latach towarem jak każdy inny. Obecna sytuacja przypomina wybór człowieka, który stoi przed półką sklepową i ma do wyboru wiele możliwości. Gdzieś na dole, niemal niewidoczny, poród domowy. Trochę wyżej poród fizjologiczny w szpitalu. A na miejscu najbardziej eksponowanym cesarskie cięcie. Może być na umówiony termin, może być wtedy, gdy zacznie się akcja porodowa. Może być ze znieczuleniem zewnątrzoponowym albo podpajęczynówkowym. Najważniejsze, żeby sprawa potoczyła się szybko i nie absorbowała za bardzo ani matki, ani personelu. To nie jest mój wybór, ale nie mogę go do końca krytykować, bo taka jest cena wolności, o którą walczyły kobiety – kończy psycholożka.

Prof. Bogdan Chazan, ginekolog, dyrektor warszawskiego Szpitala Świętej Rodziny: – Nasze życie ma być zaplanowane co do minuty, żeby nie tracić cennego czasu. Moda na cesarskie cięcia świetnie wpisuje się więc w szerszy plan. Na dodatek utrwaliła się opinia, że poród to przede wszystkim ból, krew i trauma. Radość z życia, które przychodzi na świat, skutecznie zepchnęliśmy na drugi plan i taka hierarchia pokutuje do dzisiaj.

Mimo ostrzeżeń, że po cesarskim cięciu poród naturalny bez komplikacji będzie mało prawdopodobny, Maria Kołodziejczyk znalazła w Krakowie położną, która zgodziła się na przyjęcie porodu domowego. Mira przyszła na świat zimą, bez komplikacji.

Czekać za karę

Rozporządzenie nie odpowiada na pytanie, czy w przypadku przebiegającej prawidłowo ciąży warto decydować się na poród domowy – nie takie jest bowiem jego zadanie. Jednak ślady wahań i odmiennych wizji rozwoju polskiego położnictwa widać w nim aż nazbyt wyraźnie. Oprócz przełomowych w polskiej rzeczywistości akapitów, w których lekarze zostają zobowiązani do stosowania oksytocyny czy zabiegu nacinania krocza tylko w wyjątkowych przypadkach, albo do umożliwienia akcji porodowej w pozycjach innych niż na fotelu, możemy znaleźć oczywiste niekonsekwencje. Zaraz po zdaniu: „Ciężarnej należy umożliwić wybór miejsca porodu (warunki szpitalne albo pozaszpitalne)” czytamy: „Ciężarną należy poinformować, że zaleca się prowadzenie porodu w warunkach szpitalnych”. Inaczej mówiąc: niech rodzą, gdzie chcą, ale mimo wszystko trzeba wywrzeć presję, by poród odbył się w szpitalu.

Katarzyna Oleś, jedna z najbardziej doświadczonych polskich położnych specjalizujących się w porodach domowych, prezeska stowarzyszenia „Dobrze urodzeni”: – I tak jest lepiej niż kiedyś, bo na hasło „poród domowy” nie słyszę już inwektyw ze strony personelu szpitalnego. Nadal jednak sytuacja, kiedy w domu występują komplikacje i trzeba rodzącą zawieźć do szpitala, jest traumatyczna. Na przykład za karę trzeba czekać 40 minut na izbie przyjęć.

Prof. Stanisław Radowicki: – Dyskusja dotycząca bezpieczeństwa porodów domowych toczy się nie tylko w Polsce. Moim zdaniem, ryzyko jest wyższe niż w warunkach szpitalnych. W czerwcu w magazynie „American Journal of Obstetrics and Ginecology” ukazały się badania, z których wynika, że poród domowy niesie ze sobą trzykrotny wzrost umieralności noworodków.

Prof. Bogdan Chazan: – Takie przerzucanie się statystykami nie ma sensu, bo wszystko zależy od sposobu przeprowadzenia badań. Weźmy choćby pod uwagę, że w Ameryce nie ma położnych pracujących w domach. Statystyki holenderskie pokazują jednoznacznie, że porody domowe są równie bezpieczne jak szpitalne. Sam byłem do niedawna przeciwnikiem porodów domowych. Nie ma jednak powodu uchylać się przed świadomością, że istnieje bardzo dużo wiarygodnych medycznie źródeł, które pokazują inną prawdę – dobrze zaplanowany poród domowy ma bardzo wielkie szanse powodzenia i przywraca należną rangę temu wydarzeniu. Poród nie powinien być zdarzeniem medycznym, jego natura jest zupełnie inna.

Kolejny termin

Maria Kołodziejczyk nieustannie słyszy pytanie: jaka jest właściwie wyższość domu rodzinnego nad szpitalem? Że intymność, inne światła, brak poczucia, że jest się kolejnym ciałem na pasie transmisyjnym – to oczywiste. Ale co daje poród domowy w głębszym sensie? Jaka jest natura porodu?

Psycholożka opowiada, jak uczestniczyła ostatnio w zorganizowanym na KUL sympozjum poświęconym porodom domowym. Jedna z uczestniczek (pięcioro dzieci, trzy porody domowe) mówiła o tym, jak możliwość wsłuchania się w siebie i swoje ciało w momencie porodu przybliża kobietę do tajemnicy życia i, co może wydawać się dziwne, śmierci. O tym, że trudno o głębsze doświadczenie egzystencjalne. – To również moje doświadczenie. Bez histerii, spazmów, czułam, że wchodzę na teren, na którym nigdy wcześniej nie byłam. Poród pomaga lepiej zrozumieć nie tylko życie – opowiada Kołodziejczyk.

W najbliższym czasie poczuje to raz jeszcze. Jest w trzeciej ciąży i po raz drugi chce urodzić w domu.

Termin wypada w Boże Narodzenie.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...