W pół drogi do wolności

Tygodnik Powszechny 46/2010 Tygodnik Powszechny 46/2010

Skazani w Wąsoszu mówią, że na co dzień nie ma tu zwierzania się ze swoich problemów. Każdy ma swoje, ceni się tych, którzy nie wyciągają ich na zewnątrz. Medytacja to również cisza. Ale w niej pociąga ich wolność.


Skazani w Wąsoszu mówią, że na co dzień nie ma tu zwierzania się ze swoich problemów. Każdy ma swoje, ceni się tych, którzy nie wyciągają ich na zewnątrz, nie pogarszają i tak już kiepskiej sytuacji. Medytacja to też cisza. Ale mówią również, że pociąga ich w niej wolność: tu nikt niczego nie nazywa, nie zakazuje. To też prawdziwe chrześcijaństwo, ale jednak inne niż w kościele. Nikt nie wychodzi wyżej od innych, aby powiedzieć: tego nie wolno. W medytacji granice wyznaczają sobie sami. Mówią: „jak już zaczniesz...”. Jeden z nich zrezygnował po miesiącu. Minęły trzy następne. Wrócił. Brakowało mu tego. Inny przyznaje, że specyficzne miejsce, w którym teraz jest, nastraja do zastanawiania się nad sensem życia.

W więziennej bibliotece prawie wszystkie książki są w okładkach z szarego papieru. Tylko półka o medytacji pozostaje kolorowa. Na spotkaniu edukacyjnym skazani omawiają przeczytaną literaturę. Zdarza się, że wspólnie analizują fragment Pisma Św. – pod kątem duchowym, ale i psychologicznym. Niedawno rozmawiali o książce Thomasa Mertona „Mądrość pustyni”. Każdy losował po jednej przypowieści. Mógł ją odnieść do siebie, do swoich doświadczeń.

Własnym samochodem, raz na 2-3 miesiące, przyjeżdżają do Wąsosza wolontariusze z grupy medytacyjnej duszpasterstwa akademickiego w Katowicach. Dziś jest ich trzech: pisarz, przedsiębiorca oraz młoda architekt.

– Mówienie o tym, czym jest medytacja, to niepotrzebne naznaczanie umysłu człowieka – słyszę od nich. – Każdy znajdzie swoją odpowiedź. Medytować może każdy, bo cisza jest wspólna dla wszystkich. Dopóki nie ma słów, nie różnimy się. Ale dla nas w medytacji bardzo ważny jest przymiotnik „chrześcijańska”. Medytacja to spotkanie z Chrystusem – mistrzem, który jest w nas. To forma osobistego kontaktu z Bogiem, na tyle bliskiego, na ile stać nas w danej chwili. Na spotkaniach z więźniami widzimy czasami twarze jakby nieobecne. Coś jednak spowodowało, że przyszli na spotkanie. Z nami jest tak samo. Nie wiemy, dlaczego tu jesteśmy i jak to się ma zmieniać. Po prostu jesteśmy.

Po obiedzie sala ponownie zapełniła się osadzonymi – przyszło kilkunastu. Usiedliśmy wszyscy w wielkim kole. Cisza, prosta postawa, koncentracja, synchronizacja oddechu. Mantra. Dwadzieścia minut z samym sobą było pełne wydarzeń – choć czas upłynął szybko.

Stanisław nie wyszedł tego dnia na wolność. Jego prośbę sąd odrzucił. Zostanie tu jeszcze rok – chyba że szczęście dopisze mu przy wniosku, z którym mogłoby wystąpić kierownictwo zakładu. Kiedy informacja dotarła do Wąsosza, zamknął się na chwilę w swoim pokoju. Potem jednak wrócił na medytację z wolontariuszami z Katowic.

– Chciałabym, żebyście go wsparli – powiedziała wcześniej reszcie skazanych Urszula Wojciechowska-Budzikur. – Widocznie musi tu jeszcze z jakichś powodów pobyć, może ma tu jeszcze coś dobrego do zrobienia.

Tylko w kwestii medytacji chrześcijańskiej w wąsoskim zakładzie pozbawienia wolności panuje całkowita wolność.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...