S. Barbara Chyrowicz, filozof, etyk: Zgoda Kościoła na adopcję zamrożonych embrionów, osłabiając stanowisko wobec metody in vitro, oznacza równocześnie zgodę na zagrożenie życia kolejnych istot. | Jarosław Gowin: Kościół umywa ręce i mruga do polityków: rozwiążcie ten problem, tylko nie powołujcie się na nas.
Jarosław Gowin: Jako polityk zawsze mam do czynienia z rozwiązaniami ułomnymi. Ale staram się patrzeć na ten problem także jako chrześcijanin i człowiek przekonany o nieusuwalnej godności każdego życia. Dużo wyżej cenię jednostkowe działanie na rzecz adopcji konkretnego embrionu niż spójność najbardziej nawet szlachetnej teorii. Odbiłbym więc piłeczkę: intencje Kościoła są szlachetne, ale skutki niegodziwe.
S. Barbara Chyrowicz: Skutki nie są niegodziwe, niegodziwe może być tylko działanie.
A działanie, które jest zaniechaniem działania?
S. Barbara Chyrowicz: Za zaniechanie odpowiadamy na równi z działaniem, pod warunkiem, że zrezygnowaliśmy z działania, które mogliśmy i powinniśmy byli spełnić. Kiedy zatem nie jesteśmy w stanie uratować ludzkiego życia, nie ponosimy odpowiedzialności za śmierć człowieka. Inaczej, kiedy jesteśmy w stanie. Pan może dopowiedzieć: jesteśmy w stanie, adoptując. Problem w tym, że aprobowanie przez Kościół programu adopcyjnego w sytuacji istnienia in vitro oznaczałoby stworzenie niespójnej doktryny: ratujemy życie, godząc się na to, że ktoś inny nieustannie „dostarcza” nam ofiar do ratowania.
Jarosław Gowin: Nie widzę problemu ze zbudowaniem przekonującego przekazu: „nie” dla in vitro, „tak” dla adopcji embrionów. A poza tym, co jest ważniejsze: spójność doktryny czy konkretne życie?
S. Barbara Chyrowicz: Życie – zawsze. Co nie znaczy, że nie należy mieć na uwadze spójności głoszonych poglądów. Ponadto wymóg spójności nie jest tutaj czysto abstrakcyjny – chodzi w nim o to, żeby chronić każde życie.
Jarosław Gowin: W jaki sposób ta doktryna służy ludzkiemu życiu, jeżeli zgodziliśmy się co do tego, że in vitro jest nie do powstrzymania?
S. Barbara Chyrowicz: Program jest nie do powstrzymania nie dlatego, że jest słuszny, ale dlatego, że istnieje ogromne społeczne przyzwolenie na tę metodę. Prawo będą zaś tworzyć reprezentujący społeczność politycy, którzy będą się starali odpowiedzieć na głosy wyborców.
Jarosław Gowin: Rozumiem, że doktryna Kościoła służy właściwemu kształtowaniu sumień, by następne pokolenia odeszły od in vitro, i dzięki temu w przyszłości uratuje się wiele istnień. Ale taka postawa jest narażona na zarzut ratowania istnień przyszłych kosztem tych, które zamrożone są teraz.
S. Barbara Chyrowicz: Sądzę, że twórcy tej doktryny nie zgodziliby się na jej czysto prewencyjne rozumienie. Kościół nie opowiedział się przeciw tworzeniu in vitro zarodków wtedy, kiedy stanęliśmy przed realnym problem, co z nimi zrobić, ale zanim ten problem się pojawił. Zwolennicy metody nauczanie Kościoła odrzucili. Teraz oczekuje się od Kościoła aprobaty kontrowersyjnego moralnie sposobu rozwiązania tego problemu, która to aprobata, zważywszy na to, że na świecie systematycznie zwiększa się liczba dzieci urodzonych przy pomocy metody, raczej zwiększy, niż zmniejszy liczbę „zamrożonej populacji”. I jeszcze jedno: skoro nie cenimy sobie głosu Kościoła odnośnie do samej metody, to dlaczego domagamy się jego nauczania odnośnie do tego, jak radzić sobie ze skutkami jej prowadzenia?
Jarosław Gowin: To, że nie zgadzam się z nauczaniem Kościoła, nie znaczy, że go nie cenię. Ma dla mnie ogromną wagę, ale nie potrafię go zrozumieć. Konsekwentne stanowisko Kościoła polegałoby, moim zdaniem, na uznaniu, że in vitro jest co do zasady niegodziwe i że równie niegodziwa jest każda forma niszczenia embrionów. Natomiast co do adopcji – że nie da się wypracować teoretycznie spójnego stanowiska, w związku z tym praktyczne rozwiązanie pozostawiamy sumieniu prawodawców i potencjalnych rodziców.
S. Barbara Chyrowicz: Myślę, że znalazłby Pan hierarchów, którzy by się pod tym podpisali.
Czy niewinne embriony nie są tu zakładnikami doktryny? Przez to, że powstały w wyniku niegodziwej procedury, nie jesteśmy w stanie im pomóc – trafiły w Kościele na cenzurowane, jak niegdyś dzieci urodzone z nieprawego łoża.
S. Barbara Chyrowicz: To nie to samo, dzieciom z nieprawego łoża przypisywano niegdyś inny status, osobowy status embrionów nie jest podawany w wątpliwość.
I tym ludziom nie jesteśmy w stanie pomóc?
S. Barbara Chyrowicz: Nie jesteśmy w stanie uratować wszystkich – niezależnie od doktryny Kościoła.
Jarosław Gowin: Tonie statek. Możemy uratować tylko garstkę pasażerów. Czy w imię solidarności wszystkich pasażerów mamy zatopić szalupy ratunkowe?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.