Gdy sumienie boli

Głos ojca Pio 68/2/2011 Głos ojca Pio 68/2/2011

Niezdrowe poczucie winy sprawia, że czujemy do siebie niechęć i gniew. Ale nawet mając bolesną świadomość własnej grzeszności, powinniśmy żywić wobec siebie przede wszystkim miłość

 

Źródłem rygoryzmu może być również strach przed odrzuceniem oraz przesadne utożsamianie się z wyznawanymi ideałami. Zwykle nie zdajemy sobie sprawy choćby z tego, że ulegamy – wciąż funkcjonującemu w naszej kulturze – purytańskiemu sposobowi myślenia, wyrażającemu się w przekonaniu, że jeżeli coś sprawia nam przyjemność, to powinniśmy się czuć z tego powodu winni.

Cierpliwość do siebie

Przeciwwagą dla postaw rygorystycznych jest droga do akceptacji siebie i pogodzenie się z własną niedoskonałością czy grzesznością. Choć mówi się o tym bardzo dużo i rozwiązanie problemu wydaje się banalne, niejednemu człowiekowi nastręcza to wiele trudności. Psycholog Carl Gustav Jung tak ujmuje ten problem: „Najtrudniejsze, ba, niemożliwe jest zaakceptowanie siebie w swojej prawdziwej, żałosnej postaci. Już sama myśl o tym może przyprawić o śmiertelne poty”. Każdy człowiek musi przejść ten etap, ponieważ „kto poznał wszystkie mroki swego wnętrza, wie o swoich ciemnych stronach, ten rozumie, że życie może się udać tylko wówczas, gdy przyjmie on wobec siebie postawę miłosierną, gdy powie się sobie „tak”, godząc się na to, że został stworzony takim, jakim jest… Miłosierny stosunek względem innych jest możliwy tylko pod warunkiem, że jesteśmy miłosierni dla siebie, że pogodziliśmy się z własnymi niedoskonałościami. Kto spojrzał w przepastne głębie własnej duszy, ten może traktować innych z szacunkiem i bez uprzedzeń”.

Jungowi wtóruje benedyktyn Anselm Grün: „Pojednać się z samym sobą – to zawrzeć pokój z ranami przeszłości. Kto tego nie uczyni, ten skazany jest na to, by krzywdy, których doznał, wyrządzać innym albo ciągle na nowo kaleczyć samego siebie. Niemożliwy jest wewnętrzny pokój, jeśli ignorujemy istnienie ran. Musimy się z nimi zaprzyjaźnić, „pocałować” je, dobrze się z nimi obchodzić… Miłosierdzie Boże chce być zauważalne także w naszym życiu, w naszym miłosiernym traktowaniu bliźnich, ale również w tym miłosierdziu, które okazujemy samym sobie”.

Akceptowanie siebie i godzenie się z własną grzesznością nie może być jednak mylone z pobłażliwością wobec ewidentnie wyrządzanego zła osobom z naszego otoczenia. W przekonaniu o potrzebie uważności w tej dziedzinie egzystencji człowieka, szczególnie chrześcijanina, utwierdza także Ojciec Pio: „Jeśli powinniśmy mieć cierpliwość w znoszeniu słabości innych, to o ileż bardziej powinniśmy ją mieć w stosunku do siebie”.

Nieocenioną pomocą w uwalnianiu się od niezdrowego poczucia winy, zwłaszcza do spraw przeszłych, może być przeżywany ze zrozumieniem sakrament pojednania – skoro sam Bóg nam przebacza, to nie ma żadnego powodu, żebyśmy w dalszym ciągu potępiali siebie...

Boże światło

Czym jest sumienie i czemu ono służy, wyjaśnia Ojciec Pio: „Dzięki światłu, które mam w duszy, rozpoznaję zupełnie dobrze swoje liczne uchybienia, w które wpadam wbrew mojej woli, pomimo wielu skarbów Pana noszonych w sobie. Jedno rozumiem całkiem dobrze i jasno – w takich chwilach moje serce napełnia się wielką miłością, większą niż mój umysł może pojąć”.

Sumienie ukazuje naszą grzeszność, ale jednocześnie – nie potępiając – zbliża nas ku Bogu, ba – napełnia miłością do Niego. Pomaga w dążeniu do życia w większej zażyłości z Bogiem, „który będąc duchem pokoju, obdarza spokojem”.

O tym, że fałszywe poczucie winy (szkodliwe, bo oddzielające nas od łaski Najwyższego) warto w sobie tropić i uwalniać się od niego, mówi Ojciec Pio: „Bądźmy czujni na każdy najmniejszy symptom zamieszania i gdy tylko zdamy sobie sprawę, że popadamy w zniechęcenie, zwracajmy się do Boga z synowskim zaufaniem i całkowitym zdaniem się na Niego”.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...