Nie wstydzę się narkofobii

Niedziela 18/2011 Niedziela 18/2011

O liberalizacji prawa, biznesie narkotykowym, kokietowaniu młodzieży przez polityków i logicznym myśleniu z Beatą Kempą rozmawia Wiesława Lewandowska

 

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – W 2000 r. zaostrzono w Polsce prawo dotyczące używania miękkich narkotyków. Przyjęta wówczas ustawa – jak piszą dziś media – sytuowała nas w czołówce krajów najbardziej restrykcyjnych pod tym względem w Europie, zaraz za Białorusią. Jak Pani ocenia tamtą ustawę, czy zmiany były niezbędne?

BEATA KEMPA: – Nie oceniam jej źle, zresztą przez 12 lat nikt nie domagał się tak wyraźnie jak dziś zmiany tego prawa. Zastanawiające jest to, dlaczego akurat teraz, po 4 latach rządów Platformy Obywatelskiej, nagle uznaje się tę ustawę za tak straszną, że postanawia się ją zliberalizować. Nie przekonują mnie przytaczane w tej sprawie argumenty i myślę, że to tylko taka przedwyborcza retoryka partii rządzącej, która rozpaczliwie poszukuje młodych wyborców, którym tak niewiele do tej pory zaoferowała. A wręcz przeciwnie, sprawiła zawód – zlikwidowano bowiem kredyty „Rodzina na Swoim”, wprowadzono opłatę za drugi kierunek studiów, pogarsza się sytuacja młodych absolwentów uczelni na rynku pracy, brak perspektyw rozwoju... Przez 4 lata PO tak naprawdę nie zrobiła nic dla poprawy sytuacji młodych ludzi. I zapewne dlatego teraz pociesza ich tym, że będą mogli legalnie poprawiać sobie humor marihuaną…

– A niedawna brawurowa akcja obrony młodych ludzi przed „dopalaczami”, czy to nie świadectwo troski i ochrony?

– Tak, rzeczywiście bardzo to podkreślano, że gdyby nie ta iście „bondowska” akcja premiera Tuska, to młode pokolenie Polaków zostałoby wypalone przez dopalacze! W sensacyjnej otoczce propagandowej pojawiła się ustawa zakazująca handlu dopalaczami, która okazała się niewypałem, bo dopalacze wciąż dobrze się mają. Ustawa została tak napisana, że cały czas musimy „gonić króliczka”, jako że wciąż trzeba wydawać zakazy wprowadzania na rynek nowych substancji, bo pomysłowość ludzi handlujących dopalaczami jest niebywała!

– Podobnie rzecz się ma z narkotykami – mają się w Polsce dobrze?

– Tak, tym bardziej dziwi mnie krytyka starej ustawy, jaką przedstawił minister sprawiedliwości. Moim zdaniem, jest to krytyka bez rzeczowych argumentów. Te, które dość nieudolnie usiłował formułować minister Krzysztof Kwiatkowski, nie przekonują ludzi rozsądnych. Myślę, że zawarty w starej ustawie zakaz posiadania jakichkolwiek narkotyków, nawet miękkich, stanowił dobrą barierę ochronną, która choć nie do końca doskonale, to jednak osłaniała przed uzależnieniem.

– Tymczasem krytycy ustawy z 2000 r. utrzymują, że nie chroniła, lecz wypełniała więzienia młodymi ludźmi!

– Według mojej oceny, było inaczej. Delikwent zatrzymany z małą ilością narkotyków nie zawsze był wtrącany do więzienia – jak to dziś opisują media; zazwyczaj zapadały wyroki w zawieszeniu. Wystarczy dobrze przyjrzeć się tej statystyce, by dojść do innych wniosków niż minister Kwiatkowski i twórcy nowej ustawy.

– Za dwa „skręty” nie szło się do więzienia?

– To są bajki, które podkręcają rządową propagandę. Po pierwsze, ze statystyk jasno wynika, że wyroki wobec tych, których przyłapano po raz pierwszy na posiadaniu narkotyków, były orzekane zazwyczaj z zawieszeniem, ponadto zobowiązywały do podjęcia terapii, do kontynuowania bądź do rozpoczęcia nauki. Wyrok bezwzględny zapadał tylko wtedy, gdy np. przy oskarżeniu o posiadanie narkotyków były jeszcze jakieś dodatkowe zarzuty popełnienia dość ciężkiego przestępstwa lub przy ponownym przyłapaniu z narkotykami – wtedy wyrok „odwieszano”. Więzienia nie były więc pełne dzieciaków, którym „łamano życie i kariery za dwa skręty wypalone w dyskotece”, jak się dziś użalają media. Takie uzasadnienie nowej ustawy nie ma nic wspólnego z rzetelną oceną sytuacji i z troską o te młode osoby, które zażywają narkotyki i wpadają w nałóg. Wtedy naprawdę łamią się ich kariery, tracą zdrowie, a nawet życie…

– Ustawa z 1 kwietnia, zdaniem Pani Poseł, nie chroni młodych ludzi?

– Jeśli ta ustawa kogoś chroni, to rynek narkotykowy, i wcale bym się nie zdziwiła, gdyby w tym dniu, w którym Sejm te fatalne przepisy uchwalił, mafiosi pili szampana…

– ...bo choć zakazana jest uprawa marihuany, to teraz każdy może mieć niewielką jej ilość na własny użytek?

– No właśnie! To wewnętrzna sprzeczność tego nowego prawa, na którą jakoś nikomu nie chce się zwracać uwagi… Wiadomo, że biznes narkotykowy prowadzą mafie. W tej sytuacji legalizowanie czegoś, co pochodzi od mafii, wydawać się może dość zastanawiającym i podejrzanym absurdem.

– Nie za ostra to ocena, Pani Poseł?

– Nie. Zapytałam ministra sprawiedliwości wprost, która mafia wygrała… Nie odpowiedział na to pytanie. Przecież powinien wiedzieć, że narkotyków nie można kupić legalnie, sprzedają je przestępcy, dostarcza mafia. Jeżeli legalizujemy posiadanie choćby „niewielkiej ilości”, to czyj interes popieramy? To chyba oczywiste!

– Za te pytania została Pani zganiona przez media i pewnie będzie ukarana przez kolegów parlamentarzystów z Komisji Etyki!

– Trudno, przywykłam już do krytyki moich racji. A co do kolegów, to mam nadzieję, że zapędy posła Tomasza Tomczykiewicza, który jakoś nie wykazuje się szczególną aktywnością legislacyjną, poza zwalczaniem wolności słowa w Sejmie, jednak nie przekonają Komisji Etyki… Poza tym rozważam możliwość wniesienia skargi do Rzecznika Praw Obywatelskich, ponieważ o cokolwiek nie zapytam w Sejmie, zawsze ląduję przed Komisją Etyki… Wygląda na to, że PO zakazuje nawet pytać – od razu grozi jakimiś sankcjami. Oczywiście, ja się tego nie boję i będę pytać tyle razy, ile uznam za stosowne. Tym razem Komisja ukarze mnie co najwyżej za... logiczne myślenie. A ja nadal nie będę kryć, że tę ustawę uważam za wyjątkowo złą i szkodliwą!

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...