Nie zamierzali lądować

Niedziela 20/2011 Niedziela 20/2011

O mgle, dezinformacji, rzetelności badania dowodów i instrukcjach ulianowskiej szkoły, czyli o żmudnym, ale skutecznym odkrywaniu prawdy o katastrofie smoleńskiej, z posłem Antonim Macierewiczem rozmawia Wiesława Lewandowska

 

– Premier mówi dziś z zadowoleniem, że oryginały czarnych skrzynek są nam niepotrzebne, bo i tak dojdziemy do prawdy…

– Przykro jest słuchać takich bzdur, które w dodatku były wygłoszone w obecności prokuratora generalnego… Oburzające jest to, że prokurator generalny milczał, gdy padła ta zapowiedź złamania fundamentalnej zasady kodeksu postępowania karnego, zasady bezpośredniości, mówiącej o tym, że prokurator i sąd muszą opierać się na bezpośrednim badaniu dowodów, a nie na wątpliwych kopiach. A przecież w tym przypadku oryginały istnieją, a kopie zostały sfałszowane! Nie można więc zastępować oryginałów sfałszowaną kopią… Przypomnijmy jeszcze inne okoliczności, np. fakt, iż minister Miller musiał kilkakrotnie jeździć do Moskwy po kopie nagrań po tym, jak okazało się, że z nieznanych przyczyn brakuje na nich zapisu 17 sekund… A pokwitował odbiór jakoby wiarygodnych, zgodnych z oryginałem kopii… Później znów okazało się, że „zamazanie” i „zaszumienie” dotyczy kluczowych miejsc zapisu nagrania.

– Jak zatem rozumieć ten wielki optymizm premiera, który zapowiada dojście do prawdy bez oryginałów czarnych skrzynek?

– Moim zdaniem, to stwierdzenie premiera ma charakter ingerencji w przebieg śledztwa … Jest rodzajem polecenia wydanego prokuraturze, która przez milczenie prokuratora generalnego ten nakaz akceptuje. To niebywałe upokorzenie dla prokuratury i dla zasady praworządności w Polsce…

– Pan prokurator generalny wybiera się właśnie do Moskwy…

– Nie wiem, jaki jest cel i sens tej wizyty, wiem tylko, że od czasu wspólnej konferencji z panem premierem należy traktować prokuraturę jako ubezwłasnowolnioną stwierdzeniem premiera, że Polska nie potrzebuje oryginalnych dowodów… Polskie śledztwo ma się zakończyć takimi samymi wnioskami – wskazał to w grudniu 2010 r. prezydent Miedwiediew – jak śledztwo rosyjskie. Oto prawdziwy łańcuch decyzyjny: Putin – Miedwiediew – Tusk – prokurator generalny – prokurator prowadzący śledztwo. Dodatkowo trzeba uwzględnić część mediów i pseudoekspertów gotowych potwierdzić każdą tezę wymierzoną w Polskę i w Polaków.

– W takim razie czemu ma służyć dyplomatyczna nota wysłana do Moskwy pod koniec kwietnia br.?

– W tej sprawie zadawałem ostatnio w Sejmie pytanie ministrowi spraw zagranicznych. Odpowiedź była – jak zwykle w tych sprawach – niejasna i wieloznaczna. Nie wiadomo, jaka jest treść tej noty, choć pan minister musiał przyznać, że nie jest ona tajna, jak zapewniał wicemarszałek Niesiołowski… Nie mając jednak tej noty na piśmie, z wyjaśnień szefa MSZ nie mogłem wywnioskować, czy Polska wystąpiła o natychmiastowy zwrot swojej własności, czyli wraku i oryginałów czarnych skrzynek, czy też nie wystąpiła… Liczę na to, że jest tam jednak zawarte żądanie natychmiastowego oddania nam polskiej własności. Bo to są dowody niezbędne do zakończenia postępowania komisji Millera i śledztwa prokuratorskiego. Trzeba jasno powiedzieć, że ten, kto zapowiada zakończenie tych postępowań bez dostępu do oryginałów głównych dowodów, przygotowuje fałszerstwo!

– Czy pocięty na kawałki wrak może być jeszcze dobrym dowodem? Dlaczego nie udało się go odzyskać odpowiednio wcześniej?

– Sprawa jest o tyle karygodna, że, jak wiemy od ekspertów, którzy byli w Smoleńsku i napisali nawet skargę do ministra Grabarczyka, to polski akredytowany Edmund Klich uniemożliwił im zbadanie wraku na miejscu. Ta skarga jest podstawą mojego wystąpienia do prokuratury przeciwko panu Edmundowi Klichowi. 2 lutego br. eksperci, którzy badali przyczyny katastrofy w Smoleńsku, napisali, że w wyznaczonym im przez Rosjan terminie zbadania wraku (kwiecień 2010 r.), Edmund Klich, którego obecność przy tym badaniu była przez Rosjan wymagana, po prostu nieoczekiwanie wyjechał z Rosji… Nieobecność pana Klicha spowodowała wycofanie zgody MAK na badania wraku przez polskich ekspertów. I nigdy więcej takiej możliwości Polacy nie otrzymali! Nie wiem, czy było to świadome działanie pana Klicha, czy zaniedbanie obowiązków służbowych o ogromnych konsekwencjach. Na pewno było to działanie wymierzone przeciwko śledztwu w sprawie katastrofy smoleńskiej.

– Niedawne słowa premiera o rychłym poznaniu prawdy, o ministerialnym wsparciu w dochodzeniu do prawdy, o podjęciu nacisków wobec strony rosyjskiej zabrzmiały jednak dość optymistycznie…

– Słowa pana premiera nie napawają optymizmem. Wręcz przeciwnie – są raczej zapowiedzią nowych matactw. Premier mówi dziś, że w czerwcu zostaną opublikowane „główne tezy” komisji Millera, tak by jeszcze przed wyborami Polacy poznali przyczyny smoleńskiej tragedii. Obawiam się, że jest to zapowiedź, iż mimo braku oficjalnego raportu wykorzysta się do walki politycznej np. oświadczenia samego ministra Millera. Raport komisji albo nigdy nie ujrzy światła dziennego, albo ex post zostanie dostosowany do tez politycznych. Pragnę przypomnieć, że cała sprawa odwlekania publikacji raportu Millera (pierwotnie miał się ukazać w lutym br.!) wynika z oporu ekspertów komisji płk. Grochowskiego, którzy nie chcą podporządkować się politycznym żądaniom Tuska i Millera. Oświadczenie premiera Tuska oznacza, że postanowił nie liczyć się z ekspertami ani ich stanowiskiem i forsować oskarżenia polityczne. Naprawdę optymistyczne jest tylko to, że analizy Zespołu Parlamentarnego powoli zbliżają nas do prawdy… Wiemy już, że piloci nie lądowali… Wiemy, że z jakichś – niestety, nieznanych jeszcze powodów – nie zadziałał przycisk odejścia na drugi krąg.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...