Śledztwo czy kpina

Niedziela 47/2010 Niedziela 47/2010

Katastrofa Tu-154M była największą tragedią w powojennej historii Polski. – A to, co się dzieje ze śledztwem, jest kpiną z naszego państwa – podkreśla pełnomocnik rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej mec. Rafał Rogalski

 

Jest koniec października 2010 r. Do Warszawy przylatuje minister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Siergiej Ławrow. To ten sam człowiek, który dwa lata temu lżył Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego za to, że śmiał stanąć po gruzińskiej stronie w konflikcie z Rosją. Tym razem spotyka się już z nowym Prezydentem RP Bronisławem Komorowskim, który po wizycie w 2008 r. Kaczyńskiego w Gruzji wtórował Ławrowowi, mówiąc: „Jaka wizyta, taki zamach, bo z 30 metrów nie trafić w samochód, to trzeba ślepego snajpera”.

Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Teraz atmosfera spotkania Ławrowa i min. Radosława Sikorskiego jest iście sielankowa. Stosunki między Polską a Rosją nigdy bowiem nie były tak dobre jak dziś. Czemu to zawdzięczamy? Oczywiście, katastrofie smoleńskiej, w której na ołtarzu pojednania złożyliśmy ofiarę z 96 najwyższych przedstawicieli naszego państwa. Teraz szef polskiego MSZ-u ze swoim rosyjskim kolegą mogą uśmiechać się na balkonie pałacu w Łazienkach i zapowiedzieć, że czeka nas ocieplenie stosunków między naszymi państwami. W krajobraz rodem z epoki minionej doskonale wpisuje się aktorka Barbara Brylska, która swym wyznaniem dosładza atmosferę: – Kocham pana, panie Ławrow, jak i cały naród rosyjski. Jest pan takim przystojnym mężczyzną!

Ukrywają prawdę?

O ile miłość między bratnimi narodami jest czymś pożądanym i jak najbardziej na miejscu, to jednak w polityce międzynarodowej Polska zachowuje się trochę jak żona alkoholika, który mówi, że więcej już nie będzie jej bił, oszukiwał i pił. Problem jest w tym, że za każdym razem deklaracje te nie mają pokrycia w czynach.

Niestety, gdy przyjrzymy się z bliska przebiegowi śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej, to widać, że staranność postępowania, o której nas wielokrotnie zapewniano, pozostawia wiele do życzenia. A patrzenie stronie rosyjskiej na ręce jest systematycznie utrudniane. Polskiemu akredytowanemu przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK) płk. dr. Edmundowi Klichowi wielokrotnie odmawiano udziału w postępowaniu śledczym, dostępu do dokumentów oraz do wyników przeprowadzonych badań. – To jest widoczna gołym okiem świadoma obstrukcja ze strony rosyjskiej – uważa Jerzy Polaczek, były minister transportu, któremu podlegała komisja badania wypadków lotniczych.

Odnosząc się do polsko-rosyjskich stosunków, dla których prawdziwym sprawdzianem powinno być dokładne zbadanie przyczyn katastrofy, można już wnioskować, że jesteśmy wprowadzani w błąd i nie mówi nam się całej prawdy. Przyczyny tego stanu rzeczy można doszukiwać się zarówno w celowym naginaniu prawdy, jak i w nieudolności prowadzonego śledztwa, którego niedociągnięcia próbuje się teraz tuszować. – Z mojej wiedzy, która jest oparta na dokumentach udostępnianych z prokuratury, wynika, że są przesłanki wskazujące na to, iż najprawdopodobniej Rosjanie mataczą i ukrywają prawdę. Pozorują jedynie współpracę z Polską i podejrzewam, że mogą fałszować dowody – mówi „Niedzieli” mec. Rafał Rogalski, pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. – Polska prokuratura ma jeszcze lepsze rozeznanie w tej sprawie, które jest oparte także na tajnych materiałach.

Kto oddał śledztwo?

Po kilku miesiącach od katastrofy każdy człowiek rozsądnie myślący doskonale wie, że „grzechem pierworodnym” całego śledztwa było oddanie go Rosjanom. Jest to o tyle skandaliczne, że początkowo mieliśmy nawet zobowiązanie prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, który w rozmowie telefonicznej z premierem Tuskiem zapewnił, że śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy będzie prowadzone wspólnie przez prokuratorów polskich i rosyjskich. Według informacji zamieszczonych na stronie internetowej Kancelarii Premiera, rozmowa w tej sprawie miała miejsce jeszcze przed odlotem premiera Donalda Tuska 10 kwietnia na miejsce tragedii, gdzie spotkał się z premierem Władimirem Putinem.

Stało się jednak inaczej: po trzech dniach pracy na miejscu katastrofy ekip polskiej i rosyjskiej zapadła decyzja, by śledztwo prowadzone było według konwencji chicagowskiej. To uzależniło dostęp do dowodów polskim prokuratorom od decyzji organów Rosji, co zasadniczo utrudnia śledztwo. Dokładnie zbadał to mec. Stefan Hambura, pełnomocnik m.in. syna Anny Walentynowicz. Złożył on nawet doniesienie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie o popełnieniu przestępstwa przez Donalda Tuska. Ta sama sprawa ostatnio trafiła także do Komisji Europejskiej. Adwokat powołuje się na zapis art. 258 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej mówiący, że jeśli Komisja uzna, iż państwo członkowskie zaniedbało któreś ze zobowiązań, powinna wezwać ten kraj do usunięcia uchybienia. – Chcę, by unijne instytucje zweryfikowały stanowisko Polski, która uważa, że śledztwo toczy się jak należy – pisze na swoim blogu mec. Hambura. Jego działania na forum instytucji europejskich wspiera europoseł Konrad Szymański. Obawia się on jednak, że Komisja umyje ręce, gdy trzeba będzie skonfrontować się z tak silnym graczem jak Rosja.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...