Wiadomo już, że z komputerami można porozumiewać się myślą (rewolucja dla ludzi całkowicie sparaliżowanych) oraz że mogą istnieć inteligentne sieci przenoszące myśli. Trudno sobie wyobrazić w cywilizacji i w samych ludziach zmiany, które niosą takie wynalazki. Potwierdzono właśnie, że mózgi młodych ludzi w epoce komputerów i niezliczonych gadżetów elektronicznych rozwijają się inaczej niż ich rodziców czy dziadków.
2. Drugim obszarem najszybszego postępu jest biotechnologia i badania genetyczne, rodzące zresztą jeszcze więcej wątpliwości etycznych niż rozwój komputerów. Oto na przykład pojawiły się testy zwane insight (wgląd) – rozprowadza je firma Panthway Genomis z San Diego w Stanach Zjednoczonych. Za 249 dolarów można otrzymać wyniki testów genetycznych (wysyła się do zbadania trochę śliny). Testy wykażą, jak organizm wysyłającego ślinę reaguje na dziesięć substancji, takich jak kofeina, różne standardowe leki onkologiczne czy obniżające poziom cholesterolu. Uzyskamy diagnozę, że mamy genetyczne skłonności do nowotworów, chorób układu krążenia i tak dalej. Wreszcie test pozwoli ustalić, czy wśród przodków mamy ludzi innych ras (dla Amerykanów bywa ważne, czy mieli w rodzie Indian, Azjatów, Afrykanów bądź Arabów). Testy genetyczne mogą też wykazać, że osiągnąwszy dany wiek, zachorujemy na chorobę genetyczną, być może śmiertelną.
Wielu genetyków i lekarzy ostro potępiło wolny dostęp do takich testów – jest to otwarcie puszki Pandory, które wywoła ogromne nieporozumienia (bo laicy nie są w stanie ocenić testu), lęki, łamanie prywatności, dyskryminację genetyczną (firmy wolą zatrudniać zdrowych, ubezpieczenia podniosą stawki dla potencjalnie zagrożonych). Niektórzy uzyskają fałszywe poczucie bezpieczeństwa, bo badanie genetyczne nie wyklucza wielu chorób, nawet jeśli nie ma się do nich skłonności, a inni będą żyli w lęku, choć ryzyko danej choroby może być – mimo skłonności – wyjątkowo małe.
Wspomniane testy niedługo dotrą do Polski i wtedy zacznie się chaos, bo prawo nie określa, kto, gdzie i jak ma je wykonywać, a Polska nie ratyfikowała jeszcze konwencji bioetycznej Rady Europy. Smutnym komentarzem do tego wszystkiego jest orzeczenie Sądu Najwyższego w Niemczech uprawniające rodziców stosujących sztuczne zapłodnienie do niszczenia powstałych w ten sposób zarodków z wadami genetycznymi. Rodzicie uzyskują prawo do selekcji mających się narodzić zarodków, czyli własnych dzieci. Można dopuścić myśl, że jest to wstęp do selekcji zarodków, powstałych także przy naturalnym zapłodnieniu, a zatem – nie bójmy się tego wypowiedzieć – rodzice otrzymają prawo do eliminacji zarodków, u których badania prenatalne stwierdziły jakieś wady.
Oznacza to odebranie prawa do życia wszystkim upośledzonym czy nieuleczalnie chorym i – jak już twierdzą niektórzy eksperci – uchroni ludzkość przed genetycznym zwyrodnieniem. Jest to cena, jaką mamy zapłacić za „zdrową ludzkość”. Protestują kościoły chrześcijańskie i małe grupki, w tym kilku uczonych. Znany etyk medycyny Giovanni Maio stwierdza wprost: Niebezpieczna jest uzurpacja do oceny, jakie życie jest z naszej perspektywy właściwe [czyli godne życia], a jakie nie.
Wypada dodać, że nie zawsze manipulacje genetyczne są groźne moralnie. Biotechnologia (wedle definicji Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju oraz Europejskiej Federacji Biotechnologii) oznacza wykorzystanie metod naukowych i inżynieryjnych do obróbki materiałów czynnikami biologicznymi lub zastosowanie organizmów, komórek i ich części oraz molekularnych analogów w celu pozyskania dóbr i usług. Otóż niedługo – może za dziesięć lat – pozbędziemy się straszliwego obciążenia moralnego i psychicznego, na które skazała nas ewolucja. Nie będziemy musieli hodować zwierząt po to, by je zabijać i zjadać, znikną straszne hodowle zwierząt trzymanych w warunkach przemysłowych. Wołowina, drób i wieprzowina będą produkowane w bioreaktorach z komórek pobieranych ze zwierzęcych mięśni. Mięso i wszystkie produkty odzwierzęce będą lepsze i zdrowsze od naturalnych. Biotechnologia pozwoli też na uprawy pożytecznych roślin, które same obronią się przed szkodnikami, będą produkować leki i inne ważne dla nas substancje.
Sceptycy twierdzą wprawdzie, że to wszystko, owszem, nadejdzie, ale wcale nie tak szybko i dużo większym kosztem, niż się dziś wydaje. Ale sceptycy w przewidywaniach postępu zwykle się mylili.
O możliwościach biotechnologii i genetyki można mówić w nieskończoność – zarówno o zagrożeniach, jak i o sukcesach. Teraz już w dużym skrócie o wybranych „cudach”.
3. To, o czym niżej, można zaliczyć do „naukowych cudów” wówczas, kiedy ludzie wyciągną z tego konsekwencje. Otóż coraz więcej biologów i weterynarzy uważa, że zwierzęta cierpią tak samo jak człowiek, nie tylko w sensie czysto fizycznym. Ból, lęk, a nawet empatia (zdolność wyczuwania stanów psychicznych innych osób), zdolność do przyjaźni z innym osobnikiem (nawet nie tylko własnego gatunku) i do jego obrony – bywa częstą cechą, przede wszystkim ssaków. Empatia – stwierdził profesor Andrzej Elżanowski, zoolog, członek Komitetu Biologii Ewolucyjnej i Teoretycznej PAN – jest etapem ewolucyjnym w rozwoju moralności. Profesorowi Elżanowskiemu należy się najwyższe uznanie za jego poglądy na sytuację zwierząt i nasz do nich stosunek.
4. Pisałem kiedyś o mojej sympatii do dębów, brzóz i sosen, o wręcz wyczuwalnej także odpowiedzi z ich strony. Być może dałem się ponieść fantazji, ale… Okazuje się, że rośliny wykazują cechy, które świadczą, że posługują się swoistymi rozmowami. Nie mają śladów świadomości (czy aby na pewno?), ale potrafią się porozumiewać, zapamiętywać ważne dla nich informacje, sympatyzować z jednymi gatunkami, a nie lubić innych, ostrzegać przed szkodnikami i tym podobne. Co więcej, mogą porozumiewać się ze sobą liście jednego drzewa. Komórki budujące tak zwane nerwy liścia (wiązki okołopochwowe) przewodzą sygnały elektrofizjologiczne będące dla liścia i całej rośliny konkretną informacją.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.