Mit siły człowieka eksploatowały filmowe westerny, ale także dziś jest on bardzo modny i nadal oddziałuje. Z nim przecież wiąże się mit wiecznej młodości, na którym opiera się współczesna reklama. Człowiek urzeczywistnia się poprzez dążenie do wiecznej młodości i zabawy.
Moje pokolenie zaczytywało się w powieściach Claudela, Papiniego, Bernanosa i Mauriaca. Dziś wydaje się, że w świadomości czytelników te nazwiska nie istnieją.
To prawda. Dlatego prof. Stefan Sawicki w książce Z pogranicza literatury i religii, w szkicu Czy zmierzch literatury katolickiej? nazywa ten nurt „zstępującym”. Niestety, dziś już nie ma takich pisarzy, wielkich pisarzy, którzy by z taką ostentacją eksponowali w swej twórczości problematykę religijną czy właściwie katolicką, jak tu wymienieni czy wielu innych, o których zapewne będziemy rozmawiać.
Jednak nadal można mówić o obecności religii w literaturze w tak zwanym nurcie wstępującym. Nie ma już w niej takiej ostentacji religijnej, jak w tak zwanej literaturze katolickiej ubiegłego wieku. Element religijny u niektórych współczesnych pisarzy występuje w sposób bardziej ściszony, dyskretny, czasem ambiwalentny, niejako na pograniczu sacrum i profanum. Poprzez „chwyty językowe” twórcy ci ujawniają motywację religijną określonych zdarzeń literackich. Wystarczy przywołać tu niektóre utwory Bronisława Maja, Stanisława Barańczaka, a zwłaszcza twórczość Wojciecha Wencla, aby się o tym przekonać. W nich przecież z sytuacji poetyckiej wyłania się człowiek religijny.
Czy moglibyśmy nieco szerzej omówić twórczość chociaż niektórych wymienionych przez Księdza pisarzy, jako zachętę, by sięgnąć do ich dzieł?
Na przykład Giovanni Papini – włoski dziennikarz i pisarz. Był konwertytą i dosyć długo dochodził do wiary. Jeszcze w dzieciństwie zastanawiał się, dlaczego ojciec nie pozwala mu chodzić na religię: „Co takiego opowiada uczniom ten na czarno ubrany pan, że nie mogę tego słuchać”. I kiedyś usłyszał: „Czcij ojca swego, czcij matkę swoją…”. Bardzo go to wtedy zaintrygowało. Jednak w swoich pierwszych utworach, na przykład w Pamiętnikach Pana Boga (1911 rok), występował jako programowy ateista. I nagle, w 1921 roku, pojawia się powieść Dzieje Chrystusa, w której daje wyraz swojemu katolicyzmowi. Mówiono, że duży wpływ wywarła na niego żona, a momentem przełomowym była Pierwsza Komunia Święta jego córek.
W każdym razie Dzieje Chrystusa były powieścią tłumaczoną na wiele języków i szeroko znaną w całej Europie. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz zetknąłem się z Papinim w czasach seminaryjnych, także na mnie zrobił duże wrażenie. Jego emocjonalność w wierze, silne zaangażowanie i ukazanie doświadczenia religijnego z perspektywy człowieka, który właśnie doznał olśnienia… To był w ówczesnej literaturze swego rodzaju wyłom, wielkie wydarzenie.
Inny przykład autora nurtu katolickiego to Paul Claudel – poeta i dramaturg francuski, brat rzeźbiarki Camille Claudel, także konwertyta. Jeden z jego biografów pisał, że pochodził z rodziny tradycyjnie chrześcijańskiej, która wydała wielu księży, ale niewiele wspólnego miała z prawdziwą wiarą. Claudel był człowiekiem poszukującym, interesował się Biblią, św. Augustynem. Nawrócił się na katolicyzm jako stosunkowo młody człowiek, bodajże dwudziestoletni, pod wpływem silnego przeżycia w katedrze Notre-Dame w Paryżu. W swoich pamiętnikach wspomina, że kiedy klerycy zaczęli śpiewać tam Adeste fideles – „Przybądźcie wierni”, to doznał jakiegoś przejmującego i przerażającego jednocześnie olśnienia. To było fizyczne odczucie Transcendencji – Boga. Odczucie, które powaliło go na kolana. Oczywiście bastiony agnostycyzmu jeszcze w nim tkwiły i do sakramentów przystąpił kilka lat później, ale właśnie wtedy zaczęła się jego droga nawrócenia. Najbardziej znane w Polsce jego dramaty to Zakładnik (1911 rok), Zwiastowanie (1912 rok) i późniejszy Atłasowy trzewiczek (1929 rok).
W Zwiastowaniu pojawia się bardzo znaczący motyw ofiary głównej bohaterki Violeny, podjętej z motywów nadprzyrodzonych, dzięki której odradza się nie tylko ona sama, ale także inni bohaterowie sztuki. I na tym właśnie polega siła duchowa podjętej ofiary, która może zaowocować w najmniej spodziewanym momencie.
Bardziej znany w Polsce był chyba Georges Bernanos.
Był znany głównie dzięki edycjom Wydawnictwa Pax. Stowarzyszenie Pax w dziejach polskiego Kościoła odegrało mało chlubną rolę. Natomiast wydawnictwo wiele zrobiło dla popularyzacji literatury religijnej, która w Polsce Ludowej nie była znana. To nakładem tego wydawnictwa ukazały się najbardziej znane powieści Bernanosa: Pod słońcem szatana, debiut z 1926 roku, Pamiętnik wiejskiego proboszcza z roku 1936, uważany za najważniejszy utwór pisarza, oraz dramat Dialogi karmelitanek, ukończony w 1948 roku, tuż przed śmiercią autora.
Bohaterami jego powieści są przede wszystkim księża. Poprzez ich losy, a właściwie poprzez opis ich życia wewnętrznego, ukazywał dramat duchowej walki człowieka oraz ścierania się w nim łaski i grzechu. Zgodnie ze słowami z Apokalipsy – Obyś był zimny albo gorący! (Ap 3, 15) – bohaterowie Bernanosa są albo zimni, albo gorący, z bardzo dynamicznym życiem wewnętrznym. Nie ma tam postaci letnich, obojętnych.
W okresie moich studiów filozoficznych rozczytywałem się w popularnym wówczas François Mauriacu.
François Mauriac, członek Akademii Francuskiej, laureat Literackiej Nagrody Nobla z roku 1952. Jego najgłośniejsze powieści to między innymi Kłębowisko żmij (1932 rok), napisana w konwencji listu schorowanego i stojącego u progu śmierci adwokata, którego serce niczym właśnie tytułowe żmije otaczają ponure uczucia. Bohater dopiero pod koniec życia przechodzi przemianę. Inna powieść to Faryzeuszka (1941 rok), w której Mauriac doskonale ukazuje zakłamanie głównej bohaterki. Kobieta była tak zadufana w sobie, jakby miała polisę ubezpieczeniową na życie wieczne. To także powieść Jagnię (1954 rok), w której jeden z bohaterów, ekskleryk, ulega wypadkowi, a swoje cierpienie ofiaruje w intencji przeżywającego ogromny kryzys małżeństwa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.