Mit siły człowieka eksploatowały filmowe westerny, ale także dziś jest on bardzo modny i nadal oddziałuje. Z nim przecież wiąże się mit wiecznej młodości, na którym opiera się współczesna reklama. Człowiek urzeczywistnia się poprzez dążenie do wiecznej młodości i zabawy.
Ksiądz Profesor specjalizuje się w literaturze pięknej oraz jej związkach z religią i duchowością.
Literatura to dla mnie doskonały środek ewangelizacji, który pomaga człowiekowi odkrywać i przeżywać sacrum. Oczywiście mam tu na myśli dzieła, które zakładają głębsze cele, chcą budzić sumienia, niepokoić i przeobrażać wewnętrznie. Zauważmy, że przeciętny człowiek wierzący rzadko sięga po teologiczne traktaty, chętnie natomiast obejrzy wartościowy film czy przeczyta ciekawą książkę.
Porozmawiajmy zatem o książkach, które mają moc wewnętrznego przeobrażania.
To temat rzeka…
Ograniczmy się więc do dwóch ostatnich stuleci.
W literaturze współczesnej wyróżniam trzy wciąż żywe nurty, które mogą pobudzić czytelnika do refleksji i przemyśleń, a w konsekwencji także do wewnętrznej przemiany. Po pierwsze, to nurt egzystencjalizmu, który ukazuje absurd istnienia (Martin Heidegger). W kręgu tego nurtu powstały wielkie powieści i dramaty Jean-Paula Sartre’a (1905-1980), Alberta Camusa (1913-1960) czy Friedricha Dürrenmatta (1921-1990). Literatura egzystencjalizmu schodzi do otchłani ludzkiej egzystencji, ukazując tragizm człowieka uwikłanego w niepewność i względność norm postępowania. Nie wiadomo, po co człowiek żyje i dokąd zmierza. Nie ma niczego trwałego, czym mógłby się kierować. Względne są także wartości moralne, bo wszystko jest na sprzedaż.
Ten ostatni motyw doskonale ukazał Dürrenmatt w sztuce z 1956 roku pt. Wizyta starszej pani. Tytułowa bohaterka wraca po latach do miasteczka, gdzie przed laty przeżyła zawód miłosny. Chce ukarać człowieka, który ją wtedy odrzucił. Jest bogata, oświadcza więc miejskim notablom, że przekaże na rzecz miasteczka dużą kwotę, ale władze muszą skazać na śmierć jej byłego narzeczonego. I rzeczywiście na końcu zostaje on skazany, choć na początku wszyscy się oburzali: „Jak to? Nie może być. To człowiek niewinny”. Bo sumienie, bo prawo moralne… Miliony „starszej pani” zaczęły im jednak błyszczeć coraz bardziej i w końcu, a to lekarz, a to nauczyciel, wreszcie także pastor zaczęli szukać winy u zupełnie niewinnego człowieka. I znaleźli ją…
Drugi nurt to humanizm laicki, który szuka już jakichś trwałych wartości, jednak poza religią. Inaczej niż w egzystencjalizmie życie człowieka ma więc tu sens i istnieją wartości, dla których warto się poświęcić.
Gdzie szukać tych wartości?
Z jednej strony znajdują się one w samym człowieku. Dzięki własnym siłom może on sam się niejako uratować. Wątek samoocalenia znajdziemy chociażby u Ernesta Hemingwaya (1899-1961) w opowiadaniu Stary człowiek i morze z 1952 roku. Bohater – Santiago – chce złowić rybę większą niż inne, by w ten sposób udowodnić, że mimo wieku nie jest kiepskim i nieużytecznym rybakiem. Udaje mu się. Jednak złowiony marlin jest tak wielki, że rybak nie może wciągnąć go na pokład i w drodze powrotnej martwego marlina pożerają rekiny. Przybija więc do brzegu z niczym. To jednak tylko pozorna porażka, bo tak naprawdę Santiago wygrał z własnymi słabościami i teraz myśli o wyprawie na tygrysy.
Mit siły człowieka eksploatowały filmowe westerny, ale także dziś jest on bardzo modny i nadal oddziałuje. Z nim przecież wiąże się mit wiecznej młodości, na którym opiera się współczesna reklama. Człowiek urzeczywistnia się poprzez dążenie do wiecznej młodości i zabawy. To zredukowanie człowieka jedynie do sfery cielesnej pokazują powieści na przykład Alberto Moravii (1907-1990) czy Françoise Sagan (1935-2004).
Humanizm laicki odnajduje wartości nadające sens ludzkiemu życiu także w heroicznym aktywizmie i poświęceniu się człowieka. Poświęcenie się jakiejś pracy, wypełnianie jakiejś misji, zaangażowanie na rzecz jakiegoś dzieła – to droga do samorealizacji. Wątki te obecne są na przykład w powieściach Antoine de Saint-Exupéry (1900-1944). Exupéry dziś kojarzony jest przede wszystkim jako autor Małego Księcia, ale jest także autorem opowiadań Nocny lot (1931 rok) czy Ziemia, planeta ludzi (1939 rok), w których na pierwszym miejscu postawione jest wypełnienie przez bohaterów obowiązków.
To mamy też u Zbigniewa Herberta (1924-1998) w Przesłaniu Pana Cogito (1974 rok). Podmiot liryczny mówi: „wstań, idź”, „bądź odważny”, „czuwaj”, „bądź wierny”. Nie ma tu jednak odwoływania się do siły zewnętrznej. To ty sam masz być herosem. Takim herosem w pewnym sensie jest na przykład Bogumił Niechcic z powieści Marii Dąbrowskiej (1889-1965) Noce i dnie (1932-1934). Żona głównego bohatera ciągle ma mu za złe, że pracując w dzierżawionym majątku, nabija tylko kabzę Dalenieckiemu, właścicielowi ziemi. Tymczasem Bogumił mówi: „Ja nie dla Dalenieckiego to robię, ale dla tej ziemi”.
Z takim heroicznym aktywizmem mamy do czynienia także w Dżumie (1947 rok), powieści wspomnianego przy okazji nurtu egzystencjalnego Alberta Camusa. Główny bohater – doktor Bernard Rieux – w obliczu zagrożenia chorobą mobilizuje mieszkańców do działania. Nie chce jednak pomocy ojca Paneloux, ponieważ ten wierzy w Opatrzność Bożą, a według doktora taka wiara osłabia ludzi. Wierząc w Opatrzność, człowiek nie podejmuje wysiłku, by samemu rozwiązać swoje problemy, tylko czeka na interwencję Boga.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.