Nie jest prawdą, że Sobór Watykański II nie wniósł żadnego novum w porządek doktrynalny Magisterium, o czym świadczą chociażby zapisy dotyczące sakramentalności biskupstwa, kolegialności episkopatu czy wolności religijnej.
Inne doktrynalne elementy nauczania soboru domagają się od wiernych stopnia aprobaty zwanego „religijną uległością woli i intelektu”, co w praktyce jest nie tyle aktem wiary, ile raczej posłuszeństwem okazywanym Magisterium, uzasadnionym bardziej zaufaniem w Bożą asystencję (w stosunku do tegoż Magisterium) niż dyscypliną.
W dokumentach ostatniego soboru znajdujemy ponadto całą gamę różnorakich opisów czy opinii o charakterze społecznym czy politycznym, którym niejednokrotnie towarzyszą sugestie bądź przestrogi. Nie mając charakteru doktrynalnego, tego typu stwierdzenia winny być przyjmowane z uwagą i wdzięcznością, choć nie domagają się one aprobaty intelektualnej w sensie właściwym.
Ks. Ocáriz słusznie podkreśla: „istotną charakterystyką Magisterium jest jego ciągłość i jednorodność w czasie. Ciągłość nie oznacza braku rozwoju. Kościół na przestrzeni wieków postępuje w poznaniu, w pogłębieniu i w konsekwentnym nauczaniu wiary i moralności katolickiej”.
Nie jest prawdą, że Sobór Watykański II nie wniósł żadnego novum w porządek doktrynalny Magisterium, o czym świadczą chociażby zapisy dotyczące sakramentalności biskupstwa, kolegialności episkopatu czy wolności religijnej. W tych „rzeczach nowych”, dotyczących wiary i moralności, nie zaproponowano niczego, co by wiązało się ze ściśle doktrynalną definicją prawd wiary czy też domagało się religijnej uległości woli i intelektu. Niektóre z tych kwestii wciąż pozostają przedmiotem kontrowersji co do ciągłości z wcześniejszym Magisterium albo zgodności z Tradycją.
Wobec tego postawa prawdziwie katolicka, mająca na uwadze zachowanie jedności Magisterium, winna cechować się – pisał Ocáriz – „poszukiwaniem interpretacji jednolitej, w której teksty soboru i dokumenty dotychczasowego Magisterium wzajemnie się wyjaśniają. Nie tylko II Sobór Watykański powinien być interpretowany w świetle poprzednich dokumentów Magisterium, ale też niektóre z nich zostaną lepiej zrozumiane w świetle Vaticanum II”. Postulat ten nie jest niczym nowym w historii Kościoła. Dla przykładu: ważne pojęcia w formułowaniu wiary trynitarnej czy chrystologicznej (hypóstasis, ousía) używane przez Pierwszy Sobór Nicejski były doprecyzowywane przez kolejne sobory.
Podążając tropem myśli Fernando Ocáriza, stajemy niejako w obliczu „elementarnego” zagadnienia katolickiego rozumienia przyjęcia i przeżywania nauczania Kościoła wyrażonego poprzez sobór. Może właśnie taka rzeczowa i zarazem bezkompromisowa analiza jest drogą rozwiązania sporów doby posoborowej? Trzeba bowiem dodać, że jej autor jest także jednym z czterech członków delegacji uczestniczącej z ramienia Stolicy Apostolskiej w rozmowach z Bractwem św. Piusa X (tzw. lefebryści), a swoje poglądy przedstawił na łamach watykańskiego dziennika „L’Osservatore Romano” (Sull’adesione al concilio Vaticano II. Nel cinquantesimo anniversario dell’indizione, 2 grudnia 2011 r.).
Dopełniając obrazu stanowisk, nie sposób pominąć tzw. szkoły bolońskiej, interpretującej to zagadnienie w nieco innej optyce. Według jej przedstawicieli, „pastoralność” soboru, „umniejszając” doniosłość soborowych dokumentów, przyczynia się tym samym do uczynienia samego „wydarzenia” kanonem hermeneutycznym. Stąd – zdaniem Giuseppe Alberigo, współtwórcy tej szkoły i uczestnika soboru – „najbardziej znacząca nowość Vaticanum II wyraża się nie poprzez jego sformułowania, lecz raczej przez sam fakt jego zwołania i celebrowania”. Dlatego – jak pisze ks. Joseph Komonchak, Amerykanin „z Bolonii” – tamto zgromadzenie „było zaskoczeniem, zerwaniem z normalnością Kościoła, w sposób nawet niezależny od tego, co papież Jan rozumiał przez sobór”. Taka jest perspektywa środowiska widzącego w soborze wydarzenie absolutnie przełomowe dla dziejów Kościoła. Szkoła bolońska – nader często, a nie zawsze słusznie krytykowana przez apologetów Tradycji – wciąż jednak pozostaje ważnym głosem w dyskusji wokół postconcilium, co znajdzie wyraz również na tych łamach.
Jak to podsumować? Owszem, sobór sprzed pół wieku sam zdefiniował się jako pastoralny, ale ta duszpasterska intencja wcale nie oznacza, że nie był on zarazem i doktrynalny. Ofiarował on, jako owoc czteroletnich obrad, „bogaty zbiór wypowiedzi doktrynalnych i zaleceń duszpasterskich” (Jan Paweł II, Fidei depositum, 1). W swej istocie perspektywy pastoralne opierają się przecież na doktrynie. Doktryna pozostaje zaś w służbie zbawienia, a jej głoszenie to integralna część działalności duszpasterskiej. Próba podważania tej wzajemności pociąga za sobą brak rozumienia misji Kościoła w świecie.
Pastoralność – także ta soborowa, twórcza i ożywcza – pozostaje zawsze w służbie doktrynalnej treści, „która od wieków stanowi dziedzictwo wszystkich wierzących”, a zarazem musi być „potwierdzona, zrozumiana i pogłębiana nieustannie na nowy sposób, aby dać konsekwentne świadectwo w innych warunkach historycznych niż w przeszłości” (Benedykt XVI, Porta fidei 4).
Rafał Dudała – ur. 1975 r., duchowny diecezji kieleckiej, absolwent filologii polskiej i teologii. Doktorant w zakresie nauki społecznej Kościoła na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim w Rzymie. Autor książki Kod Jana Pawła II.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.