Trzy lata po Smoleńsku

Przewodnik Katolicki 15/2013 Przewodnik Katolicki 15/2013

Po trzech latach od katastrofy smoleńskiej nie wiem, co bardziej przeraża: śmierć tylu wspaniałych ludzi czy to, co przez ten czas zobaczyliśmy w działaniach państwowych instytucji. Nic bowiem tak jak tragedia smoleńska nie oddaje prawdy o stanie państwa, o tym jak funkcjonują instytucje III RP.

 

Kilka dni temu zupełnie przez przypadek zbiegły się dwa wydarzenia. Na ekrany kin wszedł film Układ zamknięty i tego samego dnia podpisano w Moskwie polsko-rosyjskie memorandum w sprawie budowy przez nasze terytorium nowej nitki rosyjskiego gazociągu. Ale co ma film i budowa rury gazowej do tego, co wydarzyło się na lotnisku w Smoleńsku?

Chłopaki z ferajny

Dlaczego przywołuję film? Ponieważ Ryszard Bugajski w Układzie zamkniętym pokazał, jak niszczące dla państwa i obywateli są gnieżdżące się w jego strukturach demony przeszłości. Urzędnicy, którzy w imieniu państwa decydują o losie Polaków, to do szpiku kości zdemoralizowani byli funkcjonariusze podległego Rosjanom totalitarnego aparatu. Prokurator, mający w imieniu Rzeczypospolitej dbać o przestrzeganie prawa, sam jest cynicznym, pozbawionym jakichkolwiek skrupułów przestępcą. Siłą filmu jest nie tyle opisana jakaś tam jednostkowa historia, ile powszechne odczucie, że takie dramaty dzieją się nagminnie. Że sieć powiązań i mentalność wyniesione z poprzedniego, wrogiego obywatelom systemu ciągle w Polsce działają. Ludzie to wiedzą, bo często boleśnie doświadczają na własnej skórze. Czy dawni agenci – przestępcy mogą trafić się tylko w wałbrzyskiej prokuraturze lub urzędzie skarbowym? Otóż nie. Mogą być i są w różnych miejscach. Także w centralnych urzędach państwowych. Czy jesteśmy przekonani, że takich ludzi na pewno nie było w instytucjach, które miały udział w przygotowaniu wizyty prezydenta w Katyniu lub decydowały o śledztwie? Dziennikarze, a także członkowie zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza opisali wiele sytuacji, gdzie kluczową rolę odegrali przedstawiciele instytucji państwa, mający w biografiach różne esbeckie i sowieckie epizody. Na przykład Tomasz Turowski, eks-agent wywiadu, tzw. nielegał, który w służbie bloku sowieckiego najpierw przyjął rolę jezuity w Watykanie, a w III RP przyjmuje rolę dyplomaty. W dniu tragedii na lotnisku Siewiernyj odgrywa ważną rolę – podejmuje brzemienne w skutkach decyzje – np. Polakom przybyłym tuż po zdarzeniu na miejsce zakazuje robić zdjęcia. Innym przykładem dziwnej biografii jest Piotr Godlewski, którego wyznaczono do organizacji pogrzebów ofiar katastrofy (zamówienie i transport trumien z Włoch, a także lutowanie ich w Moskwie). Godlewski był od 1984 r. zarejestrowany jako tajny współpracownik Wojskowej Służby Wewnętrznej o pseudonimie „Wielokropek”.

Stan rozbrojenia

Wróćmy do gazociągu. Zdumiewać musi niewiedza – lub tajemnica – otaczająca planowaną budowę. Okazało się, że Polacy dowiedzieli się o gazociągu z wypowiedzi Władimira Putina. Premier Tusk zapytany o to przez dziennikarzy z rozbrajającą szczerością odparł, że nic o tym nie wie. Minister skarbu zaprzecza, a nazajutrz w piątek 5 kwietnia agencje podały, że właśnie z udziałem polskich przedstawicieli EuRoPol Gaz podpisano porozumienie z Gazpromem.

Wicepremier Piechociński wraca z Moskwy. Na lotnisku o północy zwołuje konferencję, nie chce odpowiedzieć, czy wiedział o memorandum, ale mówi coś o grach, prowadzonych na kilku poziomach i wzywa Donalda Tuska do zwolnienia go z tajemnicy negocjacji, podkreślając, że „Polska może być przedmiotem rozgrywki ze strony rosyjskiej”. Jeśli najważniejsi urzędnicy państwa w sprawie kluczowej dla energetycznego bezpieczeństwa Polski są zaskoczeni, plączą się w zeznaniach, wypowiadają sprzeczne komunikaty, to oznacza, że w Polsce w relacjach z Rosją w ogóle nie działają służby. Gdzie są dyplomacja, ABW, kontrwywiad? Czy działa właścicielski nadzór rządu nad PGNiG – spółką skarbu państwa o strategicznym znaczeniu, która jest udziałowcem EuRoPol Gaz?

Te dwie historie – film Układ zamknięty i gazociąg pokazują, jak bardzo jesteśmy bezbronni przed wrogimi działaniami od wewnątrz i z zewnętrz. W pierwszym przypadku zagrożeniem są ludzie ulokowani w strukturach władzy, w drugim groźne są struktury władzy sąsiedniego państwa. Akurat tak się składa, że w obu przypadkach chodzi o ludzi dawnego aparatu represji – rodzimego i sowieckiego.

Tragedia z 10 kwietnia była możliwa, bo Polska jest bezbronna. Mówiąc Januszem Piechocińskim, Polska „może być przedmiotem rozgrywki ze strony rosyjskiej”, bo została rozbrojona. Ta „rozgrywka” kosztowała życie polskiego prezydenta, unicestwiła część patriotycznej elity polskiej, a sporej części społeczeństwa przetrąciła kręgosłup.

Reedukować niepokornych

Dlaczego mimo wielokrotnych zapewnień prezydenta i premiera, że przecież wszystko wyjaśniono, że sprawa „jest arcyboleśnie prosta”, dlaczego mimo zmasowanej propagandy realizowanej w zaprzyjaźnionych (jak to ujął Wajda) mediach, stale rośnie grupa tych, co nie wierzą raportowi Millera? Mało tego, coraz więcej ludzi dopuszcza wersję zamachu. Sytuacja przeraża środowisko „Gazety Wyborczej” do tego stopnia, że wzywają Donalda Tuska, by ten coś zrobił. Agnieszka Kublik, Jarosław Kurski i inni wychodzą ze skóry, nawołują, straszą, błagają – Tusku, musisz! Porażką okazała się zorganizowana w redakcji na Czerskiej styczniowa prezentacja tzw. zespołu Macieja Laska. Sondaże nie drgnęły, za to eksperci Laska spostrzegli, że nawet w siedzibie „Gazety” pojawili się słuchacze spoza redakcji, zadający kłopotliwe pytania, dlatego po takiej premierze zapadli się pod ziemię. Po kolejnych dramatycznych apelach „Wyborczej” premier w końcu obiecał, że zespół Laska, by „skutecznie wyjaśnić nieporozumienia i kłamstwa”, dostanie organizacyjne i finansowe wsparcie rządu. By promować rządową wersję i edukować obywateli, w „Gazecie Wyborczej” z 6 kwietnia znalazł się obszerny 16-stronicowy dodatek „Wyjście z mgły. Prawda o katastrofie smoleńskiej”. Nie sądzę, żeby nawet tak bogaty materiał mógł kogokolwiek przekonać. Autorzy sprawnie powtarzają obelgi o „nawiedzonej politycznej sekcie, która bez moralnych skrupułów pierze ludziom mózgi”, natomiast wobec faktów są już bezradni. W całym tak bogatym materiale nie potrafili wyjaśnić najpoważniejszych wątpliwości.

Skazani na Putina

Nie ma dobrej odpowiedzi, dlaczego Donald Tusk przekazał Rosjanom całe śledztwo. Polska podpisała w grudniu 1993 r. porozumienie z Federacją Rosyjską w sprawie badania incydentów i katastrof lotniczych, zakładające wspólne prace. Dlaczego konwencję chicagowską, stosowaną w lotnictwie cywilnym, przyjęto do badania katastrofy maszyny wojskowej? Jerzy Miller tłumaczył, że status samolotu był „niejasny”. Choć konwencja chicagowska w całości przekazuje uprawnienia państwu, na którego terytorium miało miejsce wydarzenie, w załączniku jednak napisano że „państwo może przekazać w całości lub w części prowadzenie badania na podstawie umowy”. Czyli strony mogły zakres działań dowolnie ustalać. Donald Tusk nie skorzystał z tego. Później okazało się, że MAK nie dotrzymał nawet zapisów konwencji chicagowskiej, nie udostępniając stronie polskiej dokumentów dotyczących lotniska Siewiernyj i tamtejszych procedur. Rosjanie zignorowali też polskie uwagi do projektu raportu końcowego, liczące – bagatela 148 stron. Było to możliwe m.in. dlatego, że premier Tusk jak przyznał, nie podpisywał żadnego dokumentu uzgadniającego badanie katastrofy. Wszystko było „na gębę”. Zdumiewa też, dlaczego Donald Tusk nie skorzystał z możliwości prowadzenia wspólnego śledztwa, skoro takie zapytanie wystosował do niego w dniu katastrofy Dmitrij Miedwiediew. Ponadto członkowie zespołu parlamentarnego dysponują relacją świadka z posiedzenia MAK i strony polskiej z dnia 13 kwietnia, z udziałem Ewy Kopacz, Tomasza Arabskiego i prokuratora Włodzimierza Parulskiego. Tatiana Anodina zwróciła się do Polaków z zapytaniem co ma zrobić, bo zgłaszają się eksperci z państw NATO, chcą przyjechać, żeby pomóc. Tomasz Arabski patrzy w stół, Ewa Kopacz zwiesiła głowę, Parulski zaniemówił. Wobec przedłużającego się milczenia szefowa MAK szybko zakończyła temat, mówiąc: „Rozumiem, że nie skorzystamy. I ja też tak myślę”. Przypominam po trzech latach sprawę przekazania śledztwa, ponieważ wszystkie następujące potem dramaty – od zamiany ciał i nieprzeprowadzenia wszystkich sekcji zwłok, poprzez przetrzymywanie i niszczenie wraku, zaginięcie rejestratora lotu K3-63, nieoddanie czarnych skrzynek, i wiele, wiele innych – wszystko ma swój początek w tamtych decyzjach lub braku decyzji Donalda Tuska.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| SMOLEŃSK

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...