Dzisiaj żegnam mojego następcę, który wzrastał przy moim boku niemal od początku ordynariatu polowego. Kapłan z mojego „zaciągu”, w 1994 r. włączony do duszpasterstwa, naznaczony gorliwą posługą...
Po tych kilku dniach analizujemy, każdy po swojemu, napływające informacje, pełni wstrząsających przeżyć, którymi dzielimy się z innymi. Ale słowa są kruche i mają wartość uschłych liści na wietrze. Wszyscy jednakże stajemy wobec ofiary złożonej na ołtarzu Ojczyzny, i to w wymiarze całej nawy państwowej, jak też hierarchów Kościoła. Tracimy młodego biskupa polowego Tadeusza Płoskiego i naczelnych kapelanów Kościołów siostrzanych – abp. Mirona Chodakowskiego i ks. Adama Pilcha. Wiąże się z tym dla mnie ogrom wątków osobistych, bo większość spośród ofiar tej katastrofy to byli moi znajomi, a duża część – także przyjaciele.
To wydarzenie wbija się jak cierń w naszą skroń i jest jakby przedłużeniem nie tylko Katynia, ale w ogóle ofiary i cierpienia wojny i powojnia, a później cieszenia się wolnością jak dzieci, z jednoczesnym ciągłym przywoływaniem wartości, które wciąż gdzieś nam umykały. Od śmierci Ojca Świętego Jana Pawła II minęło 5 lat, a my wciąż pozostawaliśmy w jakimś stanie walczenia o takie wartości, jak życie, rodzina, harmonia społeczna, budowanie państwa obywatelskiego, sumienia narodowego, obywatelskiego.
Ta tragedia z pewnością wstrząśnie sumieniami, ale trzeba, aby z tego wyrosło dobro, na które wszyscy oczekujemy, którego potrzebuje państwo i Kościół. A więc czynimy w tych dniach także rachunek sumienia.
Składamy hołd Prezydentom. Od początku ordynariatu polowego znałem Pana Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, któremu jestem winien cześć i szacunek, o którym często mówiłem, że jest niezłomnym rycerzem Kresów Wschodnich, który nie czekał na zaszczyty, na fotele ministerialne, ale trwał przy polskich znakach na emigracji, który w stosownym momencie umiał przekazać symbole władzy prezydenckiej, poza tym sybirak, żołnierz II Korpusu. Jakby jeszcze raz chciał złożyć pocałunek pokoju i wdzięczności swoim kolegom żołnierzom II Rzeczypospolitej. W tym wydarzeniu zamyka się jakiś dramat także polskiej emigracji powojennej, sensu służby dla Ojczyzny.
Drugą ofiarą jest ta złożona przez Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który uosabia wszystkie cechy tego młodego pokolenia walczącego o wolność, o godność pracy ludzkiej, i natrafia na skamielinę, na niezrozumienie, na krytykę i upokorzenie, na przedstawianie swojej myśli politycznej i działań w całkowicie krzywym zwierciadle. Nie chcę tu nikogo oskarżać – czy to ze strony środowisk politycznych, czy osób indywidualnych, ale to krzywe zwierciadło boleśnie raniło serca dziewięciu milionów jego wyborców. Wieczny spoczynek Prezydenta Kaczyńskiego obok Marszałka Józefa Piłsudskiego symbolizuje tę ciągłość troski o państwo. „Służba ojczyźnie kapłaństwem jest” – jak mawiał biskup legionowy Władysław Bandurski. Często z bp. Płoskim cytowaliśmy te słowa.
Chciałbym przybliżyć tu postać biskupa polowego Tadeusza Płoskiego. Spocznie on w katedrze polowej w poniedziałek 19 kwietnia właśnie obok bp. Bandurskiego. To wydarzenie, piszące jakiś następny akt narodowej dramaturgii, jest znakiem, który trzeba jeszcze odczytywać. Przychodzi nam bowiem zaślubić już na stałe, i to śmiercią tragiczną, posługę duszpasterską złożoną w katedrze polowej. Wraz z bp. Tadeuszem Płoskim pochowany będzie ks. ppłk. Jan Osiński, jego sekretarz, który przez ostatnie dwa lata był i moim sekretarzem, którego wyświęciłem na kapłana. Ukończył Seminarium Ordynariatu Polowego, promowałem go także na pierwszy stopień oficerski.
Dzisiaj żegnam mojego następcę, który wzrastał przy moim boku niemal od początku ordynariatu polowego. Kapłan z mojego „zaciągu”, w 1994 r. włączony do duszpasterstwa, naznaczony gorliwą posługą... Bez cienia przesady powiem, że pasował do duszpasterstwa wojskowego. Cechował go niezwykły zapał duszpasterski, miał w sobie także nośność tożsamości narodowej, którą dzielił się serdecznie. W duszpasterstwie wojskowym rozwinął swoje zdolności intelektualne. Doktoryzował się, zrobił habilitację, na Uniwersytecie Warmińskim prowadził wykłady z prawa kanonicznego. Jestem mu wdzięczny, że tę strukturę, którą udało mi się z Bożą pomocą budować przez 14 lat, on dalej, przez 5 kolejnych lat, rozwijał, udoskonalał – a stawał codziennie wobec nowych wyzwań. Przyszła bowiem profesjonalizacja służby wojskowej, rozwinęły się i poszerzyły odpowiedzialne misje NATO-wskie – pokojowe, humanitarne. Często odnosił się do tego, co robiłem, nazywając mnie swoim mistrzem – jestem mu za to wdzięczny. Ale przede wszystkim podtrzymał stworzony rytm, pewną wytworzoną już tradycję i ceremoniał religijno-wojskowy, wykorzystywał odznaczenia, które wprowadziłem – np. medal „Milito pro Christo” (Walczę dla Chrystusa), wyszukując osoby, które dają świadectwo prawdzie i sprawiedliwości (quia testimonium veritati iustitiaeque dedit). Ostatnim odznaczonym tego roku był śp. Pan Prezydent Ryszard Kaczorowski...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.