Równość pochyła

Znak 6/2013 Znak 6/2013

Obietnice tolerancji dla religijnego sprzeciwu wobec homoseksualizmu, które zostały udzielone w brytyjskiej debacie parlamentarnej na temat związków partnerskich, okazały się w wielu przypadkach pustosłowiem. Najbardziej jaskrawym przykładem była historia katolickich ośrodków adopcyjnych, które w kwietniu 2007 r. dostały 21-miesięczne ultimatum na zmianę swoich wewnętrznych przepisów tak, aby o adopcje mogły się u nich ubiegać pary pozamałżeńskie, w tym jednopłciowe

 

Warto pamiętać, że taki jest społeczny i polityczny kontekst reformy prawa w Wielkiej Brytanii, postępującej stopniowo od czasu obniżenia wieku legalnych aktów homoseksualnych, i wprowadzenia adopcji przez konkubinaty w 2002 r. Ta zmiana prawna otworzyła drogę do adopcji również dla par homoseksualnych, tym samym oficjalnie nadając im status instytucji społecznie użytecznych. Z jednej strony reformy wspierają główne partie polityczne, prawie wszystkie media, i – według niektórych sondaży, krytykowanych za uprzedzenia – większość społeczeństwa, w tym wyraźna większość młodszego pokolenia. Z drugiej zaś strony – jak to sugerują zwolennicy zmian – rywalami są starsi wiekiem reprezentanci Kościołów chrześcijańskich, którzy bronią rzekomo straconego i moralnie skompromitowanego stanowiska.
Według rzecznika Koalicji na rzecz Małżeństw, grupy lobbingowej, która powstała, aby wyrazić społeczny głos sprzeciwu wobec zmiany w prawie małżeńskim i która zorganizowała petycję w obronie małżeństwa, rząd w Londynie niesłusznie odwołuje się do tego stereotypu przeciwnika reformy: starszego chrześcijanina z klasy średniej. Jak powiedział mi Andrew Collinson, wśród 650 tys. dotychczasowych sygnatariuszy petycji w obronie status quo, znaczną grupę stanowią muzułmanie, sikhowie czy ateiści; generalnie ludzie reprezentujący przekrój grup wiekowych i dochodowych. Politycznym wyrazicielem opinii przeciwników reformy jest połowa konserwatywnych parlamentarzystów, niezgadzających się z oficjalną linią partii; dalej protestancka partia z Ulsteru, i wreszcie pojedynczy posłowie z pozostałych stronnictw w Izbie Gmin.

Jeszcze we wczesnych latach 90. publiczne dyskusje w brytyjskim radiu i telewizji na temat praw gejów często prowadziły do sporów pomiędzy ich uczestnikami na temat akceptowalności samego homoseksualizmu. W pewnym momencie, na początku ubiegłej dekady, ton debaty dramatycznie się zmienił. Moralna dezaprobata homoseksualizmu, choćby z autentycznych pobudek religijnych, praktycznie zniknęła z publicznego dyskursu, a pojedyncze głosy sprzeciwu spotykają się odtąd z wyrażanym głośno oburzeniem, i automatycznym przypinaniem łatki „homofoba” – terminu, który szybko zyskał status i wydźwięk równy „rasiście” czy „antysemicie”.

Nowa era i represje

Istotna cezurę stanowią dwa akty prawne uchwalone w niewielkim odstępie czasu: ustawa o jednopłciowych związkach partnerskich z 2004 r. i ustawa o równości z 2006. Pierwsza unormowała homoseksualne związki cywilne, nadając im nie tylko formę prawną, ale ostatecznie uznając ich de facto równość związkom małżeńskim, we wszystkim oprócz nazwy. Druga wprowadziła szereg szczegółowych zapisów, gwarantujących równe traktowanie m.in. osób o odmiennej orientacji płciowej w życiu zawodowym i prywatnym, w administracji państwowej, w usługach czy w stowarzyszeniach. Jej zasięg poważnie ograniczył obszary życia społecznego, gdzie homoseksualizm byłby w jakikolwiek sposób izolowany, ganiony czy dyskryminowany. Jednym słowem: organizacji religijnych.

Przyjrzyjmy się na moment pierwszej z reform. W przeciwieństwie do odrzuconych w Polsce projektów ustaw o związkach partnerskich osób tej samej i przeciwnej płci, w Anglii i Walii związki te stworzono tylko dla homoseksualistów. Związki partnerskie zrównały przywileje homoseksualnych par z małżeńskimi, dając tym pierwszym pełne prawa majątkowe i spadkowe, włącznie z wypłatą ubezpieczenia na życie w wypadku śmierci partnera; prawa rodzicielskie obejmujące dzieci partnera czy partnerki z wcześniejszych związków; prawo do przyjęcia lub dodania nazwiska partnera itd. Nowe związki zostały zaprezentowane w czasie ówczesnej debaty parlamentarnej jako kompromis pomiędzy nową tendencją i tradycją. Ta interpretacja doprowadziła to złagodzenia oporów niektórych posłów konserwatywnych, ale nie zmieniła opinii przedstawicieli największych religii na Wyspach, którzy ostrzegali, że jest to tylko krok na drodze do dekonstrukcji małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety.

Niepokój hierarchów kościelnych był uzasadniony, ponieważ obietnice i gwarancje tolerancji dla religijnego sprzeciwu wobec homoseksualizmu, które zostały udzielone lub zasugerowane w debacie parlamentarnej na temat związków partnerskich, okazały się w wielu przypadkach pustosłowiem. Ustawa o równości z 2006 r., a zwłaszcza jej przepisy wykonawcze z 2007 r. nie pozostawiły wątpliwości co do konieczności podporządkowania się obowiązującej linii. Najbardziej jaskrawym przykładem była historia katolickich ośrodków adopcyjnych, które w kwietniu 2007 r. dostały 21-miesięczne ultimatum na zmianę swoich wewnętrznych przepisów tak, aby o adopcje mogły się u nich ubiegać pary pozamałżeńskie, w tym jednopłciowe. Państwo nie odwoływało się do szantażu finansowego, ponieważ ośrodki te nie otrzymywały pieniędzy budżetowych, utrzymując się wyłącznie z datków i dotacji Kościoła katolickiego. Jedyną groźbą, jaką użyto, było to, że dalsze dyskryminowanie w świadczeniu usług równałoby się z łamaniem prawa, co pociągnęłoby za sobą przymusową likwidację.

Po próbie kontestacji tego nakazu i bezskutecznym odwoływaniu się do paragrafu w ustawie, który teoretycznie gwarantuje możliwość utrzymania ograniczonej dyskryminacji orientacji seksualnej w uzasadnionych przypadkach, 12 agencji zaprzestało działalności adopcyjnej, przekształcając się w świeckie biura, podporządkowane literze ustawy, lub poświęcając się innej działalności społecznej. Do 2010 r. z ustawą walczyła agencja Catholic Care z diecezji w Leeds w północnej Anglii, która zajmowała się adopcją od 140 lat. Jednym z jej argumentów było to, że prowadziła adopcje dzieci trudnych, odrzuconych we wcześniejszych próbach adopcyjnych w państwowych instytucjach, do których mogli się także zgłaszać geje. W Szkocji, jeden z dwóch tamtejszych katolickich ośrodków adopcyjnych, St. Andrews Children’s Society w Edynburgu, dał za wygraną i zerwał formalne więzy z Kościołem, aby kontynuować działalność już jako organizacja niekatolicka. Ostatni przyczółek, St.Margaret’s Centre w Glasgow, nadal prowadzi walkę o prawo do działania pod katolickim szyldem, w wierności nauce Kościoła. Do tego przypadku wrócimy poniżej.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...