Moje doświadczenie w pracy z mediami jest jeszcze niewielkie, ale już bardzo różnorodne, gdyż miałam kontakt z mediami katolickimi, solidnymi świeckimi, a także – niestety – z takimi prymitywnymi, poprawnymi politycznie, ze współpracy z którymi szybko rezygnowałam.
W niektórych mediach, z jakimi miałam kontakt, uderzała mnie pewna dwubiegunowość, prawie schizofreniczność, wewnętrzna sprzeczność między poszczególnymi programami. Jeśli programy telewizyjne tworzyli ludzie szlachetni, to były one zawsze – bez wyjątku – odbiciem ich życia: począwszy od doboru tematów, po pytania zadawane gościom, a skończywszy na komentarzach, którymi podsumowywali swoje programy. Jeśli jednak te programy tworzyli ludzie, którzy okazują się prymitywni i wulgarni w ich osobistym życiu, to – nawet wtedy, gdy dany temat pozwalał na mówienie o czymś pięknym i mądrym –starali się oni za wszelką cenę pozostać przy tym, co banalne, czy wręcz prymitywne.
Nie mam wątpliwości, że sposób bycia w mediach i rodzaj przekazywanych tam treści to lustro osobistego życia danego dziennikarza, autora programu telewizyjnego czy dyrektora danej gazety, rozgłośni radiowej albo portalu internetowego. Dla przykładu – ktoś, kto zdradza swoją żonę czy jest uwikłany w liczne relacje homoseksualne, nie zrobi programu na temat wierności małżeńskiej czy zasad moralnych. Natomiast ktoś, kto jest szlachetny w prywatnym życiu, nie pozwoli sobie na prymitywny czy wulgarny komentarz, na kpinę z małżeństwa czy rodziny, na lekceważenie zasad moralnych czy godności człowieka.
Akty prawne i media w Polsce
Nie tylko twórcy, ale również odbiorcy mediów powinni znać podstawowe normy prawne, które kierują rynkiem medialnym w naszym kraju. Dobra znajomość prawa jest przydatna wtedy, gdy chcemy z prawa do wolności słowa i mediów korzystać optymalnie, a także w sposób krytyczny oraz – jako społeczeństwo – pełnić funkcję kontrolną nad mediami.
Największe znaczenie w tym względzie mają oczywiście zapisy konstytucyjne. Art. 14 Konstytucji RP stwierdza, że „Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu”. Z kolei art. 6 ust. 1 Ustawy Prawo prasowe stwierdza, że „Prasa jest zobowiązana do prawdziwego przedstawiania omawianych zjawisk”. Ważne są również regulacje prawne, które zobowiązują Krajową Radę Radiofonii i Telewizji do zapewnienia społeczeństwu zróżnicowanej oferty programowej w państwowym radiu i telewizji. Mamy zatem podstawy prawne, by pociągać do odpowiedzialności cywilnej i karnej te media czy ich przedstawicieli, które dezinformują i manipulują rzeczywistością, jaką mają opisywać.
Ludzie naiwni i ludzie szantażowani we współczesnych mediach
Istnieją różne grupy dziennikarzy i innych twórców mediów. Niektórzy z premedytacją promują zło. Takie osoby świetnie wiedzą o tym, że działają na zlecenie konkretnych grup interesów, od których przyjmują pieniądze czy dzięki którym uzyskują przywileje na rynku mediów. Takie osoby często wprost kierują się nienawiścią i złością do tych, którzy żyją inaczej. Ich agresja i nietolerancja przejawia się głównie w postawie wobec Kościoła katolickiego i świadków Jezusa. Doszło do tego, że w Unii Europejskiej jedyną akceptowaną formą antysemityzmu jest kpienie sobie z Jezusa i Jego nauki.
Przykładem tego typu nurtu w mediach są nagłówki wiadomości niektórych portali internetowych. Kilka dni temu na popularnym portalu napisano: „Lech Wałęsa ujawnił szokujące listy”. W rzeczywistości chodziło o setki listów poparcia, jakie były prezydent otrzymał w związku z jego krytycznymi wypowiedziami na temat dążenia niektórych środowisk do zrównywania par gejowskich i lesbijskich z małżeństwami. Inny przykład to atakowanie za szerzenie rzekomej nienawiści tych, którzy opisują środowiska posługujące się agresją czy podają twarde dane naukowe np. na temat psychofizycznych skutków współżycia homoseksualnego. Podobnie w sposób nie merytoryczny, lecz agresywny reagują dominujące media na podawanie elementarnych faktów choćby o procedurze in vitro. W takich mediach sprawą tabu jest fakt, że in vitro to próba urodzenia jednego dziecka kosztem zabijania wielu innych dzieci. Podobnie tematem tabu jest fakt, że rodzice, którzy zdecydowali się na procedurę in vitro, przyjmują jedno dziecko, ale porzucają – zwykle w ciekłym azocie – pozostałe dzieci, którym przekazali życie w ramach tejże procedury.
Czasami mamy do czynienia z tzw. pożytecznymi idiotami. Zdarza się, że są to nawet przedstawiciele Kościoła – świeccy i duchowni – którzy mają może dobrą wolę, ale brakuje im wiedzy, kompetencji czy umiejętności precyzyjnego formułowania argumentów. Pozwalają oni wtedy sobą manipulować i niechcący służą złej sprawie. Czasem są to ludzie, którzy pobłądzili we własnym życiu, zostali przyłapani na jakiejś poważnej słabości i teraz ulegają szantażom ze strony możnych tego świata. Oni z premedytacją mówią takie rzeczy, które są niezgodne z Ewangelią, ale zgodne z oczekiwaniami tych, przez których są szantażowani lub których względy chcą sobie zaskarbić. To nie przypadek, że ludzie naiwni czy szantażowani swoimi wypowiedziami popierają zawsze tylko jedną stronę: tę, która aktualnie sprawuje władzę.
Dostosowywanie mediów do własnego życiorysu
W mediach działają te same mechanizmy obronne, które występują w prywatnym życiu. Z. Freud miał rację, gdy twierdził, że wypieranie niewygodnych treści dokonuje się po części poza naszą świadomością. Jednym z mechanizmów o największym znaczeniu w mediach jest sublimacja, czyli ukazywanie prymitywnych motywów czy zachowań jako czegoś akceptowanego i wartościowego, np. ukazywanie gejów jako ludzi wyjątkowo subtelnych i kulturalnych albo mówienie o procedurze in vitro wyłącznie w aspekcie wzruszającego pragnienia macierzyństwa czy ojcostwa.
Często stosowana jest w mediach racjonalizacja, czyli próba racjonalnego uzasadniania irracjonalnych postaw. Dla przykładu czymś irracjonalnym jest twierdzenie, że dorosły człowiek powinien kierować się orientacją seksualną, a nie miłością, odpowiedzialnością czy normami prawnymi. To właśnie dlatego z poprawnych politycznie mediów słyszymy, że kierowanie się homoseksualnymi orientacjami nie wynika z ulegania popędowi, lecz z respektowania własnej tożsamości. Gdyby jednak taka interpretacja była racjonalna, to nie wolno byłoby karać np. pedofilów, gdyż oni także kierują się swoją orientacją seksualną.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.