Wbrew głoszonym słowom, oraz oczywistej nauce Chrystusa, duża część chrześcijan zdecydowanie zrezygnowała z wrażliwości i dobrze ukierunkowanej emocjonalności w swym życiu religijnym. Niestety, w ich zastępstwie pojawiły się intelektualizm oraz sentymentalizm, który nie pozwala na właściwe wykorzystanie emocji i uczuć. Azymut, 5/2003
Istotną przyczyną wypaczonego obrazu Boga, niesionego przez chrześcijan, jest postawa smutku i braku nadziei. Jak twierdzi autor, śmiech został usunięty z życia chrześcijańskiego (s. 341). Trudno się zgodzić z tak ostro postawionym twierdzeniem, jednakże równie trudno zaprzeczyć, że w życiu religijnym dominuje często postawa posągowej powagi i dostojeństwa. Natomiast zupełnie prawdziwe wydaje się twierdzenie, że wbrew głoszonym słowom, oraz oczywistej nauce Chrystusa, duża część chrześcijan zdecydowanie zrezygnowała z wrażliwości i dobrze ukierunkowanej emocjonalności w swym życiu religijnym. Niestety, w ich zastępstwie pojawiły się intelektualizm (często niskiej jakości) oraz sentymentalizm, który nie pozwala na właściwe wykorzystanie emocji i uczuć.
Przykładem może być apel Papieża o „wyobraźnię miłosierdzia”, w którym Ojcu Świętemu chodziło nie tylko o to, abyśmy szczodrobliwej sięgnęli do naszych kies. Chodziło o powiększenie naszej wrażliwości. O to, aby nasza „inteligencja emocjonalna” była nastawiona także na bliźnich. Czas ukaże, czy umiemy na ten apel odpowiedzieć. Natomiast słyszałem o teologach, którzy twierdzili, że „wyobraźnia miłosierdzia” nie jest sformułowaniem, które powinno być przedmiotem teologicznego namysłu. Zbyt często nie potrafimy połączyć naszego intelektu i naszych uczuć we wspólnym działaniu.
I trzeba też, po części, zgodzić się z twierdzeniem Hryniewicza, iż nie potrafimy nieść światu radości i nadziei. Po części, ponieważ nie tyczy się to wszystkich, przeciwnie, można znaleźć we współczesnym Kościele wielu świadków owego upragnionego przez lubelskiego teologa chrześcijaństwa nadziei. Niestety, i w tym przypadku nie zawsze do końca rozróżnia on, w swych wypowiedziach, zasady od błędów. Powstaje na skutek tego błędne wrażenie, że takie jest nauczanie Kościoła, a nie błędne postępowanie często nawet znaczącej większości wiernych.
Trzeba powiedzieć wyraźnie, że chrześcijaństwo ma światu do zaoferowania ogromną porcję optymizmu i radości. Ich źródłem są słowa Jezusa, Tego, który przeszedł przez świat dobrze czyniąc. One czynią ludzką grzeszność czymś maleńkim, i bez wielkiej wagi, wobec ogromu Bożej miłości. Miłości, której najlepszym znakiem jest odkupienie dokonane na krzyżu. Kłopot w tym, że nie zawsze potrafimy czerpać z tego źródła.
Czy takiej duchowości odpowiada ziemskie oblicze Kościoła? Krytyczne spojrzenie, jakie prezentuje autor, chociaż surowe, ukazuje nie tylko znajomość Kościołów chrześcijańskich, ale i szczere uczucie do nich. Znajomość i miłość ta wynika nie tylko z lat pracy naukowej i wielkiej erudycji. Hryniewicz jest przecież nie tylko teoretykiem, ale także praktykiem ekumenizmu.